Cytat: „Praca, oto jedyny środek, który może zająć umysł i uchronić go od rozpaczy”. To o Wokulskim rzecz jasna, bo Izabela nie wierzy w nic. Co pani profesor na takie potraktowanie Izabeli?
- Ojejku, ale dlaczego ona w nic nie wierzy? Takie pobieżne przeczytanie tej książki pokazuje, że Izabela wierzy w pieniądze, w dobre małżeństwo, w przyszłość. To jej nicniewierzenie, jak to pan ujął, wynika z podstawowego problemu, jakiego doświadczały kobiety, zwłaszcza wyższej klasy społecznej. Ona jest arystokratką i to jest szalenie ważne. W zasadzie wszystko w jej życiu zostało podporządkowane spełnianiu norm społecznych.
"Tutaj nie mamy człowieka"
„Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim, ale nadnaturalnym. Sypiała w puchach, odziewała się w jedwabie i hafty. Siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach. Piła z kryształów, jadała ze srebr i porcelany kosztownej jak złoto”.
- No właśnie.
Tu jest cały rozdział jest poświęcony Izabeli.
- Na samym początku, prawda?
Tak, tak. Na początku dowiadujemy się, kim Izabela jest.
- Dowiadujemy się, jak tytułowa lalka została skonstruowana, jak była oderwana od rzeczywistości. Nigdy nie miała szans, żeby spotkać się z realnym światem. Właśnie ten puch, te wykwintne formy i zachowania, ale również przestrzeń, która ją otacza - to wszystko było bardzo starannie zaprojektowane, żeby stworzyć delikatną, słodką laleczkę, która ma spełniać funkcje reprezentacyjne.
Levi-Strauss zwrócił uwagę, że kobieta to doskonały materiał na wymianę handlową, barterową pomiędzy mężczyznami, prawda? Ojciec daje córkę, a razem z nią tytuł, ale oczekuje, że w zamian dostanie jeszcze lepszy tytuł albo majątek. Ponieważ ojciec ewidentnie nie ma talentu do utrzymania pieniędzy, więc teraz córka ma zostać przehandlowana za niezły majątek.
I to jest jej cel, prawda? Levi-Strauss, gdy pisał o relacjach społecznych, zwrócił uwagę, że w strukturze patrylinearnej mężczyźni wymieniają między sobą towar, jakim jest kobieta. Więc Izabela Łęcka musi zostać lalką, musi zostać wyprodukowana, staje się cennym kryształem, czy diamentem, który jest przekazany z rąk ojca w ręce męża.
I w zasadzie nie ma nic do gadania. Oczywiście w książce będziemy mogli śledzić rozmowy, jakie ona toczy, ale też zajrzeć w jej emocje. Jednak to wszystko jest drugoplanowe, bo najważniejsze jest to, czego chce jej ojciec, plus oczekiwanie społeczne.
Izabela Łęcka nie miała wypracować w sobie podmiotowości ani sprawczości, ani jakiejkolwiek woli. Jej emocje, jeżeli nawet pojawiają się takowe, są od razu dostosowywane do oczekiwania; jest idealnym produktem. Przyglądając się twórczości Prusa, mam wrażenie, że „Lalka” jest krytyką patriarchalnej i seksistowskiej struktury. Bo lalka jest bardzo dobrze wymodelowana. To jest ten gorset nałożony na człowieka.
Iris Marion Young, gdy analizowała, jak wychowywane są dziewczynki w XX wieku, zwróciła uwagę, że dziewczynki uczy się zarządzać ciałem, ale również własnym czasem; analizowała jakie są nakazy i zakazy wobec dziewczynki. Kobieta zostaje wyhodowana. Nie ma samoświadomości. Jest tą, która będzie dobrze odtwarzała powierzone jej funkcje i tyle. Tutaj nie mamy człowieka.
Wokulski jako stalker?
Jest lalką. Dobrze, że pani to dodała. Tutaj nie ma człowieka. Ale jak Łecka może w ten sposób, będąc kobietą z wyższych sfer, traktować Wokulskiego.
- Ona go chyba traktuje tak, jak może go traktować.
Jak wszystkich innych, którzy nie należą do jej środowiska. Do jej klasy.
- A równocześnie pojawia się tu bardzo silna presja ze strony choćby Wokulskiego. Jesteśmy przyzwyczajeni, żeby interpretować jego emocje, jego stosunek do Łęckiej, jako miłość niezwykłą, po grób. Dla samej Izabeli to jest - dzisiaj tak byśmy powiedzieli - molestowanie, przekraczanie granic, osaczenie, czy nawet stalkeryzm.
Ale kto tu kogo molestuje?
- No jak to? Kto kogo? Panie redaktorze!
Izabela Łęcka molestuje Wokulskiego swoją obojętnością albo tą grą, którą z nim prowadzi. I która prowadzi Stanisława Wokulskiego na skraj rozpaczy.
- Panie redaktorze, nie wierzę!
Faktem jest, że najróżniejsze interpretacje, najróżniejsze...
- Ale zaraz, chwileczkę, chwileczkę! Kto wykupuje weksle ojca? Kto zleca wręcz śledzenie dziewczyny, żeby wiedzieć, kiedy może pojawić się w parku? Wokulski postępuje z nią jak współczesny stalker. Do Wokulskiego trzeba inaczej podejść. Całe jego zachowanie jest bardzo przemocowe. Nie daje Izabeli szansy, żeby z nim się na oswoiła. Żeby zadała sobie pytanie, czy w ogóle jest nim zainteresowana. Jest i mocno przemocowa presja finansowa - te podchody w stosunku do ojca Izabeli, to w jaki sposób Wokulski wciąga go w swoje interesy. To jest budowanie grzęzawiska wokół tej młodej kobiety. W pewnym momencie Izabela nie ma już żadnego ruchu i zaczyna sobie z tego zdawać sprawę. Jej reakcja jest nie tylko reakcją na zwyczajnego zalotnika, ale reakcją osoby, która doświadcza przemocy i czuje ogromny dyskomfort. Zdając sobie sprawę, że tak naprawdę nie może nic zrobić. Bo przecież nie jest w stanie pójść do pracy, bo została zupełnie inaczej „wyhodowana”.
Ma zakodowane sposoby postępowania, które nie dają jej alternatywy. Może tylko wyjść za mąż. Uświadamiając sobie, że człowiek, który ją osacza, jest w zasadzie jedynym sensownym kandydatem do jej ręki, wpada w matnię. Więc co może zrobić? Może być tylko wredna. Sięga po jedyny środek, jaki jest jej dostępny. Wokulski będzie doświadczał z jej strony różnych zachowań, dla niego bardzo drastycznych, czy bardzo nieprzyjemnych.
Łęcka jako trofeum
Będą przemocowe, rzekłbym nawet.
- Ale jej zachowanie jest odpowiedzią na jego przemocowe zachowanie.
Broni pani Izabeli Łęckiej. Ma pani do tego pełne prawo, oczywiście.
- Dziękuję.
Ale głos się trochę zawahał przy Wokulskim, bo się okazuje, że to nie jest jednoznaczna postać.
- Mam w ogóle ogromny problem w ocenie zachowań przemocowych u mężczyzn z dawnych epok.
Może tego nie powinniśmy robić.
- Właśnie, bo to jest wychowanie. Chyba, że mamy do czynienia z kimś, kto tak jak John Stuart Mill, po prostu się ocknął - pod wpływem ukochanej żony - i został sufrażystą. Zobaczył strukturę przemocową, asymetryczną. Tak wielu mężczyzn nigdy nie miało szansy nawet realnie przyjrzeć się, co dzieje się z kobietami.
Dobrze, a Izabela nie mogła się ocknąć? To było niemożliwe, tak?
- Cytaował pan zdanie z rozdziału o Izabeli Łęckiej, opis tego co ją kształtowało. Złota klatka, w której tkwiła od urodzenia, zrobiła z niej kolorowego ptaszka. Egzotyczną zabaweczkę, którą ojciec chciał podarować innemu mężczyźnie.
Jest takie określenie - „anioł w domu”. O to chodziło? O wyhodowanie kogoś takiego, kto w tym domu będzie jak obraz, jak mebel, jak dobra tapeta?
- Izabela miała spełniać estetyczną funkcję. Jej wychowanie opierało się na tym, że miała poznać języki, żeby godnie reprezentować w przyszłości męża. Powinna umieć zachować się w towarzystwie, grać, śpiewać, nawet dobór jej lektur był stosowny… Wszystko było hodowaniem idealnie funkcjonującego ozdobnego mebla, którym przyszły mąż mógł się pochwalić. I w zasadzie Wokulski w ten sposób też na nią patrzy. Ona jest trofeum.
Przecież to jest człowiek ciężkiej pracy, wyszedł z nędzy walcząc heroicznie. Chociaż też ma swoje za uszami… Izabelę traktuje jak należną mu za wszystkie trudy nagrodę. I nie może zrozumieć dlaczego ta nagroda protestuje, przecież jemu to się należy. I tu jest największy problem - nawet jeżeli sam doświadczył wcześniej represji kulturowej, społecznej, był zmarginalizowanym, to nie wypracował w sobie wrażliwości, która pozwoliłaby mu inaczej podejść do tej kobiety. Być może ten dramat nie istniałby, gdyby ci ludzie mogli spotkać się na innym gruncie kulturowym.