Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Ł. Stach: Na sprawie referendum Gowin zyska tak czy inaczej

Ugrupowanie Gowina jest młode, jego zaplecze jest małe. Dlatego każda inicjatywa, która powoduje zaistnienie w mediach jest cenna. - mówił na antenie Radia Kraków Łukasz Stach, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego.

Zapis rozmowy Jacka Bańki z Łukaszem Stachem, politologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego.

Nazwał pan starania Krakowa o Zimowe Igrzyska Olimpijskie fanaberią. Może rzeczywiście powinno o tym zdecydować referendum?
- Uważam, że tak. W kwestii tak istotnej jak organizacja tak kosztownej imprezy, społeczeństwo powinno mieć głos. Lekceważenie głosów to arogancja władzy. Oni myślą, że góra wie lepiej.

Wczoraj przez cały dzień prowadziliśmy sondę. Jej efekty to niemal równowaga zwolenników i przeciwników Igrzysk. To mówi nam o tym, że rzeczywiście powinniśmy konsultować i decydować na referendum?
- Jak najbardziej. Popatrzmy na Niemcy czy Norwegię. Tam o organizacji Olimpiady decydowali mieszkańcy. W Monachium mieszkańcy powiedzieli „nie”. Kraje takie jak Niemcy czy Norwegia są bogatsze od nas. Tam najpierw budowano dobrobyt a potem myślano o Igrzyskach.

Nie można tego załatwić bez kosztownego referendum, samymi konsultacjami, które aż tyle nie kosztują?
- Jeśli chodzi o kwestie kosztów mówi się o milionie złotych, przy budżecie igrzysk od 18 do 48 milionów złotych, to nie jest kwota znacząca. W całej puli wydatków szacowanej na co najmniej 21 miliardów złotych jest to kwota niezauważalna.

Zbiórkę podpisów pod projektem uchwały w sprawie referendum rozpoczął Jarosław Gowin. To faktycznie strona, której zależy na obywatelskości, czy to dobry sposób na pojawianie się w publicznej debacie?
- I jedno i drugie. Należy zaznaczyć, że młode ugrupowanie Gowina akcentuje konieczność budowy społeczeństwa obywatelskiego. Sprawa Igrzysk jest też szansą zaistnienia. Ugrupowanie Gowina jest młode, jego zaplecze jest małe. Dlatego każda inicjatywa, która powoduje zaistnienie w mediach jest cenna.

Przecież jasne jest, że krakowska Rada Miasta nie przyjmie takiego projektu. On jest skazany na porażkę Po co angażować ludzi, mówić o zbiórce, skoro wiadomo, że to się nie powiedzie? Jarosław Gowin o tym wie.
- Jest to próba zdyskontowania takiego tematu. Jak wniosek będzie postawiony na Radzie Miasta i przejdzie, to Gowin powie, że odniósł sukces. Jak się stanie odwrotnie to Gowin powie, że on był obrońcą obywateli i bronił demokracji. Tak czy inaczej Gowin zyska.

Jasne jest, że Rada Miasta wniosek odrzuci, jasne jest zatem były minister Sprawiedliwości wygrywa na tym tak czy inaczej.
- Tak jest. W państwa Radiu sonda pokazała, że ponad połowa głosujących jest niechętna Igrzyskom. To potencjalny elektorat Gowina. Idą wybory samorządowe, Polska Razem będzie chciała zaistnieć w świadomości krakowian i Polaków. Takie działania mogą przynieść efekt. Gowin nie może zaistnieć skandalami, to robił Palikot. To go nigdzie doprowadzi. W dzisiejszej polityce Gowin musi się przebić do mediów, dlatego każdy sposób będzie wykorzystywany.

Przed momentem przywołał pan nazwisko Janusza Palikota. Czy Jarosław Gowin i jego Polska Razem to nie jest Palikot na opak?
- Można powiedzieć, że to lustrzane odbicie Twojego Ruchu. Gowin idzie ścieżką wytyczona przez Palikota. To próba budowania formacji w oparciu o charyzmatycznego lidera. Wartości prezentowane przez ugrupowania są odmienne, ale sposób działania jest podobny. Jak to jest skuteczne? Zobaczymy. Tutaj mamy fundamentalne różnice w kwestii wartości i stylu uprawiania polityki.

A czy w metodach działania i komunikowania, to nie jest to samo tylko, że lustrzane odbicie?
- To próba zaistnienia w mediach, ale Palikot prowadził politykę bezpardonową, on przekraczał granice. W dzisiejszym świecie, gdzie skandal ma się dobrze, on zaistniał. Palikot jest rozpoznawalny. Czy go lubią? To inna sprawa. Nieważne czy dobrze czy źle, ważne żeby mówili. Gowin nie wejdzie w buty Palikota, nie będzie akcji z piciem alkoholu. Jednak będzie chciał zaistnieć w mediach i każda okazja temu służy. On się musi przebić do świadomości społecznej. Inaczej jego partia przepadnie.

Kiedy poznaliśmy te krakowskie osoby związane z Polską Razem, to słyszałem pewne niedowierzanie ze strony samorządowców. Znalazły się tam osoby, które były radnymi w poprzedniej kadencji, które nie zaznaczyły się w życiu samorządu. Oni teraz zasilają ekipę Jarosława Gowina.
- Cóż, dla tego typu osób kolejne ugrupowanie jest szansą na przedłużenie życia politycznego. U nas zmiana barw partyjnych jest częsta. Drugą kwestią jest to, że przy bierności politycznej społeczeństwa Gowin musi brać ludzi, którzy są i mają chęć do zaangażowania się w działalność partii. Partia to nie sam lider, to cała machina, o jej skuteczności decydują doły. Lider dobrze się sprzeda w mediach, ale trzeba zbierać podpisy. Do tego potrzebni są ludzie. Jak ich nie ma to nie ma partii.

Przed nami początek serii wyborów w roku 2014. Co może tu ugrać Jarosław Gowin?
- Będzie próbował zaistnieć w świadomości ludzi, wykorzystywać kwestie budzące emocje, do budowy marki. Pierwszym testem będą wybory do europarlamentu. Jak będzie dobry wynik to Gowin będzie mógł twierdzić, że głos oddany na jego partię nie był zmarnowany. Badania wskazują, ze część społeczeństwa oddaje swój głos na partie, które na pewno wejdą do parlamentu. To automatycznie odsiewa ugrupowania mniejsze. Dalej Polacy głosują na etykiety. 1/3 głosuje na takie etykiety. Jak Gowin sobie ją wyrobi to zaistnieje. Wiele osób jest także zniechęconych polityką i twierdzi, że nie ma na kogo głosować. Może to jest ta luka, w którą będzie próbował wejść Jarosław Gowin. Januszowi Palikotowi się to udało.


Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię