W przyjętym przez rząd programie budowy dróg na najbliższe lata Kraków dostał 70 kilometrów dróg. Inne województwa, na przykład Dolny Śląsk, dostały po 300a kilometrów - mówił poseł Gibała. Jak tłumaczył, w innych regionach są politycy PO którzy mają silną pozycję i wpływy w Warszawie. W przypadku Dolnego Śląska był to najpierw Grzegorz Schetyna, teraz Jacek Protasiewicz, Kraków nie ma tak wpływowych polityków - mówił poseł Gibała w Radiu Kraków.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Twojego Ruchu, Łukaszem Gibałą.
Na apel prezydenta Komorowskiego zapali pan dzisiaj świeczkę w oknie, aby uczcić pamięć ofiar Stanu Wojennego?
- Tak. Zapalę świeczkę w Warszawie, niestety nie w Krakowie. Jestem tutaj, bo jest głosowanie nad budżetem.
Twój Ruch będzie miał jakieś uroczystości z tej okazji?
- Nic mi o tym nie wiadomo. Sądzę, że będziemy to we własnym zakresie obchodzili.
Posłowie Twojego Ruchu jednomyślnie przyjmą uchwałę o upamiętnieniu ofiar?
- Jako klub popieramy tę uchwałę. Nie słyszałem, żeby ktoś chciał się wyłamać ze stanowiska
Autorzy Stanu Wojennego nie zostali osądzeni. To porażka wymiaru sprawiedliwości?
- Z jednej strony na pewno tak. Mieliśmy do czynienia z decyzjami o użyciu siły wobec osób walczących o wolność w Polsce. To skutkowało obrażeniami i śmiercią ludzi. Wtedy, gdy Tadeusz Mazowiecki ogłosił zasadę grubej kreski uważałem i nadal uważam, że gdybyśmy posunęli się za daleko w rozliczeniach to by wywołało kolejną wojnę polsko – polską. Trzeba odróżnić ewidentne przypadki, gdzie ktoś wydał polecenie użycia siły, od rozliczeń o charakterze historyczno-politycznym. Od tego są historycy.
Rozumiem, że nie był pan nocą przed domem generała Jaruzelskiego?
- Nie byłem.
Rząd powinien pomagać upadłym kredytobiorcom, którzy skusili się na kredyt we frankach szwajcarskich?
- Nie widziałem tego projektu. My nie mówimy nie. Przyglądniemy się temu, bo coś się powinno zrobić. Jestem jednak przeciwnikiem wrzucania wszystkich kredytobiorców do jednego worka. Niektórzy brali kredyt świadomie i chcieli zarobić, inni zostali nabici w butelkę przez bank. Nie było informacji o ryzyku. Trudno jest odróżnić tych ludzi. Dobra ustawa powinna to zrobić. Nie możemy się zrzucać na kredyty osób świadomych, musimy jednak pomóc oszukanym.
Mówi pan oszukani, czyli dostrzega pan winę banków, które nie informowały o zagrożeniach?
- Tak. Znam takie przypadki. Ja nie mam kredytu, ale moi znajomi byli namawiani i nie było ostrzeżeń, że rata będzie zmienna. Kiedy bank nie informuje uważam, że państwo powinno pomóc a potem wymóc pieniądze na bankach. To ich wina.
Jak oddzielić tych, którzy brali kredyty bo nie mieli gdzie mieszkać od tych, którzy brali kredyty w celach inwestycyjnych?
- Właśnie. Niektórzy brali w celach inwestycyjnych i im nie możemy pomagać. Jakie są mechanizmy w tym projekcie ustawy? One w ogóle są? Nie wiem. Ministerstwa mają wielu pracowników i sądzę, że są w stanie zrobić projekt ustawy, który będzie to rozstrzygał.
Mowa jest o takiej formie pomocy, że część pieniędzy ze zlicytowanej nieruchomości osoby, która by dotknęła upadłości konsumenckiej, trafi do upadłego kredytobiorcy, żeby ten przez dwa lata mógł sobie wynająć mieszkanie. Jak pan ocenia takie rozwiązanie?
- Jeśli ten projekt będzie dotyczył tylko upadłości konsumenckiej to nie dotyczy to wielu ludzi. Większość z nich nie jest w takiej sytuacji, żeby chciała ogłosić upadłość konsumencką. Zmiana przepisów jest potrzebna i ta ustawa w ogóle nie funkcjonuje. Moim zdaniem potrzebny jest mechanizm dotyczący wszystkich kredytobiorców, nie tylko tych, którzy chcą ogłosić upadłość konsumencką.
Dzisiejsza Gazeta Wyborcza pyta dlaczego rząd PO lekceważy Kraków. Pan odpowiada, ze brakuje silnych liderów z PO. Nie jest tak, że lepiej już było?
- Zacznijmy od faktów. W tym tygodniu rząd przyjął projekt budowy dróg szybkiego ruchu. Kraków dostał 70 kilometrów takich dróg a inne po 300 kilometrów. To fakt. W każdym mieście poza Krakowem jest jakieś polityk PO, który ma duże wpływy. Cezary Grabarczyk jest z Łodzi, z Gdańska Donald Tusk i tak dalej. Kraków ma pecha. Nasze miasto miało tylko Jana Maria Rokitę a niedawno Jarosława Gowina. Z tego wynika to, że Kraków jest lekceważony. Posłowie z Krakowa nie potrafią pójść do prezesa i powiedzieć, że jeśli Kraków nie dostanie tyle i tyle, to oni zagłosują przeciwko budżetowi. Gdyby był taki nacisk to być może premier by się ugiął.
Mamy marszałka Sowę, który dobrze współpracuje z minister Bieńkowską. Może tu jest szansa dla Krakowa?
- W ogóle minister Bieńkowska jest szansą dla Krakowa. Ona nie jest działaczką partyjną a ekspertem. Obawiam się jednak, że ona zacznie ulegać naciskom polityków z innych miast. Bez nacisku parlamentarzystów z Krakowa będziemy mieli znowu do czynienia z sytuacją, gdy środki z ministerstwa pani Bieńkowskiej będą płynęły wąskim strumieniem do Krakowa.
Wedle sondażu wyborczego dla Newsweeka do Sejmu weszłaby Polska Razem Jarosława Gowina. Złożył pan byłemu ministrowi rodzinne gratulacje?
- Jeszcze nie miałem okazji, ale to faktycznie świetny sondaż. Gratuluję politykom tej partii, ale przestrzegam przed optymizmem. Do wyborów jeszcze dużo czasu. Pytanie czy tej partii uda się utrzymać taki wynik.
W tym samym sondażu Twój Ruch jest niewiele powyżej 5%. Ten okręt zaczyna nabierać wody?
- Nie. Ten okręt nie nabiera wody, ale rzeczywiście jesteśmy w trudnym okresie. Jest zmiana nazwy, zmiana sposobu uprawiania polityki. Wierzę, że wyjdziemy jednak na prostą i w następnych wyborach uzyskamy nie mniejszy wynik niż ostatnio.
Prasę przeglądał Juliusz Chrząstowski :