W głosowaniu wzięło udział około 10 procent uprawnionych mieszkańców miasta.
- Niska frekwencja w części wynika ze słabych działań władz miasta - mówił w porannej rozmowie Radia Kraków poseł Gibała. Jego zdaniem krakowian może zniechęcać fakt, że z przegłosowanych w ubiegłym roku projektów tylko jeden został dotąd zrealizowany. Przypomniał, że weryfikacja zgłoszonych do budżetu pomysłów trwała dwa miesiące, ale na odwołanie w sprawie tych, które odrzucono były zaledwie trzy dni.
Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z posłem Łukaszem Gibałą.
Pan ma lewicowe poglądy?
- Liberalne, centrolewicowe.
To dlaczego ta lewica w Polsce tak słabo się jednoczy? Byłam poza Polską przez parę tygodni. Wróciłam i nie mogę się nauczyć tych wszystkich nowych nazw. Nic nie rozumiem.
- To przykre. Też nad tym ubolewam, że lewica jest podzielona. Nie wiem skąd trudność w porozumieniu się. Są rozmowy o połączeniu a ciągle powstają nowe byty. Duża część Polaków oczekuje silnej lewicowej formacji.
Przed wyborami się nie doczekamy?
- Jestem sceptyczny. W tych wyborach lewica nie zaistnieje.
Jak nie zaistnieje w tych wyborach to może już w ogóle nie zaistnieje.
- Aż tak pesymistyczny nie jestem. Mam nadzieję, że w końcu się uda. Trudno się uprawia politykę poza parlamentem, ale to by był ewenement jakby lewica zniknęła całkowicie z polityki. Mało jest takich krajów.
W czasie poprzednich wyborów była sensacja. Kandydatka Ruchu Palikota w Krakowie, Anna Grodzka, otrzymała 10% głosów. Jak pan teraz sądzi, gdzie pójdą wyborcy?
- Część zagłosuje z niechęcią na PO. Część zostanie w domu a reszta rozproszy się po tych małych lewicowych formacjach.
A pan?
- Ja mam dylemat. Nie wiem na jaką formacje zagłosuje. Nie ma partii, na która mógłbym głosować z przekonaniem.
A z trochę przekonaniem?
- Poczekajmy. Mamy 3 miesiące do wyborów.
Będzie pan startował do Senatu?
- Nie podjąłem jeszcze decyzji, ale jest to najbardziej prawdopodobne. Tam mógłbym startować niezależnie. To ważne. Cenię sobie niezależność.
Jak uprawiać politykę bez partii?
- To trudne. Pojedynczy poseł czy senator niewiele znaczy, ale Polska potrzebuje takich osób. One same podejmują decyzje i są w stanie coś zmienić od czasu do czasu.
Jak to jest? Niby Polacy są za JOW-ami, ale jak przychodzi do głosowania to wszyscy głosują na kandydatów partyjnych.
- Tak niestety było w ostatnich wyborach do Senatu. 96 osób było wybranych z szyldu partyjnego.
Tak jest w każdych wyborach do Senatu.
- Zgoda, ale w wyborach na prezydentów dużych miast, które też mają charakter JOW-u, jest inaczej. Często wygrywają kandydaci niezależni. Może do Sejmu by było tak jak w miastach? Wybory do Senatu są dla ludzi drugorzędne. Gdyby wprowadzić JOW-y do Sejmu to Polacy może by się kierowali nazwiskiem.
Panu się nie udało w tym JOW-ie krakowskim. W czym pan upatruje nadzieje, że uda się zdobyć mandat senatora?
- Rzeczywiście w wyborach prezydenckich nie wszedłem do II tury. Miałem mocnych rywali, był prezydent Majchrowski. W wyborach do Senatu będę przeciwko kandydatom PO i PiS. Kandydatkę PO na prezydenta pokonałem, z kandydatem PiS przegrałem. Szanse są.
Ostatnio głosowaliśmy na budżet obywatelski. Było prawie 15 milionów do rozdania a frekwencja wyniosła około 10%. Można było głosować przez internet, sama tak zrobiła. Może to bez sensu z tym budżetem jak ludzie nie są zainteresowani?
- Sam też głosowałem przez internet. Nie było to trudne. Frekwencja jest słaba. Nie znamy dokładnych danych, ale jest podobna do tej z zeszłego roku – 10%.
Podejrzewam, że to te same osoby głosowały.
- Też tak sądzę. Z drugiej strony jestem zwolennikiem tego budżetu. Frekwencja nie wynika z tego, że krakowianie są źli. To słabe działania władz miasta. Z zeszłorocznych projektów tylko jeden został zrealizowany. Ludzie głosują, projekty leżą i ludzie są sceptyczni. Po co mają głosować?
Mówi się, że one są w realizacji.
- Właśnie. Jednak minął prawie rok. To za długo. Zobaczmy na inne felery. Urzędnicy traktują krakowian arogancko. Weryfikacja trwała 2 miesiące a potem ludzie mieli 3 dni na złożenie odwołania. One były rozpatrywane o godzinie 13, kiedy normalny człowiek pracuje. Czemu ludzie nie mogli mieć kilku dni więcej? Nasz projekt został zaopiniowany negatywnie i żaden urzędnik nie powiedział dlaczego.
Przechodzą też takie projekty jak darmowa lemoniada.
- System weryfikacji jest dziwny. Mi się wydaje, że Jacek Majchrowski jest przyzwyczajony do tego, że władza jest po to, żeby rządzić a ludzie mają słuchać. To problem, to trzeba zmienić.
Będzie dyskusja o punktach alkoholowych. Za dużo, za mało, w sam raz?
- Ja uważam, że należy wzmocnić ochronę nad punktami, gdzie dochodzi do awantur. Są menele i zaczepiają ludzi. Można monitorować te miejsca.
To na Starym Mieście policjant powinien stać co 50 metrów. Będzie jak w stanie wojennym.
- Nie zgodzę się. Tych punktów jest około 1000 a w kilkudziesięciu są non stop zgłoszenia. Musi być monitoring policji. Zabierałbym też koncesję tym punktom, gdzie się sprzedaje alkohol nietrzeźwym i nieletnim.
To dobry wizerunek Krakowa? Jak się idzie przez Kazimierz to są wszędzie kolejne sklepy z alkoholem. Nie mówię o knajpach. To niespotykane w Europie.
- Ja się skupiam na problemie bezpieczeństwa. Faktycznie pod względem wizerunkowym by było lepiej jakby tych punktów nie było.