Jak mówił w Polskim Radiu Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, polskie F-16 są gotowe do operacji na syryjskim niebie.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z dr. Łukaszem Fyderkiem z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ.
Słyszymy, że jakiekolwiek nasze zaangażowanie, przede wszystkim militarne w Syrii, może w Polsce przynieść wzrost zagrożenia terrorystycznego. Można to tak przełożyć?
- Tego rodzaju rozumowanie jest uproszczone. Zagrożenie terrorystyczne wynika z postrzegania krajów przez terrorystów przez pryzmat trzech kryteriów. Mamy kwestię postrzegania jako wroga. Tutaj cały zachód jest określany mianem krzyżowców i niewiernych czy ludzi, którzy powinni się nawrócić, inaczej zasługują na śmierć. Drugie kryterium to jest kwestia atrakcyjności celu. Do jakiego stopnia atak w danym miejscu może rozejść się szerokim echem? Tu Polska jest niżej na liście niż kraje zachodniej Europy, które są bardziej znane. Tam informacje szerzej się rozchodzą. Jest też trzecie kryterium – łatwość dokonania zamachu. Tutaj również nic się nie zmienia. W Polsce takiego zamachu dokonać jest trudno z racji tego, że mamy niewielką populację muzułmanów, czyli ludzi, którzy łatwiej poddają się radykalizacji. Nie ma dzielnic, gdzie łatwiej się ukryć, jak jest na zachodzie. Z perspektyw Państwa Islamskiego, cele w zachodniej Europie są atrakcyjniejsze i łatwiej dostępne. Dlatego nasz udział koalicji przeciwko PI nie zmienia tej kalkulacji.
To chyba jednak nie oznacza, że możemy całkowicie bagatelizować ryzyko ataku terrorystycznego? Mamy Radę Bezpieczeństwa Narodowego, którą zwołuje prezydent. Pewnie sprawa Syrii i terroryzmu powinna się pojawić podczas tego spotkania?
- Niewątpliwie terroryzm jest plagą XXI wieku, w szczególności terroryzm dżihadystyczny. Nie możemy tego bagatelizować. Wymiarem tego jest deklaracja włączenia się Polski do operacji powietrznych przeciwko PI. Zapewne istotą działania służb bezpieczeństwa jest bycie przygotowanym na zagrożenia. Wydarzeniem, o którym wiele się będzie mówiło są ŚDM. To wydarzenie, które zwiększa pozom zagrożenia terrorystycznego, bo do Polski napłynie masa osób. To też wydarzenie globalne. Można też wskazać na czynniki minimalizujące zagrożenie. Wydaje się, że kwestia religii chrześcijańskiej nie jest podkreślana w propagandzie PI. Wrogiem jest zachód odchodzący od Boga. To może nie być największe zagrożenie. Wracając do operacji and Syrią, tutaj jest jeszcze jedna kwestia. To bezpieczeństwo naszego kontyngentu. Siły powietrze będą musiały operować z jakiejś bazy. Jak patrzmy na te obszary to może to być baza w Turcji, Jordanii, Kuwejcie lub Zjednoczonych Emiratach Arabskich. To pewne ryzyka, które poważnie trzeba brać pod uwagę. Lokalizacja tego kontyngentu niesie ze sobą rożne ryzyka. Z jednej strony w jednych krajach jest zagrożenie terrorystyczne, w innych, szczególnie w Turcji, jest spore ryzyko geopolityczne związane ze wzrostem napięcia na linii Turcja – Rosja i na granicy syryjsko-tureckiej. Te ryzyka wykraczają poza terroryzm, ale wiążą się z tym węzłem bliskowschodnich problemów politycznych.
Jakbyśmy wrócili do ŚDM to nieustannie słyszymy deklaracje, że trzeba będzie wzmóc czujność, bo niebezpieczeństwo podczas spotkania rośnie. Pan widzi takie kompleksowe podejście do zabezpieczenia ŚDM, żeby zapewnić 100% bezpieczeństwo czy to na razie są tylko deklaracje?
- Największym problemem z bezpieczeństwem przy ŚDM jest to, że polskie służby muszą polegać na pracy służb krajów europejskich. Jak spoglądamy na strukturę ludzi, którzy dotrą tu na ŚDM to widzimy, że ponad połowa pielgrzymów jest z terytoriów poza Europą. Oni są dobrze kontrolowani. To ludzie wysyłani przez parafie, ubiegają się o wizę. Jest ta bariera. To działa dobrze. Tu nie spodziewam się zagrożeń. Dlaczego mówię, że jesteśmy uzależnieni od sprawności służb europejskich? 1/3 ludzi przyjedzie w sposób niezorganizowany. To będą ludzie z obszaru UE, posiadający w większości obywatelstwo lub prawo pobytu. Polskie służby nie mają czasu przesiać tych ludzi. Dlatego jesteśmy zdani na służby na przykład niemieckie czy francuskie. Tu jest wyzwanie. Niemieckie służby są przytłoczone wymiarem wyzwań, który się pojawił z migrantami. Tutaj jest wyzwanie jak chodzi o zabezpieczenie ŚDM.
Słyszymy od pewnego czasu o specustawie, która miałaby obowiązywać podczas ŚDM. Tam by zapisano kwestie zapewnienia wszystkim bezpieczeństwa. Co z zakresu bezpieczeństwa powinno się znaleźć w tych zapisach?
- To jest delikatny moment. Wszystkie ustawy dotyczące zwiększenia zakresu bezpieczeństwa, zazwyczaj robią to kosztem swobód obywatelskich. To zjawisko znane od starożytności. Zapewne w takiej ustawie mogłyby się znaleźć zapisy zwiększające uprawnienia służb w zakresie inwigilacji, przeprowadzenia kontroli, rewizji i tym podobnych działań. To będzie problem politycznie trudny. Z drugiej strony mogą tam być mniej kontrowersyjne wewnętrznie zapisy, ale takie, które mogą rodzić negatywne echa w UE. O kwestie dotyczące swobody przepływu osób i zwiększonych kontroli na granicach państwa. To drugi obszar. Oba obszary są politycznie trudne – jeden wewnętrznie, drugi międzynarodowo. Jednak od zawsze jest kwestia wyważenia wolności i bezpieczeństwa. Może wprowadzenie takiego aktu normatywnego jest konieczne, biorąc pod uwagę skalę zagrożeń. Mimo tego wszystkiego, należy powiedzieć, że Polska jest jednym z najbezpieczniejszych krajów jak chodzi o zagrożenie terrorystyczne. Jak chodzi o Europę czy Azję, trudno byłoby wskazać miejsce bezpieczniejsze na tego rodzaju imprezę.
Pan jest spokojny?
- Tak. Jestem spokojny