Jak argumentują myśliwi sens polowań?
Jeżeli pytasz mnie, dlaczego się do nich strzela, to nie potrafię logicznie odpowiedzieć. To uzasadnienie ze strony myśliwych jest raczej irracjonalne i emocjonalne typu: mamy taką tradycję, zawsze strzelało się do gatunków łownych. To pytanie zadaje się bezpośrednio myśliwym wielokrotnie i w trakcie spotkań z politykami. Osobiście nie usłyszałem żadnego sensownego argumentu, tylko słowotok i kluczenie wymijające.
Dlaczego myśliwi mogą polować na ptaki chronione?
To jest bardziej problematyczne, bo ptak pierwsze powinien zostać rozpoznany, jako ten, który jest na liście gatunków łownych. Podczas trwania polowania wczesnym rankiem albo w sytuacji, kiedy mamy mgłę, zachmurzenie nie sposób w ogóle odróżniać gatunek łowny od niełownego, a tym bardziej od chronionego. Po drugie trzeba jeszcze w wiedzieć, po czym odróżniać niektóre gatunki, które s a do siebie kolorystycznie bardzo zbliżone. Trzeba te gatunki znać i umieć precyzyjnie odróżnić na dystansie kilkudziesięciu, kilkuset metrów. Często w szuwarach, albo w locie, co jest fizycznie niemożliwe.
I ostatecznie po czwarte, kiedy już rozpoznamy tego konkretnego osobnika, precyzyjnie do niego wystrzelić, co znowu jest niemożliwe.
Jeżeli gatunek jest chroniony, na jakiej zasadzie znajduje się w liście gatunków ptaków, do których można strzelać?
Myślę, że w momencie, kiedy ta lista była tworzona wiele dekad temu , to liczebność danego gatunku ani nie była precyzyjnie znana, ani ten gatunek nie był być może aż tak zagrożony.
A nikt dzisiaj tego nie weryfikuje?
Dzisiaj jest to weryfikowane na co dzień, bezpośrednio przez ornitologów, mają konkretne statystyki, dane liczbowe, artykuły mówiące o utracie awifauny polskiej. Tworzy się statystyczną liczebność danego gatunku w danym obszarze. Mamy ornitologów, którzy specjalizują się tylko w niewielkiej na przykład rodzinie kurowatych, do której należy jarząbek i kuropatwa oraz bażant. Albo specjalizują się w rodzinie gęsi i kaczek. Więc nie obserwują dowolnych ptaków. Są w siedliskach bytowania konkretnych osobników, gdzie widzą, że na przykład metr za granicą terenu chronionego, a wręcz na samej granicy terenu chronionego, która jest wyznaczona pewnymi tablicami informacyjnymi, te tablice są poszatkowane śrutem.
Rozumiem, że strzela się na ślepo, tak?
Strzela się do wszystkiego, co leci. Sam wystrzał to jest strzał chmurą śruciny. Nie jest tak, że myśliwy strzela, pocisk uderza w ptaka i go zabija. Do czegoś takiego trzeba by mieć snajpera, który by miał jeszcze wyjątkowe zdolności snajperskie. Strzela się więc chmurą śrucin, która rani i niszczy organizm ptaka. Nie zawsze zabija, a częściej postrzela. Najczęściej postrzela. Pociski trafiają więc w całą grupę ptaków. Wśród nich być może jest, a być może nie ma gatunku łownego. Najlepszym tutaj przykładem jest ten sprzed kilkunastu dni gdy myśliwy, który pochwalił się zastrzeleniem gołębi grzywaczy, które są gatunkami łownymi, a w rzeczywistości odstrzelił gołębie, które są pod ochroną i pomylił gatunki w momencie, kiedy one już przed nim leżały.
Nie jest więc tak, że strzelając nieopatrznie pomylił gatunki, tylko patrząc na leżące już w tym tak zwanym pokocie był przekonany, że są to grzywacze. Nie były to grzywacze. Wśród ptaków, które tam leżały, było kilka osobników gatunku chronionego.