To była prosta decyzja
Zaczynaliśmy od bycia pogotowiem rodzinnym, ale to jest taka specyficzna funkcja rodziny zastępczej, gdzie dzieci trafiają na pewien krótki określony czas, półtora roku, czasami dłużej w jakichś tam uzasadnionych przypadkach. Natomiast myśmy od początku wiedzieli, że to nie jest dla nas, bo my chcemy się opiekować dziećmi do ich dorosłości, a w pogotowiu to jest niemożliwe, więc bardzo szybciutko staliśmy się rodzinnym domem dziecka – mówi w reportażu Ryszard Księżyc.
Jego żona Barbara, wychowywała się bez rodziców i ma za sobą niezwykle trudne doświadczenia z dzieciństwa. Chciała odmienić los dzieci, które od biologicznych rodziców doznały wyłącznie cierpienia. Miłość do własnych dzieci jest trochę automatyczna, jest zaspokojeniem własnych wyłącznie potrzeb, natomiast miłość do innych, dawanie siebie potrzebującym, to jest inny rodzaj miłości, wyjaśniają. Kiedyś otwarłam książkę, nie pamiętam tytułu, i tam było jedno zdanie, które mi pomogło, było tam napisane, że radykalna miłość to jest opiekowanie się dziećmi, których świat z jakiegoś powodu nie obdarował, które świat odrzucił, wspomina Barbara Księżyc.