Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim.

 

Jakie wrażenia miał wczoraj ksiądz jak obserwował z jednej strony godne upamiętnienie i nazwanie tragedii wołyńskiej ludobójstwem, a z drugiej strony ten kontekst, w którym zabrakło sejmowej uchwały w tej sprawie?

- Z tego względu mam mieszane uczucia. Doceniam to co zrobił Senat. Wreszcie miał odwagę powiedzieć prawdę o ludobójstwie. Uchwała Senatu jest przełomowa. Boli zachowanie marszałka Sejmu, który najpierw się spotkał koło Lwowa ze środowiskami banderowskimi i tam zawarł geszeft, że przed szczytem NATO Sejm nie przyjmie tej uchwały. Są 3 projekty. Dobrze się stało, że pan Kaczyński wreszcie udał się na skwer wołyński. Był też prezydent Duda. Z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego wiadomo, że on chce zastąpić 11 lipca 17 września. Rodziny pomordowanych się z tym nie zgadzają. To manipulacja. Czym innym była agresja Sowietów a czym innym krwawa niedziela.

 

Tej surowej oceny działania marszałka Sejmu nie złagodzi to, że 11 lipca wpisał się w kontekst szczytu NATO?

- Tak jest od 27 lat. Zawsze jest przeszkoda. Pamiętam 2009 rok. Minister z kancelarii prezydenta powiedział, żeby najpierw się odbyło Euro 2012 a potem powiedzą prawdę. Ten człowiek zginął w tragedii smoleńskiej, Euro minęło, prawdy nie było. Takich wytrychów było wiele. To nie przypadek.

 

Wszystko wskazuje jednak na to, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu ta sprawa znajdzie swój finał.

- Miejmy nadzieję. Do tej pory obowiązuje wypowiedź Kaczyńskiego, że on uznał ludobójstwo. On od lat o tym mówi, ale on chce zastąpić tę datę. To nie ma uzasadnienia historycznego. Czekam co zrobi Jarosław Kaczyński. Nie ma dialogu z tymi rodzinami. Prezydent, premier czy szef PiS nie rozmawiali z nimi. Szkoda, że tego nie ma. Jakby był dialog to by nie było takich ruchów marszałka Kuchcińskiego.

 

Jak oceniać gesty Ukraińców? Z jednej strony prezydent Poroszenko składa w Warszawie wieniec a z drugiej ukraiński parlament zapowiada reakcję na uchwałę Senatu.

- To schizofrenia polityczna. Doceniam, że pan Poroszenko złożył wieniec. To plus. Jednak równocześnie ten sam prezydent w dniu wizyty prezydenta Komorowskiego w Kijowie, poparł uchwałę o gloryfikacji UPA. On to podpisał. Prezydent działa w rozdarciu. Tu składa kwiaty, tu podpisuje ustawy. Jego współpracownicy nazwali imieniem Bandery główną ulicę w Kijowie. Jest zapowiedziana też akcja parlamentu ukraińskiego. To rodzi konflikt. Nie jestem optymistą. Wierze, że nasze władze się przełamią, ale nie widać nadziei po stronie władz Ukrainy.

 

Jak powinniśmy się zachowywać wobec stwierdzeń szefa ukraińskiego IPN, który twierdzi, że zbrodnia wołyńska nie powinna być nazywana ludobójstwem?

- To działania jak w Niemczech. Tam niektórzy twierdzą, że nie było komór gazowych. Wiatrowycz, którego książki czytałem, mówi skandaliczne rzeczy. To żywa propaganda. Próbuje się pokazać ludobójstwo jako wojnę polsko-ukraińską. To niedopuszczalne. Wiatrowycza nie mianował jednak Putin, ale Poroszenko. Tu widać tę schizofrenię. Dialog między IPN-ami Polski i Ukrainy jest niemożliwy teraz.

 

Jak ocenia ksiądz takie deklaracja jak w Lublinie? Nadia Sawczenko poprosiła wtedy o wybaczenie w swoim imieniu za historyczną niesprawiedliwość. To krok w dobrą stronę?

- To krok w dobrą stronę. Ja chce docenić to co jest pozytywne, nawet jak to nie jest jednoznaczne. Trzeba patrzeć, że to są dwa narody chrześcijańskie, związane ze sobą. Mój pradziadek był Ukraińcem. Mój ojciec nie tylko znał ten język, ale miłował kulturę ukraińską. Musimy szukać zgody. Są jednak też nieprzewidziane rzeczy. Pani Sawczenko składając kwiaty była w czerwono-czarnych barwach. Trzeba wyczucia Ukraińców. Oni nie mogą wszystkiego robić. Polaków może coś razić.

 

Można postrzegać działania Ukraińców jako niekonsekwentne. Z jednej strony gest prezydenta Poroszenki czyni zadość naszym oczekiwaniom, ale z drugiej są te działania ukraińskiego parlamentu. Jak ten dialog poprowadzić, żeby Ukraińcy uznali, że na Wołyniu było ludobójstwo? Można wpisać to w strategię zbliżenia Ukrainy z UE czy NATO?

- Można. Przy przyjmowaniu Turcji do UE, co jeszcze nie nastąpiło, postawiono 4 warunki. Było tam uznanie ludobójstwa Ormian. W naszych relacjach można zrobić identycznie. Dobrze, że wspieramy Ukrainę, ale jak chce otrzymać od nas pieniądze i broń, to muszą być warunki. Krokiem by było jednoznaczne przyjęcie uchwały przez Sejm. Wtedy nie będzie w Polsce dyskusji. Dobrze by było, żeby prezydent udał się na Wołyń i tam upamiętnił ofiary i spotkał się z tamtejszymi Polakami. Prezydent był tam w grudniu, ale słowa nie powiedział. Nasza strona musi odrobić lekcję. Przy całym szacunku dla władz Ukrainy, tam dojdzie do kolejnych konfliktów. Wtedy cała odgórna propaganda banderowska może przestać mieć wpływ.

 

W ślad za sejmową uchwałą powinny się pojawić zmiany w prawie, o które wnosi klub Kukiz'15? Chodzi o karanie za negowanie ludobójstwa na Wołyniu. Taka regulacja znajdzie większość sejmową?

- Moim zdaniem powinna się znaleźć. Mamy przykład z Francji. Tam karane jest negowanie holokaustu i od niedawna ludobójstwa Ormian. Coraz więcej narodów widzi, że pobłażanie takim sytuacjom, prowadzi do ludobójstwa w innych krajach. Niepotępienie ludobójstwa Ormian otwarło drogę do holokaustu Żydów. O tym mówił papież Jan Paweł II i papież Franciszek. Zakaz propagowania ideologii banderowskiej, może w naszych relacjach prowadzić jednak do kolejnych konfliktów. Nie będzie to łatwe, ale to pomysł godny poparcia.