Jak podkreślał Szczerski, władze miasta powinny stosować się do tego, za czym opowiedzieli się mieszkańcy miasta. Chodzi o wypowiedź Jacka Majchrowskiego, który mówił, że wciąż nie jest przekonany do rozbudowy monitoringu, choć za takim rozwiązanie opowiedziała się większość głosujących w referendum krakowian.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Krzysztofem Szczerskim.
Dzisiaj PiS rejestruje listy do małopolskiego sejmiku. Znamy tylko jedną „jedynkę”. Poznamy następne?
- Będzie ta prezentacja. Nie będę zanudzał nazwiskami. Układ jedynek wynika z porozumienia. Tam będą osoby nie tylko z PiS. Listy są silne i odnowione. Wiele osób będzie po raz pierwszy. Proszę głosować na PiS.
W Krakowie „jedynką” jest Jadwiga Emilewicz z Polski Razem. Taki ukłon w stronę innych partii będzie w pozostałych okręgach?
- W różnych miejscach tak. Takie mamy listy, że są miejsca dla wszystkich partii. Ta lista jest wspólna i to jest istotne. Jak państwo szukacie kandydatów prawicowych, to będzie jedna lista. Nie będzie kilku. Wyborcy prawicowi nie będą rozdzieleni.
Sondaże pokazują przewagę PO, ale Małopolska to bastion prawicy. Ile mandatów do sejmiku, by pan przyjął z ulgą?
- Ja się cieszę, że sondaże nie są optymistyczne. To mobilizuje. Zobaczymy na wyborach. Ostatnio wygrywamy wybory. W senacie wygraliśmy. W Małopolsce liczymy na wygraną, żeby samodzielnie rządzić. Czas na zmiany.
Głosował pan w budżecie obywatelskim?
- Nie.
Dlaczego?
- Prawdę powiedziawszy nawet nie wiedziałem, że będzie głosowanie, chociaż ponoć była kampania za 320 tysięcy złotych. Powiem uczciwie. Nie wiedziałem, że to jest. Wszędzie powinny być kartki z informacją. Ja bym wolał inne rzeczy niż budżet obywatelski. To idea, która jest modna. Wolałbym, żeby radni mieli kontakt z mieszkańcami, żeby oni pracowali z mieszkańcami. Co roku budżet miasta jest obywatelski. Po drugie chciałbym, żeby władze miasta szanowały postanowienia obywateli. Prezydent Majchrowski mówi, że było referendum, ale nie wie, jak będzie z monitoringiem. Jak ludzie coś powiedzieli, to samorząd nie może powiedzieć, że tego nie zrobi.
Zasmucił mnie pan. Myślałem, że pan coś wybierze w budżecie.
- Kraków potrzebuje rzeczy poważniejszych. Nowy prezydent, Marek Lasota, będzie w kontakcie z mieszkańcami. Radni PiS będą tak blisko swoich okręgów wyborczych, że będą bliscy mieszkańcom. Oni rozstrzygną w obywatelski sposób ważne rzeczy a nie poboczne. Budżet to eksperyment.
Czy profesor Hartman, z tej samej co pan uczelni, powinien ponieść konsekwencje ze względu na swoje słowa?
- To decyzja władz UJ. Trzeba być ostrożnym we wnioskach. Pan profesor jest osobą prywatną. On nie pełni funkcji wykonawczej w Polsce. Jego zdanie jest nieakceptowalne. Relacjonowanie takich debat bez zdania, że to niedopuszczalne debaty, jest niedobre. Tego tam nie było. On zachęca do tej debaty. Problemem jest jednak pani Fuszara. Ona jest ministrem. Jak pani Kopacz ją obroniła, to ja apeluję do zwolenników PO, którzy są katolikami, niech się nad tym zastanowią. Rząd PO ma panią, która powiedziała na konferencji...
Powiedziała, że toczą się takie dyskusje...
- Też nie powiedziała, że to niedopuszczalne. Powiedziała, że zakazane jest kazirodztwo, bo dzieci z takich związków rodziły się obciążone genetycznie, ale teraz można je, dzięki postępowi, zabijać.
Nie powiedziała tego wprost.
- Eliminować. Język jest giętki. Ona powiedziała, że można dyskutować o kazirodztwie, bo takie dzieci można eliminować. Ona jest obroniona i zajmuje się edukacją dzieci o niestandardowych praktykach płciowych. Proszę państwa, pilnujcie czego wasze dzieci są uczone.
Aż strach posłać dziecko na uniwersytet.
- Tam młodzież jest dorosła, ale jak konwencja wejdzie w życie, to pani Fuszara będzie tego uczyła w szkołach.
Po co nam nauka, która się boi polityków?
- Nauka to nauka. Pani Fuszara jest ministrem a nie naukowcem. Ona ma edukować młodzież o niestandardowych praktykach płciowych. Ona mówi, że dyskusja na temat kazirodztwa nie jest niedopuszczalna. To znaczy, że lada moment to wejdzie do szkół. To popiera pani Kopacz i PO.
Jest coś w tych deklaracjach prezesa Kaczyńskiego, że w razie przegranych wyborów parlamentarnych nie będzie już prezesem PiS?
- Jak widziałem okładkę tego tygodnika z napisem „schyłek”, to myślałem, że chodzi o Tuska. Jak ktoś jest w schyłku to PO. Jak posłowie PO muszą pisać listy do pani minister, żeby zrobiła drogę z Krakowa do Kielc, to jest to żałosne. PO jest w stanie rozkładu. Jak ktoś jet w schyłku to PO.
Jest coś na rzeczy?
- Nie ma nic na rzeczy.