Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Krzysztofem Szczerskim.
Dzisiaj Grecy zastali zamknięte banki, w niedzielę mają referendum w sprawie wierzycieli. Bez względu na wynik, zapłacimy wszyscy za tę Grecję?
- Zależy, jaki będzie wynik. To skomplikowane. Dług tego typu w takim samym stopniu wiąże dłużnika i wierzyciela. Można to umorzyć, to wyjście najprostsze, ale to oznacza bankructwo banków niemieckich, belgijskich i francuskich, które mają greckie papiery dłużne. Do tego zachęcały ich rządy, żeby pomagać Grecji, kupując te papiery. Nie da się tego umorzyć. Grecy nie są gotowi na przejście tego, co Polska w roku 1989. To podobna sytuacja. U nas państwo bankrutowało, pieniądze były bez wartości, bo nie miały odpowiednika w stanie gospodarki. Trzeba było wszystko przestawić na nowe tory. My zapłaciliśmy wielką cenę społecznych przemian. Grecy na to nie są gotowi. Europa nie może tego długu umorzyć, bo sama zbankrutuje. Do tego jak będzie taryfa ulgowa to Hiszpanie i Portugalczycy powiedzą, że oni przeszli reformy, żeby wyjśc z długów a Grecy nie chcą i mają taryfę ulgową. Tam jest taka mozaika elementów, że racjonalne rozwiązania są ostatnie w kolejce.
Na Grecję spoglądają nasi frankowicze. Może być niewesoło. W wypadku wyjścia Grecji ze strefy euro, frank może poszybować jeszcze wyżej.
- Miejmy nadzieję, że to będzie krótki szok, o ile do tego dojdzie. To sytuacja jak w filmach. Dwaj kierowcy jadą na czołówkę i każdy myśli, że to ten drugi się złamie. To gra nerwów. Jakby doszło do scenariusza ostatecznego, że Grecja wyjdzie ze strefy euro, to będzie szok dla euro. Spadnie wartość euro, w górę pójdzie dolar i frank. To będzie jednak czasowe. Będą odpowiednie akcje banku EBC, żeby zbić kurs franka i dolara do euro, ale to nie zostanie bez konsekwencji. Dla nas te konsekwencje będą ograniczone. Jakbyśmy byli w strefie euro to by były wielkie. W to nas chciał wepchnąć premier Tusk w 2011 roku. Jabyśmy byli w strefie euro to byśmy teraz drżeli i byłyby kolejki do banków. Mamy na szczęście złotego.
Może trzeba będzie wrócić do zapowiedzi przedwyborczych Andrzeja Dudy o pomocy frankowiczom i przewalutowaniu?
- To pokazuje, że gdyby rząd posłuchał PiS, to frankowicze by byli dużo spokojniejsi. Płacimy cenę za zaniechania PO i PSL. Jakbyśmy to mieli za sobą to byśmy patrzyli spokojnie. Frankowicze tak nie mogą. Jak w polityce coś trzeba zrobić, to trzeba to robić od razu. To nie jest grypa, sama nie minie.
Ciekawy jestem jak pan spogląda na Grecję i Syrizę. To może być ostrzeżenie dla tych, którzy chcą zagłosować na populistów u nas w kraju?
- To ostrzeżenie przed dwoma rzeczami. Eksperci międzynarodowego funduszu walotowego przyznali, że ta terapia szokowa dla Grecji była błędna. Doprowadziła do gorszej sytuacji w greckiej gospodarce niż w punkcie wyjścia. Narzucanie sztucznych rozwiązań, bez konsultacji z ludźmi, jest złe. W związku z taką frustracją ludzie ufają partiom bez programu i zaplecza.
Muszę zapytać o Pawła Kukiza. Jak pan na niego spogląda? To konkretna oferta polityczna czy populizm bez programu?
- Paweł Kukiz mnie bardzo zawiódł w ten weekend. Jeśli on się ustawia do roli ugrupowania bezprogramowego, pospolitego ruszenia bez programu, na zasadzie - wejdźmy do Sejmu i zobaczymy co będziemy robić, to pokazuje, że jedyną partią zmiany, która ma program i ludzi jest PiS. Wszyscy, którzy chcą dobrej zmiany, mogą przeczytać program PiS. Będzie konwencja w weekend, będą eksperci i trzy dni obrad. Wszystko będzie powiedziane. My gramy w otwarte karty ze społeczeństwem. Wszystko pokażemy. Jak ktoś się interesuje, to się dowie jak byłaby rządzona Polska, gdyby wyborcy nam zaufali w całości. O to prosimy. Chcemy rządzić samodzielnie. Zrobimy co trzeba i o wszystkim powiemy. Nie będzie tajemnic.
To oznacza, że wyklucza pan Kukiza jako ewentualnego koalicjanta? Na listach Kukiza znajdzie się Magdalena Ogórek, Grzegorz Braun, Marian Kowalski czy Janusz Korwin Mikke.
- Werdykt wyborców jest ostatecznością. Kto będzie w parlamencie, z tym się będzie trzeba ewentualnie układać co do rządzenia. Nasza prośba jest taka, żebyśmy mogli samodzielnie rządzić. Chcemy być odpowiedzialni jako partia. Można będzie nas rozliczyć. Posiadanie koalicjanta, który jest chwiejny, a taka będzie partia Kukiza, nie jest gwarancją odpowiedzialności.
Boi się pan Kukiza i jego ludzi?
- Nie chodzi o obawę. Czym innym jest kanalizowanie społecznego buntu w postaci ruchu społecznego a czym innym jest rządzenie państwem. To kwestia odpowiedzialnego działania zwartej grupy. Myślę, że dzisiaj partia Kukiza nie jest grupą ludzi, która potrafi konsekwentnie realizować zmiany w Polsce. Taką partią jest PiS.
Muszę zapytać o trzy dodatkowe pytania referendalne – odnośnie lasów państwowych, sześciolatków i wieku emerytalnego. To próba ucieczki do przodu pani prezes Szydło?
- Skoro pan Komorowski nam zafundował kampanię swoją i pana Kukiza, to zróbmy to sensownie. Jak wydajemy 100 milionów na zabawkę to zróbmy z tego coś dobrego. Zapytajmy o 3 dodatkowe rzeczy. Sejm w tych tematach odmówił wypowiedzi Polakom. Ludzie wnioskowali o referendum. Niech chociaż na koniec PO posłucha ludzi i niech to ma jakiś sens.
Prezes Szydło nie jest jak Aleksis Tsipras, który chce zrobić referendum w niedzielę, a decyzja w sprawie Grecji ma zapaść do środy? Prezes Szydło chce referendum w sprawach, o których Sejm już zdecydował.
- Nie. Sejm zdecydował, ale obywatele chcą czegoś innego. Rząd się minął z wolą obywateli. Niech ludzie mogą się wypowiedzieć.
Jak pan zagłosuje w sprawie tych trzech pierwszych pytań?
- JOW-y nie mają sensu. Zniesienie finansowania doprowadzi do korupcji. System podatkowy powinien być korzystny, to jest jasne.