Jak po nocnych opadach zmieniła się sytuacja w zachodniej Małopolsce?

- Sytuacja w powiecie oświęcimskim, w gminie Brzeszcze, gminie Oświęcim jest dalej poważna, ale wydaje się stabilizować. Na teraz stany wód tam się nie podnoszą. Wisła i Soła nie wykazują tendencji wzrostowych, nawet przeciwnie. W nocy w województwie w 42 miejscach strażacy i żołnierze WOT walczyli. 36 miejsc to powiat oświęcimski. 173 pojazdy były w akcji, 860 osób brało w tym udział. To głównie strażacy z OSP, PSP i ponad setka żołnierzy WOT.

Gdzie mamy stan ostrzegawczy, gdzie alarmowy?

- Teraz jest pogotowie przeciwpowodziowe w dziewięciu punktach województwa. Stan alarmowy mamy w powiecie oświęcimskim – to Wisła w Jawiszowicach i Soła w Oświęcimiu.

Co możemy dziś już powiedzieć o zniszczeniach, które poczyniła woda?

- Na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie sytuacja jest bardzo zła, u nas jest stabilna. Punktowo woda zbliżyła się i wdarła na prywatne posesje, głównie w powiecie oświęcimskim. Mamy zniszczoną infrastrukturę – plac budowy trasy S1 w gminie Brzeszcze. Byłem tam wczoraj, oglądaliśmy zniszczenia. Będziemy szacować straty. Te jednak u nas nie są porównywalne z tym, co się dzieje u sąsiadów.

To, co zdarzyło się na budowanej S1, wpłynie na harmonogram prac? To poważne zniszczenia?

- To siła żywiołu. To pokazuje trendy i zagrożenia. Rozmawialiśmy ze strażakami, byli lokalni politycy, radni, sołtysi. Na pewno GDDKiA i wykonawca muszą przyjrzeć się temu, co się stało, żeby teraz na etapie budowy były korekty. W przyszłości ta droga musi być bezpieczna dla okolicznych mieszkańców.

Kiedy w Małopolsce będą uruchamiane zasiłki powodziowe? Kto będzie mógł z nich skorzystać?

- Wczoraj po 22:00 byliśmy w kontakcie z ministrem Szymańskim, który w MSWiA jest opiekunem wojewodów. Miała miejsce narada. Osoby odpowiedzialne za środki wydały nam zalecenie, żebyśmy szybko szacowali straty. Rząd przygotowuje środki, żeby uruchomić rezerwy. Dziś spotkam się pilnie z moimi dyrektorami. Wczoraj w posiedzeniu sztabu uczestniczyli dyrektorzy odpowiedzialni za infrastrukturę w aspekcie likwidacji szkód powodziowych, za sprawy społeczne. Dziś będzie odprawa. Dyrektorzy są w kontakcie z przedstawicielami gmin i powiatów w tym zakresie.

Z jakiej pomocy finansowej będą mogli skorzystać poszkodowani?

- Sytuacja jest dynamiczna. Są kilkutysięczne doraźne, szybkie zasiłki. One są wypłacane bez zbędnej dokumentacji. To sprawny system. Wiemy, że dziś o 9:00 jest nadzwyczajne posiedzenie rządu. Dziś premier będzie rekomendował wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. To zmienia mocno ład prawny. Większa odpowiedzialność jest na rządzie, wojewodach, ale to pozwala na szybsze wpłacanie większych kwot. Chodzi o aspekt ludzki i infrastrukturalny.

Od początku informowali państwo, że Krakowowi nic nie grozi. Dziś poziom Wisły jest na w miarę normalnym poziomie, ale może się podnieść w związku z kontrolowanymi zrzutami?

- Prezydent Miszalski ogłosił wczoraj stan pogotowia przeciwpowodziowego. Podobnie zrobił prezydent Oświęcimia. To zrozumiałe. Ja utrzymuję to, co mówię od trzech dni. Mamy na wodowskazie w Bielanach około 20 cm przekroczenia stanu ostrzegawczego Wisły. To nie zagraża naszemu miastu. Były takie zdjęcia wody, która omywała bulwary, ale nie stanowi to zagrożenia. Spodziewamy się fali kulminacyjnej jeszcze dziś. Poziom może się nieco podnieść, ale to będzie bezpieczne. Nasze prognozy okazały się słuszne.

Przed wyborami parlamentarnymi obecna Koalicja 1 października zapowiadała likwidację Wód Polskich. Co pokazuje powódź? Zapowiedź jest aktualna?

- Wody Polskie potrzebują reformy, przebudowy. Nie chcę tu wchodzić w politykę. Wobec ludzkiej tragedii nie powinno być polityki. Jak sytuacja się uspokoi, wszystkim pomożemy i będziemy po pogotowiu powodziowym, wypowiem się. Na dziś powiem tak - Wody Polskie są niewydolne. To nie jest wina kierownictwa i pracowników Wód Polskich. Stworzono instytucję, która ma ogromne kompetencje, gospodaruje na wielkich przestrzeniach, zarządza wieloma ciekami, nie mając do tego zasobów ludzkich i finansowych. Dlatego nie wszystko może być robione, jak należy. Znam to z życia. Kiedy samorządy miały większy wpływ na działania o charakterze melioracyjnym, ochrony zbiorników i cieków wodnych, działało to sprawniej.

Faktycznie Wody Polskie przejęły część kompetencji samorządów dotyczących zarządzania zasobami wodnymi. To się będzie zmieniać? Wróci to do samorządów?

- Prace nad tym trwają, rozmowy także. Obecna sytuacja przerywa rozmowy polityczne. Trzeba pomóc ludziom. Jak z tym się uporamy - straty na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie będą wielkie – wtedy przyjdzie czas na myślenie strategiczne i działania.

W ostatnich latach Wody Polskie zbudowały zbiorniki wodne na Serafie, w 2025 roku zakończone zostaną budowy wszystkich zbiorników kaskadowych. Jedynie na Prądniku zbiornik nie powstał po protestach społecznych. Co nie funkcjonuje? Dziś widzimy, że takie rozwiązania są konieczne dla naszego bezpieczeństwa.

- Pamiętam te protesty, lokalnych polityków krzyczących, żeby słuchać obywateli. Zdania były podzielone. Jedni za budową, inni przeciwko, trzeci mówili, żeby budować, ale nie tutaj. Sytuację mamy, jaką mamy. Niedawno spotkaliśmy się w Iwanowicach z samorządami, był tam także dyrektor Wojciech Kozak. Wykonano szybkie prace dotyczące czyszczenia, udrażniania pewnych cieków odprowadzających wodę. Dzięki temu być może dzisiaj na ten temat wiele nie słyszymy. To wymusza dyskusję na przyszłość. Ochrona przyrody jest ważna, sam jestem przyrodnikiem. Zachowanie naszych krajobrazów to jedno, ale coś z wodą musimy zrobić. Tereny się zabudowują, urbanizują. Coraz więcej terenów nie pozwala wodzie odpłynąć. Musimy nas zabezpieczyć, żeby w sytuacji zagrożenia mieć rozwiązanie.

Jak pamiętam, przeciwko tej inwestycji protestowali też politycy tworzący obecnie Koalicję 15 października...

- Dlatego powiedziałem, że być może takie sytuacje u niektórych obudzą zdrowy rozsądek. Czasem trzeba stanąć ponad polityką. W PSL zawsze tak robiliśmy. Na terenie Małopolski zawsze popieraliśmy rzeczy ważne w trosce o bezpieczeństwo obywateli.