Zapis rozmowy Jacka Bańki z Krzysztofem Janem Klęczarem:
Małopolska ma marszałka. Wczoraj Sejmik wybrał na to stanowisko Łukasza Smółkę. Sprawa dla koalicji 15 października od początku była przegrana i dlatego nawet nie wystawiła ona kandydata na fotel marszałka?
Marszałka wybiera zawsze większość radnych. Wczoraj, w momencie zgłaszania kandydatów, byliśmy świadomi że, obóz Zjednoczonej Prawicy zjednoczył się wokół kandydatury Łukasza Smółki. Wystawianie swojego kandydata było już w tym momencie bezzasadne.
Na marszałka Smółkę zagłosowały 22 osoby, czyli poparł tę kandydaturę ktoś z Koalicji Obywatelskiej, podobno z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Rzeczywiście tak było?
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, dlatego że bezpośrednio przed głosowaniem nie było już posiedzenia klubu. Wiem, że radni Polskiego Stronnictwa Ludowego nie poparli kandydatury pana marszałka, ale w kwestii samego głosowania nie jestem w stanie się wypowiedzieć. Trzeba też jeszcze jedno powiedzieć: jako ludowcy nie mamy w zwyczaju takiego krytykowania, które nie jest konstruktywne; jeżeli wyrażamy swój sprzeciw, zawsze przedstawiamy jakąś alternatywę. Tak było w przypadku głosowań na posła Łukasza Kmitę. Natomiast w tym przypadku, kiedy już nie został postawiony kontrkandydat, to jest sprawa wtórna.
A może to jest ten jeden głos, którego panu zabrakło, kiedy pan był kandydatem koalicji 15 października? Panu zabrakło jednego głosu, a podobno wszystko było dogadane.
Akurat w przypadku głosowania, kiedy zabrakło jednego głosu, jestem absolutnie pewny, że trafił on do marszałka Łukasza Smółki, ponieważ wtedy był to głos spoza koalicji 15 października. W przypadku tego drugiego głosowania jestem tego pewny.
A nie ma pan wrażenia, że nagle władza wymknęła się z rąk koalicji 15 października? Panu zabrakło jednego głosu. Podobno wszystko było już dogadane, ta większość była w kuluarach policzona i co?
Prawo i Sprawiedliwość wygrało te wybory, miało 21 radnych od samego początku. To tylko i wyłącznie wewnętrzne spory - i taki dziwny polityczny upór, który szedł z Warszawy - spowodowały bunt radnych Prawa i Sprawiedliwości. Co na pewnym etapie otwarło pole do dyskusji, aby dla dobra Małopolski, dla dobra regionu, nie dopuszczając do dalszej kompromitacji naszego województwa i oddalając wizję przedterminowych wyborów, stworzyć większość opartą o koalicję 15 października. Wspartą przez osoby związane ze Zjednoczoną Prawicą, które były niezadowolone z tego przebiegu zdarzeń. Taki moment był dwukrotnie. Dwa razy propozycja - aby marszałek był z Polskiego Stronnictwa Ludowego - była na stole i dwa razy ta większość mogła być zrealizowana. Zabrakło troszeczkę determinacji. Nie dziwię się więc, że osoby ze Zjednoczonej Prawicy, które w ten sposób szukały rozwiązania tej patowej sytuacji, stwierdziły (dla dobra Małopolski), że jednak koalicja 15 października nie była gotowa i doprowadziły do zwarcia szeregów w obozie Prawicy.
To komu zabrakło tej determinacji? Tak konkretnie.
Koalicja 15 października sprawuje dziś władzę w Polsce. Uważam, że osobą, która mogłaby mieć największy żal, jestem ja, ponieważ to moja twarz tutaj się pojawiła. Ale jestem niezwykle dumny z moich radnych (PSL, także Polski 2050), bo zarówno przy wariancie: marszałek z PSL, jak i: marszałek z Platformy, jednogłośnie na takie rozwiązanie się zgodziliśmy. Determinacji mimo tego zabrakło.
Ale komu? Czy koalicji Obywatelskiej, czy Polsce 2050?
Radni Polski 2050 na każdym etapie zachowywali się absolutnie lojalnie wobec koalicjanta z Trzeciej Drogi, jakim jest PSL.
Czyli Koalicji Obywatelskiej zabrakło determinacji, zgadza się?
Nie jest moim zadaniem rozliczanie naszych koalicjantów w tym momencie. Mogę odpowiadać za siebie i za radnych PSL-u; jeżeli chodzi o radnych Polski 2050, to jestem absolutnie z nich dumny i za tę postawę im dziękuję.
Wobec tego, co działo się w ostatnich tygodniach w Sejmiku, może największą cywilną odwagą wykazała się Barbara Nowak, która zrzekła się mandatu, bo źle się czuje w miejscu, gdzie kupczy się stanowiskami. Nie każdego stać byłoby na taki gest.
Ostatnio zostałem poproszony o komentarz dotyczący Łukasza Kmity. Było głośno też o naszych różnych medialnych sporach. Wywiad, którego udzieliłem, nie wszystkim się spodobał. Łukasz Kmita ma mnóstwo wad, ale nie zgadzam się z medialną oceną jego osoby jako "nadętego bufona", który na siłę dążył tylko i wyłącznie do własnego celu; do Barbary Nowak też mi jest szalenie daleko, bo uważam jej działania jako kuratora oświaty za szkodliwe dla Małopolski, ale jej postawa mi zaimponowała. Lojalnie podporządkowała się decyzji władz partii, która wystawiła ją na listy, doprowadziła do wyboru marszałka, potem głośno powiedziała o zdradzie części osób niepopierających Łukasz Kmity. Miała cywilną odwagę, by ponieść tego konsekwencje i dobrowolnie zrzec się mandatu radnej wojewódzkiej (mając przed sobą perspektywę pięciu lat w obozie rządzącym). Wszyscy wiemy, że jest to perspektywa całkiem optymistyczna. Można Barbarę Nowak lubić lub nie, można ją cenić lub nie, ale tutaj zachowała się na swój sposób godnie.
Pana gabinet dzieli od gabinetu marszałka tak mniej więcej 50 metrów. Pan o mało co nie został tym marszałkiem. Jak te relacje będą teraz wyglądać między tymi dwoma gabinetami?
Dla mnie celem nadrzędnym nie było objęcie funkcji marszałka. Chociaż oczywiście byłoby to ogromne wyróżnienie i ogromny zaszczyt, niemniej nie większe niż bycie wojewodą małopolskim; to dla mnie sytuacja komfortowa. Chciałem, żeby Małopolska miała dobrego, pracowitego i uczciwego marszałka, aby nie doszło do wcześniejszych wyborów, abyśmy nie kpili z Małopolan, którzy dokonali już swoich wyborów. Muszę powiedzieć, że wybór Łukasza Smółki, poza tym, że politycznie nie jest nam po drodze, nie jest dla mnie jakąś porażką. Nie odbieram go jakoś bardzo negatywnie. Znamy się ponad 20 lat. Razem byliśmy w senacie akademickim na Uniwersytecie Rolniczym. Jestem głęboko przekonany, że Łukasz Smółka może być dobrym marszałkiem województwa, jeżeli władze centralne partii nie będą mu w tym przeszkadzać. Zapewniam, że relacje między marszałkiem a wojewodą, bez względu na to kto byłby marszałkiem, będą poprawne, bo to jest nasz obowiązek. W przypadku gdy jest nim Łukasz Smółka, będą znacząco więcej niż poprawne.
Czyli powie pan to wprost: Małopolska, mimo że to dwa różne obozy polityczne, ma pracowitego i uczciwego marszałka.
Zdecydowanie mogę to powiedzieć: Małopolska ma pracowitego i uczciwego marszałka.
To teraz inne zmiany personalne. Nowym szefem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Krakowie zostaje pana współpracownik, były burmistrz Myślenic Maciej Ostrowski. To teraz historyk będzie budował drogi w Małopolsce.
W aspekcie tego jak długo budujemy BDI, to chyba tylko historyk sobie z tym poradzi. A mówiąc zupełnie poważnie - Maciej Ostrowski jest również menedżerem i doświadczonym wieloletnim samorządowcem. Kto przeszedł szlify w urzędzie gminy - w roli wójta czy burmistrza, prezydenta - dobrze wie, że zakres kompetencji niezwykle się rozrasta i nie da się być dobrym samorządowcem nie mając szerokiej wiedzy, zarówno praktycznej jak i teoretycznej. Maciej Ostrowski był znakomitym burmistrzem Myślenic i jestem przekonany, że bardzo dobrze poradzi sobie w tym miejscu. Wiele dużych, istotnych inwestycji zostało zrealizowanych pod jego kierownictwem i nadzorem.
To jakie będzie miał największe zadanie? To jedno już pan wymienił, BDI, Beskidzka Droga Integracyjna.
Oczywiście, to jest Beskidzka Droga Integracyjna, mój absolutny priorytet. To jest również Sądeczanka, kwestie dróg krajowych wokół Krakowa, sprawa rozbudowy i modernizacji autostrady A4. Naprawdę wiele się dzieje w tym aspekcie w Małopolsce i cieszę się bardzo, że to Maciej Ostrowski będzie dziś odpowiadał za realizację tych inwestycji.
Jeszcze pytanie o statystyki dotyczące pierwszych dwóch tygodni wakacji. Rozpoczynaliśmy ten okres wakacyjny niestety z ofiarami, mówię tutaj o utonięciach. Jak dziś wyglądają statystyki?
Każde z takich zdarzeń jest oczywiście osobistym dramatem - do końca maja było ich w Małopolsce bodajże cztery. Natomiast patrząc globalnie, jest spokojnie. To są liczne akcje służb, to jest ponad 2600 zorganizowanych wydarzeń, to jest ponad 600 półkolonii, to jest ponad 100 000 osób na tych rozmaitych formach wypoczynku w Małopolsce, to są sporadyczne mandaty, dosłownie kilka, to są liczne kontrole autokarów, tylko 9 z nich zakończyło się ukaraniem, to są trzy interwencje kuratorium w zakresie obiektów. Natomiast Małopolska była i jest dobrze przygotowana i statystyki to potwierdzają.