Prezydent Majchrowski nie ukrywał swego rozgoryczenia związanego z wycofaniem się Krakowa z kandydatury do organizacji ZIO w 2022 roku: "dzięki staraniom o igrzyska Kraków mógł zrobić solidny krok naprzód". W dzisiejszym oświadczeniu Majchrowski podkreślił jednak, że Kraków okazał się być miastem prawdziwie demokratycznym. Jak powiedział, "Kraków ma społeczeństwo obywatelskie. Społeczeństwo to chce mieć wpływ na decyzje i żąda tego wpływu".


Zapis rozmowy Jacka Bańki z prezydentem miasta Krakowa, Jackiem Majchrowskim.


Z trudem ukrywa pan zdenerwowanie związane z wynikiem referendum.

Uważam, że takie rozstrzygnięcie jest złe. Według moich obliczeń jesteśmy stratni o 3 miliardy na inwestycje. To jest duża sprawa i duży kłopot. Ale tak zadecydowali mieszkańcy.


Przepadła nam duża szansa przyspieszenia tych inwestycji w Krakowie?

Tak, przepadła nam duża szansa i to trzeba sobie wyraźnie powiedzieć.

To może będą te wszystkie przedszkola i żłobki, których miało nie być ze względu na organizację ZIO?

Nigdy nie było tak stawianego problemu. Wręcz przeciwnie - igrzyska miały być motorem do tego, żeby były przedszkola. Konstrukcja polegała na tym, że dzięki igrzyskom mieliśmy otrzymać 65% na inwestycje m.in. drogowe, które są i tak zaplanowane w budżecie. Stąd te 65 % z budżetu drogowego moglibyśmy przeznaczyć na żłobki. W tej chwili musimy wybierać: albo żłobek albo ulica.

To była nieodpowiedzialna decyzja?

Nie, krakowianie podjęli decyzję świadomie wprowadzeni w błąd przez ludzi, którzy nakręcili całą sprawę, nie wiem czym się kierując. A na pewno nie dobrem miasta. Była to jedna gazeta w dwóch postaciach, która nakręcała całą sprawę.

A nie trzeba mówić o jednej osobie, niepozornym młodzieńcu? Żadnym przeciwniku, biorąc pod uwagę perspektywę miasta...

To nie jest niepozorny młodzieniec. Nie posługiwał się zresztą żadnymi argumentami. To jest cała grupa osób, która razem z nim funkcjonowała głównie w Internecie. Miała ona zaplacze u dziennikarzy tej gazety w dwóch postaciach.

Krakowianie zrobili krok wstecz?

Nie. Nie zrobili kroku naprzód.

Jak pan prezydent wyobraża sobie teraz walkę o inwestycje drogowe, np. o S7?

O S7 mamy umowy podpisane, tylko od paru lat nie są realizowane. Idea olimpiady miała być mieczem, który miał sprawić, że będziemy mieć obwodnicę, Zakopiankę i całą masę różnego typu inwestycji.

Czy jest obawa, że będziemy takim"chłopcem do bicia": Kraków – tam lepiej nie inwestować?

Po pierwsze nie jesteśmy nieodpowiedzialni. A po drugie, zrobiliśmy chyba pierwsze w Polsce tego typu referendum z dużą frekwencją. Pokazaliśmy, że Kraków ma społeczeństwo obywatelskie. Że chce mieć wpływ na decyzje i żąda tego wpływu. Ja się mogę z tym nie zgadzać, ale samo referendum jest bardzo dobrym faktem.

Co teraz? Jakie będą te najbliższe kroki związane z dotychczasowymi staraniami o igrzyska?

Dzisiaj będziemy kontaktować się z Polskim Komitetem Olimpijskim, z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim oraz z innymi partnerami z pozostałych gmin. Ale sprawa jest w decyzji MKOl.

A z rozmawiał pan z przedstawicielami rządu?

A widzi pan przedstawiciela rządu, który by tu przyjechał i na ten temat się wypowiedział? Bo ja nie.

Gdzieś w Małopolsce bywali...

Bywali, ale tak jakby na marginesie. Wypowiadali się na konferencjach, jeśli już ktoś ich o to zapytał. W tej sprawie tak naprawdę nie mieliśmy rzetelnego poparcia rządu.


Mimo wszystko o deklaracjach rządowych związanych z finansowaniem mówiło się od dawna.

Deklaracje są pewne i nie ukrywam, że trochę wymuszone. Teraz ich nie będzie, ani nie będzie pieniędzy na inwestycje.

A nie ma pan prezydent trochę dosyć?

Mam dosyć populizmu.

Co dalej? Kiedy pan podejmie decyzje, kiedy starać się o reelekcję?

To są dwie różne rzeczy. Chciałem powiedzieć, że ruszyliśmy bardzo ważny temat. Zwróciliśmy się do obywateli o odpowiedź na pewne kluczowe pytania. To nie jest kwestia, która ma mieć wpływ na moją decyzję. Powiedziałem, że ogłoszę ją w czerwcu.

Wynik referendalny nie wpłynie na samą decyzję?

To nie ma nic wspólnego. Zgłosiłem się do obywateli, żeby się wypowiedzieli i tak też zrobili.

Nie ma pan ochoty "machnąć na wszystko ręką"?

Gdybym tak chciał do tego podchodzić, to powinienem wielokrotnie "machnąć ręką" na to wszystko. A czuję się odpowiedzialny za pewne rzeczy.

W zeszłym tygodniu podczas debaty w Radiu Kraków, prezydent Sroka mówiła, że jest bardzo duża szansa na to, żeby Kraków otrzymał igrzyska. Dlaczego pan prezydent głośno o tym nie mówił?

Mówiłem o tym w swoich wszystkich wystąpieniach medialnych. Uważam, że po przejściu do drugiej fazy, otrzymalibyśmy igrzyska na 100%.

Skoro krakowianie tak chętnie głosowali podczas tego referendum, to może warto wykorzystać wybory samorządowe, żeby pytać krakowian o różne rzeczy.

Pytanie, o co pytać krakowian. Zapytaliśmy o metro, ścieżki rowerowe, monitoring. Możemy jeszcze zapytać o zieleń w mieście. Powiem panu, jaka jest na to odpowiedź: powinno być więcej zieleni, ale moja działka powinna być budowlana. To są rzeczy, które zawsze są w konflikcie. Czy przyjdzie więcej właścicieli działek niebudowlanych, którzy są chcą, żeby były one budowlanymi. Czy też przyjdzie więcej ekologów? Trzeba było zastanowić się nad mądrymi, strategicznymi pytaniami i można je zadać.

Krakowianie odpowiedzieli tak na 3 pozostałe pytania. Co to teraz znaczy?

Oznacza to, że w przyszłym budżecie pewne pieniądze musimy zablokować na realizację tych kwestii. Przy czym monitoring będzie realizowany wspólnie z policją. Ścieżki rowerowe robimy cały czas – jesteśmy na 2 lub 3 miejscu pod względem ich ilości w Polsce . Na 1 miejscu jest Warszawa, która ma powierzchnię kilkakrotnie większą od Krakowa. A metro – trzeba się zastanowić, gdzie ono ma iść. Na razie były dyskusji o idei metra, a nie o konkrecie.

W ogóle były potrzebne te pytania?

Moim zdaniem nie. Ale to nie ja je ułożyłem i wsadziłem do uchwały.