Nowa droga startowa w 2031 roku. Plan B, czyli czasowe zamknięcie lotniska, to najczarniejszy scenariusz
Kraków Airport zaprezentował plany na 2025 rok. Zatrzymajmy się przy tej najważniejszej sprawie – nowej drodze startowej. To dzisiaj największa bariera rozwojowa lotniska?
- To jest największe wyzwanie rozwojowe, nie bariera. W tym momencie obecna droga startowa jest utrzymywana w bezpiecznym, należytym stanie. To wyzwanie, przed którym port stoi już od wielu lat i mamy nadzieję, że w ciągu najbliższych lat zdołamy mu sprostać.
Decyzja środowiskowa miała zostać wydana w lutym. Doczekamy się jej w tym miesiącu?
- Do lutego zostało przedłużone postępowanie. W tym momencie decyzja podlega opiniowaniu przez Sanepid i Wody Polskie. Zakładamy, że finalnie postępowanie zakończy się w listopadzie tego roku i wtedy zostanie wydana decyzja, która umożliwi nam prowadzenie tej inwestycji.
Co w 2025 roku, w związku z nową drogą startową, będzie robić lotnisko?
- Będziemy kontynuować postępowanie, które już jakiś czas trwa, a jednocześnie zrobimy wszystko, żeby obecną drogę startową utrzymać w stanie niepogorszonym. Powiem więcej, będziemy intensyfikować prace utrzymaniowe po to, żeby jeszcze więcej wymieniać płyt na drodze startowej i poprzez inne działania naprawcze przedłużyć jej żywotność.
O nowej drodze startowej rozmawiamy od wielu, wielu lat. Jak dziś realna staje się wizja zamknięcia lotniska i kapitalnego remontu tego, co jest?
- Tego scenariuszu nie bierzemy pod uwagę. To jest dla nas ostateczność, ale ostateczność, na którą również lotnisko musi być przygotowane. Nie możemy wykluczyć żadnego scenariusza. Przypomnę, że ten proces trwa już ponad osiem lat. W tym momencie szacujemy, że nowa droga startowa powstanie w roku 2031, więc jeszcze wiele lat działań administracyjnych i wykonawczych przed nami, a do tego czasu po prostu lotnisko musi działać. Robimy wszystko, żeby tę drogę utrzymać w dobrym stanie, ale też chcemy być gotowi na zdarzenia nieprzewidywalne i na bieżąco monitorować jej stan. Powierzyliśmy to zadanie najlepszym w Polsce fachowcom po to, żeby z dużym wyprzedzeniem diagnozować wszystkie, także negatywne zjawiska, które w tej drodze zachodzą, a rosnący ruch lotniczy sprawia przecież, że procesy postępują szybciej. Ruch imponująco rośnie. Przypomnę, że w styczniu obsłużyliśmy o 15 procent więcej pasażerów niż w styczniu roku ubiegłego.
W jakich okolicznościach mógłby zostać uruchomiony ten „plan B”, czyli zamknięcie lotniska? I na jak długo?
- Podkreślam, że to jest ostateczność, która będzie poprzedzona wnikliwą analizą techniczną. Będziemy z dużym wyprzedzeniem i badać, i informować o ewentualnej konieczności wdrożenia takiego planu. To wyprzedzenie będzie przynajmniej roczne po to, żeby przygotować się do tego procesu i dokonaliśmy analizy podobnych prac remontowych na światowych lotniskach. Znamy technologie, wiemy w jaki sposób prowadzić prace, żeby zrobić je jak najszybciej. W tym momencie zakładamy, że przy wcześniejszym przygotowaniu tego procesu, okres prowadzenia prac związanych z ryzykiem zamknięcia lotniska to około trzy miesiące. Podkreślam, że jest to rozwiązanie, którego obecnie nie bierzemy pod uwagę i traktujemy jako wyjście awaryjne.
Który kwartał, w przypadku takiego awaryjnego rozwiązania, jest brany pod uwagę?
- Wtedy, kiedy będzie to konieczne. Zrobimy pewien kompleksowy monitoring stanu drogi startowej. Jesteśmy już w trakcie jego wprowadzania. Będziemy z dużym wyprzedzeniem wiedzieli, jeżeli taka konieczność zajdzie.
ILS trzeciej generacji zostanie wdrożony jeszcze na obecnej drodze startowej?
To oczywiście ten najczarniejszy scenariusz. Tymczasem Polska Agencja Żeglugi Powietrznej zaopiniowała zakup ILS-u trzeciej generacji. To ten mechanizm, który pomaga lądować i korzystać z płyty lotniska wtedy, kiedy jest nawet gęsta mgła. ILS zostanie uruchomiony wraz z nową drogą startową, czy wcześniej?
- Nowa droga startowa będzie przygotowana pod urządzenie trzeciej kategorii, ale ponieważ przed nami jeszcze wiele lat tego procesu, również analizujemy możliwości wdrożenia tej kategorii na obecnej drodze startowej. Jesteśmy gotowi ponieść wszystkie związane z tym koszty. PAŻP w połowie przyszłego roku rzeczywiście dokona zakupu urządzeń, ale trzecia kategoria to nie tylko samo urządzenie, to także szereg inwestycji niezbędnych po to, żeby lotnisko w tej kategorii mogło operować. To, co z naszej perspektywy jest pewnie najbardziej problematyczne, to kwestia dogęszczenia świateł osiowych, które musielibyśmy podwoić.
Zleciliśmy badanie stanu drogi startowej georadarem, odwierty, by odpowiedzieć na pytanie, czy tak daleka ingerencja w ich substancje jest możliwa. W kwietniu będziemy mieli wyniki tego badania i wtedy już z pewnością odpowiemy na pytanie, czy na obecnej drodze startowej da się trzecią kategorię wdrażać.
Zakup planowany jest na połowę przyszłego roku. Potrwa to, tak czy inaczej, parę lat.
- Tak, potem jest też proces starań administracyjnych, ubiegania się o trzecią kategorię. Przed nami, to co dla nas najtrudniejsze, odpowiedź na pytanie, czy możemy dokonać tak daleko idącej ingerencji w obecny stan drogi startowej, by dogęścić światła osiowe.
Nawet 19 milionów pasażerów, terminal pasażerski chwilowo w terminalu cargo
W drugim lub trzecim kwartale ogłoszony zostanie przetarg na nowy terminal pasażerski. Kiedy prace mogłyby się rozpocząć i jak długo potrwają?
- Zakładamy rozpoczęcie prac w tym roku na bazie pozwolenia na budowę, które mamy. Nie chcemy tego procesu spowalniać, ale de facto powstanie zupełnie inny terminal niż pierwotnie był planowany. Przypomnę, że z tych pierwotnych założeń, które mówiły o przepustowości godzinowej na poziomie 3200 pasażerów, dokonaliśmy istotnej modyfikacji. To będzie 4400 pasażerów, a więc znacznie więcej. To pozwoli, że ten terminal obsłuży nie (tak jak pierwotnie planowano) 12 milionów pasażerów bazowej przepustowości, ale aż do 19 milionów. Co jeszcze istotniejsze, mniej więcej na przełomie lat 2028 i 2029 powstanie zachodnia część terminalu, która pozwoli na obsłużenie ruchu pasażerskiego na poziomie 16 milionów pasażerów. Będzie to taka istotna zmiana na krakowskim lotnisku, która zajdzie wcześniej niż było to pierwotnie planowane.
Maksymalnie 4400 pasażerów na godzinę – do jakiego innego lotniska będziemy mogli porównać się z taką przepustowością?
- Na pewno gramy w pierwszej lidze europejskiej. To mniej więcej poziom Wenecji – tak możemy szacować. Myślę, że ambicje mamy dalej idące. Zakończyliśmy proces aktualizacji prognoz lotniczych, z pewnym uwzględnieniem potencjału miasta i regionu. Wiemy i wierzymy w to, że przed Krakowem, przed Małopolską świetny czas, a zadaniem lotniska jest to, żeby na te rosnące potrzeby miasta i regionu odpowiadać. I to odpowiadać najlepiej z wyprzedzeniem.
Terminal cargo też ma się stać terminalem pasażerskim – do momentu wybudowania tego zupełnie nowego, czy może będzie jego częścią?
- Faktycznie dzisiaj ogłosiliśmy nowe plany. Zmieniliśmy etapowanie tej inwestycji po to, żeby większa przepustowości była wcześniej. Tym samym nie musimy w pierwszym etapie burzyć terminalu cargo, w którym dziś działamy. Przypomnę, że obecnie trwa rozruch inwestycji polegającej na budowie nowego terminalu cargo. Niedługo będziemy przeprowadzać do tego budynku cały ruch cargo, a stary terminal cargo chcemy zaadaptować na potrzeby pasażerów.
Jesteśmy w takim momencie naszego rozwoju, że bardzo mocno widzimy rosnące zainteresowanie Krakowem nie tylko ze strony naszych bazowych przewoźników Ryanaira, Wizzera i LOTu, ale także wielu innych linii lotniczych. Żeby odpowiedzieć na to rosnące zapotrzebowanie, żeby nie gasić tego ruchu, który dynamicznie się rozwija, potrzebujemy większej przestrzeni szybciej niż pozwoli na to remontowany terminal. Stąd pomysł, by w dawnym budynku cargo powstała taka tymczasowa przestrzeń pasażerska. Zostanie tam zlokalizowanych osiem dodatkowych gate'ów, będzie tam również terminal VIP. Pewnie nie jest to obiekt naszych marzeń. Wolelibyśmy, żeby był już gotowy nowy terminal, ale robimy wszystko, żeby lotnisko – w tym okresie największej w swojej historii inwestycji – się rozwijało i żeby ten rozwój nie był mniej dynamiczny ze względu na braki w infrastrukturze.
Czyli cargo tymczasowo staje się pasażerskim.
- Dokładnie tak. Ten proces w zasadzie już rozpoczęliśmy, zakończymy przed początkiem letniego sezonu w przyszłym roku, czyli przed kwietniem 2026roku. Wtedy tę przestrzeń oddamy naszym pasażerom.
Bag drop, bramki do self boarding – co jeszcze usprawni podróż pasażerom?
Jakie rozwiązania wprowadzają państwo w terminalach?
- To jest kompleksowa przebudowa, duża inwestycja, ponieważ ten terminal miał inne funkcje. Tam również mieściły się biura, pion inwestycji, nasza spółka córka MPL Services. Ze względów proceduralnych, ale i ze względu na czas, który w naszej branży i na naszym lotnisku jest bardzo ważny, adaptacja budynku na potrzeby pasażerskie dawała najkrótszy harmonogram dojścia do tych dodatkowych gate'ów. Stąd ta decyzja, żeby nie budować nowego obiektu, stojącego pewnie na płycie, tylko żeby wykorzystać obiekt, który już mamy. Zmiana etapowania, czyli rozpoczęcie inwestycji w części zachodniej, gdzie powstanie ta, można powiedzieć, pierwsza część nowego terminalu oraz pewne modułowe prowadzenie prac pozwoli, by korzystać z właśnie tego obiektu dotychczasowego cargo.
Udogodnienia dla pasażerów w tym pasażerskim terminalu?
- To niezwykle ważny aspekt. Terminal, który obecnie służy naszym pasażerom, był projektowany z myślą o ośmiu milionach podróżnych. W tym momencie obsługuje już blisko 12. Robimy wszystko, by w tym roku tę kolejną barierę przekroczyć. Musimy znaleźć wszystkie możliwe rozwiązania, żeby tę przestrzeń zoptymalizować, żeby jak najlepiej służyła naszym pasażerom. Kompleksowo modernizujemy strefę kontroli bezpieczeństwa. Będą to nowe urządzenia, nowocześniejsze technicznie, które pozwolą na szybsze przechodzenie procesu kontroli. Zainstalujemy również szereg dodatkowych urządzeń, należą do nich np. urządzenia do samodzielnego nadawania bagażu, tzw. bag drop, które pozwolą, żeby podróżny mógł ten bagaż nie tylko tak, jak do tej pory samodzielnie otagować, ale też żeby mógł np. dopłacić za nadbagaż, jeżeli taka potrzeba zajdzie i żeby poprzez tą dwuetapowość nie blokować check-inów.
Chcemy też opomiarować dodatkowo jeszcze terminal czujnikami, by lepiej monitorować to, co się w nim dzieje. Jako pierwsze lotnisko w Polsce prowadzimy bramki do self-boardingu. Pasażer będzie samodzielnie przechodził ten proces w gejcie. Takie rozwiązania już funkcjonują chociażby na lotnisku w Monachium.
Chcemy być pewnym liderem w tych nowych, technologicznych rozwiązaniach. Z uwagą patrzymy na to, co się dzieje w branży. Na przykład we Frankfurcie pojawiły się niezwykle ciekawe urządzenia do bardzo przyjaznego przechodzenia przez kontrolę bezpieczeństwa. Chcemy sprawdzić, czy da się je u nas również zaimplementować. Równocześnie robimy bardzo proste, ale ważne inwestycje potrzebne pasażerom np. remont toalet.
7 nowych połączeń, 12 milionów pasażerów w 2025 roku
Nowe połączenia w 2025 roku, w sumie będzie ich siedem.
- To będą nowe miasta, takie chociażby jak Aberdeen, Castellon czy Genua. To także połączenia na istniejących trasach, ale i nowe połączenia jak Bergen czy Bazylea. Zwiększamy również częstotliwość na trasach, które już istnieją. Tym samym układamy siatkę w sposób najbardziej przyjazny dla naszych pasażerów. W tym momencie to prawie 160 połączeń zarówno do hubów, jak i do połączeń typu punkt do punktu, gdzie odpowiadamy na potrzeby tych, którzy z lotniska korzystają, czy to na wyjazdy biznesowe, czy prywatnie. Szukają tego najprostszego i najszybszego sposobu komunikacji.
Kopenhaga, Castellon, Genua, Paryż…
- Orly oczywiście, nowe lotnisko w Paryżu. Tam do tej pory nie lataliśmy. To bardzo ciekawa oferta LOT-u. Jesteśmy wdzięczni też za rozwijanie baz naszych przewoźników. Mamy nadzieję, że i Ryanair, i Wizzair, i LOT będą się w naszym lotnisku dalej rozwijały.
12 milionów pasażerów w 2025 roku – ostrożny szacunek, czy takie maksimum?
- Prognozowaliśmy nieco mniej. Mamy też taką żelazną zasadę, że nie ogłaszamy nowych połączeń przed przewoźnikami, ale mogę zapewnić słuchaczy, że pewne niespodzianki w tym roku jeszcze się pojawią. Więc przed nami dobry czas. To pozwala patrzeć z optymizmem. Mam nadzieję, że te 12 milionów może zostać na koniec roku przekroczone.