Datowanie ma znaczenie. Bo jeśli tekst Tory powstał tak późno, to nie można powtarzać teorii o tym, że jest to kronika historycznych zdarzeń, zapis dziejów Izraela od najdawniejszych czasów, prędzej – zbiór mitów i legend, które stanowią uzupełnienie bardzo szczegółowego kodeksu prawa.

Prof. Niesiołowski-Spanò: „Ten Pięcioksiąg, który dobudowano do pierwotnej Księgi Powtórzonego Prawa, jest bardzo niejednolity. Z jednej strony mamy narracje, które wszyscy znamy z Księgi Rodzaju – o Abrahamie, o Jakubie, Izaaku. To są teksty narracyjne, literatura piękna. Mamy tam wielki tekst epicki, jakim jest opowieść o wyjściu Izraela z Egiptu pod wodzą Mojżesza. Ten tekst ma cechy, które możemy porównać do Iliady Homera, do Odysei. Mamy wreszcie bardzo dużo przepisów prawa. Tu chodzi o bardzo praktyczne rzeczy, zwykłych ludzi, którzy idą do sądu i spierają się o to, kto zabił albo kto ukradł komu krowę. Obie strony muszą uznawać, że kodeks przepisów prawnych zawarty w Torze obowiązują obie strony. I to właśnie gwarantuje boskie pochodzenie prawa. I to ma sens właśnie pod koniec VI, na początku V wieku p.n.e.”.

A co z Mojżeszem? Czy opowieść o wyjściu z niewoli egipskiej może być pradawnym eposem, który przetrwał tysiąc bez mała lat w tradycji ustnej i został spisany w czasach Niewoli babilońskiej lub niebawem po powrocie Izraelitów do Judei?

Prof. Niesiołowski-Spanò: „Uważam, że mamy do czynienia z dziełem literackim powstałym w konkretnym momencie historycznym z jakiejś potrzeby chwili. Istnienie Mojżesza jako prawodawcy, tego, który uzyskał prawo od Boga i nadał to prawo Izraelowi, jest sprzeczne z istotą prawodawstwa w czasach monarchii. Trudno sobie wyobrazić opowieść o Mojżeszu prawodawcy w czasach, kiedy istnieje królestwo, ale doskonale możemy go sobie umieścić w realiach, kiedy króla nie ma. Opowieść o wyjściu Izraela z Egiptu i długiej wędrówce przez pustynię jest reminiscencją faktycznego doświadczenia, jakim jest wyjście z Niewoli babilońskiej i długiej wędrówki do Ziemi obiecanej”.

Ziemi, która była ubogą, suchą, wyludnioną krainą, niemogącą się równać pod względem rozwoju, bogactwa, czy żyzności gleb z Mezopotamią, ani Egiptem.

Prof. Niesiołowski-Spanò: „Jeżeli autor biblijny mówi, że tam będzie aż tak dobrze, to znaczy, że wcale tak dobrze tam nie było i obie strony to wiedzą. Zarówno ci namawiani do pojechania do Palestyny, jak i ci, którzy ich do tego namawiają, wiedzą, że wysyłają tam ludzi w nie najlepsze realia. To jest element, który odnajdujemy w Biblii w różnych miejscach, taka aktywność propagandowa, która jest potrzebna politykom do przekonywania ludzi do swoich planów. Palestyna, jako ziemia mlekiem miodem płynąca, nie jest opisem rzeczywistości, a zabiegiem PR-owym, obliczonym na przekonanie ludzi, by z własnej woli tam pojechali”.