W poniedziałek arcybiskup Marek Jędraszewski wręczył siedmiu alumnom suscepty – tylu właśnie chętnych, z całej archidiecezji krakowskiej, zostało przyjętych do krakowskiego seminarium. Dołączy do nich jeszcze pięciu kleryków z diecezji bielsko-żywieckiej. W sumie 12 osób.
Ta tendencja utrzymuje się od lat. I mówią o tym oficjalnie ludzie Kościoła, nie osoby z zewnątrz. Ostatnio zajął się tym tematem specjalny organ kościelny - Konferencja Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych. Jej przedstawiciel mówił dziennikarzom, że liczba tych, którzy zaczynają drogę do kapłaństwa, spadła w ciągu ostatnich pięciu lat z trzech tysięcy do dwóch tysięcy.
Z czego ta tendencja wynika?
Według wspomnianego rzecznika, księdza Jana Frąckowiaka, reprezentującego ten właśnie organ, w młodszym pokoleniu jest dzisiaj wyraźnie mniejsze zainteresowanie religią; tak, to bardzo ogólna wypowiedź. Religia w życiu młodych nie odgrywa takiej roli, nie ma takiego znaczenia jak jeszcze w latach 80., najlepszych dla polskiego Kościoła.
Ilu wtedy było kleryków?
Były tysiące.
W Krakowie setki czy dziesiątki?
Były setki. Połowa lat 80., Kościołem rządzi Polak Jan Paweł II, atmosfera buntu po stanie wojennym, podziemie działa - wszystko razem inspirowało młodych ludzi do tego, żeby zostać księżmi. Ale to dawno minęło.
I co dalej? Co Kościół zrobi?
To jest ciekawe, że według oficjalnych danych w tym roku na pierwszym roku seminarium zajęcia ma rozpocząć około 280 młodych, bardzo młodych mężczyzn...
Zazwyczaj zaraz po liceum.
… 280 osób, a Polska ma 34 miliony mieszkańców i 20 tysięcy parafii. W Belgii, którą właśnie odwiedził papież Franciszek, media podały, że w tym jedenastomilionowym kraju, kiedyś tak katolickim jak Irlandia, studia w seminarium rozpocznie około 200 osób. My mamy 280 osób, a głęboko zlalicyzowana Belgia 200! To jest sygnał kryzysu. Dlaczego tak się dzieje, długo by mówić. Na pewno tacy, którzy tym się zajmują na co dzień - od strony programów w uczelniach i seminariach - mieliby więcej do powiedzenia. Ale sam temat jest oczywiście powszechnie znany nie tylko dzięki badaniom kościelnym, ale też wielu książkom, artykułom, które się od lat ukazują się w polskiej prasie.
Kilka dni temu Artur Nowak, adwokat ofiar księży pedofilii, napisał na ten temat obszerny artykuł w „Gazecie Wyborczej”. Rzecz w tym, że do seminarium idą bardzo młodzi ludzie, którzy o zawodzie księdza nic nie wiedzą. Nie wiedzą, jakie są wyzwania z nim związane, na przykład te dotyczące seksualności. To zresztą jest głównym tematem artykułu Artura Nowaka.
Celibat to jest wbrew pozorom ogromne wyzwanie. System kościelny, także te seminaria, o których mówimy, mające kształcić dojrzałych kapłanów, nie jest do niego przygotowany. Dlaczego? Bo jego celem nie jest produkcja ludzi, o których byśmy chętnie opowiadali sobie po obejrzeniu kolejnego serialu typu „Plebania”. Jego celem jest przygotowanie zdyscyplinowanej armii funkcjonariuszy. To jest dokładnie tak, jak w wojsku czy w policji. Kto oglądał filmy, jak wygląda w amerykańskiej armii przygotowanie młodych ludzi, ochotników albo kiedyś poborowych, ten wie, o czym mówię. Analogie są uderzające. Jesteś młody, ideowy, przyszedłeś bronić kraju albo głosić Ewangelię, a tymczasem na początek jest fala. Jesteś nikim. I tak jest i w wojsku, i w policji. Nie bez powodu. Chodzi o dyscyplinę i o hierarchię. Posłuszeństwo w wykonywaniu wszelkich poleceń.
Na czym polega ta fala w seminarium?
Na tym samym. Jak jesteś debiutant, to dostajesz po uszach.
Chyba nie fizycznie?
Czasami fizycznie. Są różne zadania, których byś się chętnie nie podejmował (jak w wojsku - czyszczenie kloaki).
W porównaniu z koszarami, gdzie jednak ci chłopcy mają pewną autonomię, z seminarium nie wyjdziesz na ulicę. Najchętniej trzymaliby cię całe pięć lat za murami i indoktrynowali. Jak już jednak wychodzisz, a przecież zawsze trzeba wychodzić w towarzystwie, ten drugi patrzy, co robisz, gdzie idziesz, co cię interesuje i tak dalej. Krótko mówiąc - racjonalnie i w chłodnym sensie - ten system ma sens. Przygotowuje armię zdyscyplinowanych, posłusznych funkcjonariuszy. Niemniej jednak młody człowiek z ideami, wrażliwy zwykle, trochę zagubiony, bo zazwyczaj pochodzący ze świata małomiejskiego, czuje przede wszystkim ogromną samotność. Ma niezaspokojone pragnienia uczuciowe, niekoniecznie od razu seksualne, choć to też. I na tym tle mogą rozwijać się problemy psychiczne, które czasem prowadzą do patologicznych zachowań. O czym informują nas media. Nawet w naszej katolickiej Polsce niemal codziennie słyszymy o tym, co się dzieje na plebaniach.
Przygotowując się naszej rozmowy, pomyślałem, że w tym momencie zadam pytanie o czat GPT - czy może zastąpić księży. Ale tak poważnie się zrobiło, że nie wiem, czy powinienem… Skoro jednak już się przygotowałem - w Poznaniu jest kaplica, gdzie czat GPT zastępuje kapłana; czy jest możliwe, że Kościół pójdzie w tę stronę?
Jeśli zabraknie mu księży, to może tak być. Wszędzie, nie tylko w polskim kościele, liczba chętnych do zakonów, zwłaszcza zakonów żeńskich, maleje. Zostanie hierarchia, władza, biskupi, rezydencje, pałace i wszelkie majątki, którymi Kościół na całym świecie dysponuje. Ale ludzi do obsługi wiernych - w tym prostym, elementarnym i pasterskim znaczeniu - nie będzie.
Czy będą w takim razie wierni?
We wspomnianej wcześniej Belgii, gdzie kiedyś 90 procent ludzi, może więcej, deklarowało się jako katolicy, dzisiaj jest ich połowa. To jest nie akcja wrogów Kościoła, ale naturalny proces zachodzący w otwartych, demokratycznych i pluralistycznych społeczeństwach. Ludzie - dotyczy to też młodego pokolenia – mają dziś co robić ze swoim życiem.
Mamy wiele możliwości wyboru przyszłej drogi, zawodu, spełniania swoich marzeń, więc oferta kościelna - mówiąc w skrócie - jest bardzo mało atrakcyjna. Zwłaszcza dla młodych mężczyzn, którzy chcieliby innego życia. Zresztą wszyscy wiemy, czym się karmią, czym dzisiaj się interesują, jakie filmy i filmiki oglądają, co czytają w internecie. To jest po prostu świat zupełnie niespójny z tym, co ich może czekać w seminariach.
I większość tych młodych ludzi, którzy mają to rozeznanie, dochodzi do przekonania: eee, to nie, może pójdę inną drogą? Dlaczego mam iść do tego seminarium? Dlaczego mam podlegać temu celibatowi? A dla młodego pokolenia celibat wydaje zupełnie absurdalny.
Wracając do pańskiego pytania - łatwo jest sobie wyobrazić świat, w którym kościoły będą puste; w którym będą urzędy a w nich kogoś się zatrudni; będzie jakaś hierarchia. Ale zabraknie wiernych. Przynajmniej tak to wygląda w świecie zachodnim, a szczególnie w Europie. I ten proces dotyczy też Polski, chociaż oczywiście jest opóźniony o jakieś 30 lat, może nawet więcej. Nasz katolicyzm robi się wyspowy. Jest matecznik - ściana wschodnia, Podkarpacie, Małopolska. A cała reszta, która szuka czegoś innego.