Rozpocznijmy od protestów dotyczących budowy zbiornika przeciwpowodziowego w Szczurowej. Szczurowa i Koszyce protestują przeciwko budowie tego największego w Polsce polderu przeciwpowodziowego. Kiedy mieszkańcy poznają nowe propozycje, o których pan mówił także w Radiu Kraków? Jakie to będą propozycje?

- Mieszkańcy te propozycje by poznali już dawno. Dwa razy szef Wód Polskich był na terenie gminy Szczurowa. Za drugim razem jechał z rozwiązaniami. Nie doszło do rozmów. Są tam wielkie emocje i trochę politycznej hucpy w wykonaniu jednego z lokalnych parlamentarzystów. Propozycja nie została przedstawiona. To kwestia bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. Jestem po serii rozmów w MSWiA, przede mną jeszcze spotkanie w ministerstwie infrastruktury. Po tym spotkaniu poproszę społeczność lokalną o spotkanie. Jako reprezentant rządu będę chciał się tam pojawić, przedstawić propozycję, która będzie pewnie do zaakceptowania przez obie strony. Z jednej strony my mamy w zwyczaju słuchać ludzi. Jak coś jest do poprawy, trzeba to robić. Jednak z drugiej, bezpieczeństwo przeciwpowodziowe jest dla nas priorytetem.

Ta propozycja to jest zmniejszenie polderu o ¼?

- W skrócie zmniejszenie powierzchni, czyli terenu przeznaczonego pod zalanie, z 200 milionów metrów sześciennych do nieco mniejszej pojemności. W zamian też mniejsze zbiorniki. Trzeba słuchać ekspertów. Wodę trzeba tam złapać. Jak jej tam nie złapiemy, dalej woda stworzy zagrożenie.

Czyli pomniejszenie tego dużego zbiornika, plus kilka mniejszych, innymi słowy zbiorniki kaskadowe. Ile w takim razie wyburzeń by się z tym wiązało, no i ile osób do wysiedlenia?

- Nie do końca. Zbiornik kaskadowe to coś innego. To nie może być tak, że ktoś politycznie składa deklaracje. Polityka, polityką, ale głos wiodący to eksperci. Propozycja musi być wstępnie zaakceptowana przez ludzi, potem zajmą się tym eksperci. Pieniądze muszą być wydatkowane efektywnie. Musi to być akceptowalne społecznie, ale musi też spełniać swoją rolę.

Czyli jeszcze raz. Zmniejszenie tego dużego i jeszcze dodatkowe zbiorniki?

- Zmniejszenie dużego i kilka mniejszych w wyznaczonych lokalizacjach, które nie wzbudzą aż takich kontrowersji.

Kiedy państwo zaprezentują to mieszkańcom?

- Spotkam się z ministrem infrastruktury, przedyskutujemy pewne kwestie i wtedy poproszę mieszkańców o spotkanie. To będzie termin nieodległy.

Polskie Stronnictwo Ludowe wystawi w wyborach uzupełniających do Senatu swojego kandydata w Krakowie?

- PSL od lat jest aktywne w Krakowie. W skali Polski tak aktywnej działalności Ludowców nie ma w żadnym mieście wojewódzkim. Mamy kilku kandydatów, ale choć formalnie pakt senacki był wiążący w poprzednich wyborach, dobrze nam się współpracuje. Współrządzimy w kraju. Nie wykluczam, że będziemy rozmawiać o jednym, wspólnym kandydacie. Jak do tego nie dojdzie, jest kilku kandydatów związanych z PSL, którzy są gotowi startować.

W Krakowie no to Piotr Kempf kontra Barbara Nowak... Idealna rywalizacja.

- Brzmi jak zapowiedź dobrej walki. Piotr Kempf to nasz lider w Krakowie, m swój elektorat, znakomity to szef Lasów Państwowych. Jest znakomitym kandydatem. Nic nie jest jednak przesądzone.

Czyli jeśli będzie stawiało Polskie Stronnictwo Ludowe na swojego kandydata, to ten pewnik to Piotr Kempf?

- Nie. Są inni kandydaci, którzy mają też piękną przeszłość. To nie jest pewne. Naszym liderem w Krakowie jest Piotr Kempf, ale jest kilka osób, które mogą powalczyć o ten mandat. Ostateczne rozmowy z KO, Polską 2050 i Lewicą zdecydują, kto będzie reprezentował nas w wyborach na senatora.

Wczoraj zorganizował pan spotkanie poświęcone zabezpieczeniu obchodów 80. rocznicy wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz. Małopolskę odwiedzą koronowane głowy i prezydenci, ale też zaplanowano strefę otwartą dla tych, którzy chcieliby uczcić tę rocznicę. Na jakich zasadach będzie można wejść do tej strefy?

- To ponad 40 uczestników delegacji międzynarodowych, blisko 800 dziennikarzy z całego świata, którzy odwiedzą Auschwitz. To blisko 3000 oficjalnych gości. Mając jednak na uwadze wielkie znaczenie Miejsca Pamięci, jest możliwość uczestnictwa dla osób, które chcą uczcić tę rocznicę. Będą też byli więźniowie. Jesteśmy w ostatniej fazie ustalania szczegółów, jak chodzi o ograniczenia, środki ostrożności. Poczekajmy, w ciągu kilku godzin będą zarządzenia porządkowe. Wtedy w mediach i w mediach lokalnych będą podane informacje, jak będzie można z tego korzystać. Organizacja jest przygotowywana tak, żeby była jak najmniej dotkliwa dla mieszkańców. Szpital nie będzie wyłączony. Zadbamy o komfort mieszkańców.

Musimy się jednak liczyć z pewnymi ograniczeniami i utrudnieniami. To jest prawdopodobnie ostatnia okrągła rocznica z udziałem ocalonych. Z drugiej strony czasy mamy niespokojne, a delegacje będą z 40 krajów.

- Tak. Stąd liczne służby. Prace trwają od kilku dni. Jesteśmy dobrze przygotowani. Służby szczebla wojewódzkiego, powiatowego. Jest wsparcie z Warszawy - ABW, SOP. Zadbamy, żeby było bezpiecznie.

Za nami pierwsze dni zimowych ferii dla Małopolski. Jak wyglądają statystyki? Rozpoczęliśmy tym groźnym wypadkiem w Białce Tatrzańskiej.

- Tak. Ten wypadek… Zawsze jak uczestniczy w tym dziecko, jest to szczególnie głośne i delikatne. Muszę pochwalić TOPR. Oni to sami zabezpieczyli w ciągu kilku minut. Był śmigłowiec. Dzięki świetnej pracy służb nie ma zagrożenia życia i zdrowia tej dziewczynki. Poza tym jest spokojnie.

Ile interwencji podjął ten dodatkowy zespół ratownictwa medycznego w powiecie tatrzańskim?

- W powiecie tatrzańskim mamy 6 zespołów - 4 stałe, 2 sezonowe. Jeden ostatni to nasza decyzja. To prawie 1000 interwencji w ciągu roku. Z blisko 6,5 tysiąca, które realizują wszystkie zespoły w powiecie tatrzańskim, 1000 to dobry wynik. To liczba, która potwierdza zasadność delegowania tam tego zespołu.

Dziś też spotyka się zespół zarządzania kryzysowego. Chodzi o choroby zakaźne wśród zwierząt. Mamy jakiś poważny problem w Małopolsce?

- Odpowiedź teraz będzie negatywna, ale jest zarządzenie wojewody ws. rzekomego pomoru drobiu na terenie Tarnowa, powiatu tarnowskiego i brzeskiego. To działania profilaktycznie. Te choroby nie są groźne dla ludzi, ale mogą powodować straty w rolnictwie. Chcemy być przygotowani. Przybliżymy działania profilaktyczne.

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy powróciła na dobre, również do Urzędu Wojewódzkiego. Nie tylko chodzi o zabezpieczenie, nie tylko opowieść o tym wszystkim, ale również udział w licytacjach, także z pana udziałem.

- Tak. Wspieramy i będziemy wspierać. To wielkie dzieło. W zeszłym roku świetnie się bawiłem z młodym człowiekiem, który wylicytował dzień jako asystent wojewody. Powielamy to. Dla smakoszy można wylicytować kolację z panią wojewodą Achinger, można pobiegać z panem wojewodą Śmiałkiem. WOŚP to ruch, jakiego nigdzie nie ma w świecie. Ten ruch dobroci musi się rozwijać jak najlepiej.

Ile tych godzin pracy jako asystent trzeba mieć?

- Ja pracuję od rana do wieczora. W zeszłym roku zafundowaliśmy trudny dzień asystentowi. Były odprawy, wywiady, wizytacje. Lekko nie będzie.