Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z Konradem Berkowiczem, kandydatem na prezydenta Krakowa, wiceprezesem partii Wolność.
Najgorsze odmiany węgla mają zniknąć z polskiego rynku, ale dopiero w połowie 2020 roku – tak wynika z rozporządzeń ministra energii. Działacze antysmogowi mówią, że interes kopalń okazał się ważniejszy od życia i zdrowia Polaków. Lepiej późno niż wcale?
- Ja mam zupełnie inne zdanie. Skandaliczna sytuacja jest taka, w której z jednej strony państwo polskie karze ludzi ogromną akcyzą, z drugiej chce się wprowadzać nakazy palenia najdroższym węglem. Kolejność powinna być odwrotna. Trzeba znacznie obniżyć akcyzę na węgiel, żeby ludzi było stać na dobry węgiel. Dopiero potem rozmawiajmy o normach dla czystego powietrza. Nie chodzi tylko o akcyzę. Państwo nie powinno zajmować się interesem kopalń. Kopalnie powinny być sprywatyzowane. Wszystkie kopalnie prywatne działają dobrze, państwowe mają kłopoty. Nie może być tak, że dbamy o górników i wszyscy są narażeni na drogi węgiel.
Obniżenie akcyzy na węgiel wymagałoby przemodelowania systemu podatkowego, to temat na inną rozmowę. Jeśli chodzi o pomoc w ponoszeniu kosztów to będą programy osłonowe. Pan nie jest ich entuzjastą?
- Przykro mi, że jest taka sytuacja, ale wszystkie miasta muszą naciskać na rząd, żeby zrobił porządek z węglem. On mógłby być dużo tańszy. Napychane są kieszenie pasibrzuchów związkowych i kieszeń polityków. Jakoś Krakowowi udało się wymusić pozwolenie w centrali, żeby był zakaz sprzedaży alkoholu po godzinie 22. Temu jestem przeciwny. Tym bardziej można z tym zrobić porządek pod pretekstem walki ze smogiem. Chodzi o obniżenie akcyzy. Wtedy ludzi będzie stać na lepszy węgiel.
Od września 2019 roku nie będzie można paliwami stałymi palić w Krakowie. To też ważny krok na drodze do lepszego powietrza. To się sprawdzi?
- Nie tędy droga. Trzeba ludziom pozwolić na tańsze palenie węglem i gazem. On też jest bardzo drogi przez podatki. Ludzie zatem szukają tańszych rozwiązań. Ludziom trzeba pozwolić normalnie ze sobą współpracować na rynku.
Zaskoczyła pana wczorajsza deklaracja prezydenta Majchrowskiego, że miasto będzie chciało wykupić od Szpitala Uniwersyteckiego tereny Wesołej? We wrześniu Państwowy Holding Nieruchomości podpisał list intencyjny ze szpitalem. Wtedy miasto o intencji kupowania tych terenów nie mówiło.
- Nie zaskoczyło mnie. Kampania to czas cudów, tak jak w Wigilię można rozmawiać ze zwierzętami, w kampanii można rozmawiać z politykami. Jakie cuda jeszcze się zdarzają? Nagle można uruchomić masę inwestycji w Krakowie. To spowodowało, że firmy nie mają mocy przerobowych. Kraków jest rozkopany i zablokowany. Jechałem do Radia ulicą Prądnicką. Po 20 minutach stania w korku musiałem zaparkować na boku i przyszedłem na nogach. Będę tam musiał wrócić. Trzeba odblokować Kraków. Jak zostanę prezydentem Krakowa, nie będzie można dać jednej firmie tylu prac. Moce przerobowe muszą być, nawet na dwie zmiany i nocą.
Jeszcze wrócę do Wesołej. Rozumiem, że deklaracje prezydenta odczytuje pan tylko w kontekście kampanii. Jednak jest wyzwaniem przyszłość tych terenów. Jakby pan widział ich zagospodarowanie?
- Jestem przeciwny, żeby w każdej kampanii każdy kandydat zachowywał się jak fuhrer nad makietą...
Ale to jest tematem kampanii.
- Tak. Jak zostanę prezydentem, będą badania, co będzie najbardziej efektywne. W mojej polityce są brane pod uwagę trzy rzeczy: odblokowanie ruchu w Krakowie - być może parkingi tam, zieleń i sprywatyzowanie terenu i pozwolenie przedsiębiorcom na zrobienie tego, co tam jest opłacalne. To będzie służyć mieszkańcom.
Taki plan musiałby pan błyskawicznie zrobić. Szpital chce się pozbyć tego terenu do końca roku.
- Tak, ale jedna rzecz. Jeśli chodzi o parkingi, teren tam nie jest duży. Jest technologia smart parking. Na trzech miejscach może parkować 16 samochodów. Jest mechanizm, w którym samochody mogą wjechać do wielopiętrowego parkingu. Można to obsadzić też bluszczem.
Takie piętrowe parkingi byłyby znakiem prezydentury Konrada Berkowicza?
- Tak. Pokażę za kilka dni, jak to wygląda. Za kilka dni nagram film, jak wjeżdżam do takiego parkingu. Jeśli chodzi o szybkość zabudowy takich rzeczy, trzeba jak najszybciej zakończyć plany zagospodarowania ternu. Tam nie ma wtedy miejsca na uznaniowość urzędniczą i łapówki. Trzeba skończyć plany. Z biegiem lat będzie mniej możliwości korupcji.
Uważa pan, że postulat bezpłatnej komunikacji miejskiej nie jest dobry, bo zawsze ktoś musi za to zapłacić. Dzisiaj miasto wprowadza bezpłatną komunikację dla pasażerów zastępczych linii jeżdżących do Bronowic. Może się okaże, że ta metoda się przyjmie? Może znacznie więcej osób zostawi samochody?
- Moim celem nie jest zmuszanie ludzi do zostawienia samochodów. Jak taki jest cel miasta, zróbmy zakaz ruchu samochodowego. Pomysł bezpłatnej komunikacji jest fałszywy. Komunikacja zawsze jest płatna. Wszystko tam kosztuje – motorniczy, paliwo. Mamy wybór. Albo płacimy w biletach, albo przez podatki. Płacenie w podatkach jest niesprawiedliwe wobec kierowców lub rowerzystów. Brak biletów powoduje, że nie ma czegoś takiego, że klient naciska na przewoźnika – przez kupienie biletu lub nie - żeby usługi były jak najlepsze.
Zaprezentował pan kandydatów swojego komitetu do Rady Miasta Krakowa. Ciekawa informacja jest taka, że wyłonił pan ich w ramach rekrutacji online. To znaczy, że będzie pan zarządzając miastem do takiego sposobu szukania personelu się uciekał?
- Tak. Miasto powinno działać profesjonalnie. Tu chodziło też o to, że samorząd nie powinien być związany z polityką partyjną.
Nie było warunkiem, żeby to byli członkowie partii Wolność?
- Wręcz przeciwnie. 80% kandydatów Nowoczesnego Krakowa nigdy nie miało do czynienia z partiami. Zgłosiło się 80 osób. Robiliśmy rozmowy merytoryczne. Wyłoniliśmy 20 osób, które startują z Nowoczesnego Krakowa Konrada Berkowicza.
Karol Pęczek, który zdobył 1. miejsce w teście samorządowym Uniwersytetu Pedagogicznego, był także w ten sposób wybrany? Chwaliliście się państwo, że on przebił wynik przewodniczącego Rady Miasta Krakowa, Bogusława Kośmidera.
- Nie. Karol Pęczek to członek partii Wolność. To nasz działacz. On ma wielką wiedzę. On zawstydził Bogusława Kośmidera. On dostał certyfikat. To wyczyn, żeby tak doświadczonego samorządowca w wiedzy o samorządzie pokonać.
Chociaż to nie był plebiscyt, kto jest najlepszy, ale kto odpowie na 80% pytań.
- Tak. O ile wiem, pan Kośmider przebił te 80%.
Zatem też ma prawo do noszenia tytułu „Radny z certyfikatem”.
- Tak. Może też nosić tytuł mniej znającego samorząd niż Karol Pęczek z Nowoczesnego Krakowa Konrada Berkowicza.