Zapis rozmowy Jacka Bańki i Adma Piśko z prof. Januszem Majcherkiem, filozofem i socjologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego oraz dr Krzysztofem Mazurem, politologiem z Klubu Jagiellońskiego.
Jacek Bańka: Bronisław Komorowski przegrał, bo dzielił, był daleko od społeczeństwa, był leniwy?
Janusz Majcherek: To nie jest osobista porażka Komorowskiego, ale całej formacji, która zdążyła się zużyć i nagromadzić wielką liczbę błędów. Je się dało wypunktować a oni nie mogli się odgryzać Andrzejowi Dudzie czy PiS i wytykać błędy sprzed lat. PO i Komorowskiego można było bez przerwy punktować z tego co się działo w ostatnich latach. To żółta kartka dla całej formacji. Za nią odpokutował sam Komorowski.
Krzysztof Mazur: Największym błędem Bronisława Komorowskiego było to, że on przez 5 lat był odseparowany od złych informacji. Wiele osób, które ma krytyczne zdanie, nie wypowiadało krytycznych zdań przy prezydencie. To by było automatyczne wpisanie się w PiS. Do tego dochodziło wiele spotkań w terenie, gdzie ludzie są uśmiechnięci jak przyjeżdża prezydent. Bronisław Komorowski myślał, że wszystkim żyje się świetnie. On się rozminął z emocjami społecznymi. Definicja Polski racjonalnej i radykalnej się złamała po I turze. Okazało się, że wielu Polaków chce zmian. Przez ostatnie 2 tygodnie to była korekta, ale ona też osłabiała pozycję prezydenta. Problemem władzy było odseparowanie się od rezonansu społecznego. Przez to wchodził w kampanię ze złym przekazem.
J.B: To bardziej przegrana Bronisława Komorowskiego niż wygrana Andrzeja Dudy?
J.M: Wygrana Dudy jest o tyle wątpliwa, że on jest postacią znikąd. Jak pół roku temu prezes Kaczyński go namaścił na kandydata na prezydenta to wszyscy pytali kto nim jest. Pierwsza faza kampanii Dudy była wizerunkowa. Sugestia, że osobiste walory Andrzeja Dudy przesądziły o jego wygranej są dziwaczne. Mało kto miał je okazję poznać. Raczej to jest porażka obozu władzy. Komorowski go reprezentował. Nie bez powodu Andrzej Duda w II debacie prezydenckiej wyciągnął chorągiewkę PO i postawił Komorowskiemu na pulpicie. Chciał pokazać, że to jedna grupa. Komorowski odpowiadał za PO a PO za Komorowskiego.
J.B: W jakim stopniu nastroje społeczne czyta lub nie Andrzej Duda?
K.M: Na pewno to co zrobił zaraz po II debacie, zorganizował konferencję, jeździł przez 24 godziny po Polsce to sygnał, że Duda rozumie, iż o Bronisławie Komorowskim jest opinia, że żyje z dala od ludzi. Nie ma konkretu programowego, ale Duda wie jak chce być postrzegany. On chce być blisko ludzi. Po wygranej nie spał długo, ale rozdawał kawę. On będzie walczył o reelekcję od 1 dnia. Komorowski walczył przez ostatnie 2 tygodnie. Duda się nie myli, że Polacy chcą władzy, która będzie bliżej ludzi.
J.M: Trzeba też powiedzieć, że na wiece Andrzeja Dudy nie przychodzili zadowoleni, żeby krzyczeć. Oni chodzili masowo na wiece Komorowskiego. To tworzyło narrację. Te bojówki urągały i pomstowały. To tworzyło klimat. Druga strona nie miała repliki. Zadowoleni nie wychodzili na ulice, żeby krzyczeć. Ten obóz polityczny też nie stosuje takich trików. To wytworzyło wrażenie, że mamy do czynienia ze społeczeństwem niezadowolonych a po drugiej stronie są lemingi. Ta narracja jest w dużym stopniu fałszywa. Jak patrzymy na obiektywne wskaźniki to one są pozytywne. To jest podnoszone na świecie. Nie jest tak, że amerykańskie gazety są na pasku Komorowskiego jak piszą komplementy o rozwoju naszej gospodarki. Obiektywne wskaźniki za tym przemawiają. Narzucono narrację, że Polska to kraj ruin i zgliszcz.
Adam Piśko: Powiedział pan parę minut temu, że Andrzej Duda jest człowiekiem znikąd. Może na tym polega jego siła? On jest czystą kartą do zapisania. Nie kojarzy się z niczym negatywnym.
J.M: Ma pan rację. On może rodzić nadzieję każdego. Można w nim lokować nadzieję.
A.P: On nawet pomagał w lokowaniu tych nadziei. Jego program jest tak obszerny, że nie wiem jak go sfinansujemy.
J.M: On znajduje się w bardzo dobrej sytuacji. Będzie zasypywał Sejm projektami ustaw, które będą realizować te jego obietnice. Zacznie od wieku emerytalnego, kwoty wolnej od podatku. Koalicja będzie musiała to odrzucić. Ekonomiści wyliczyli, że to są setki miliardów. Wtedy Duda powie, że chciał spełnić obietnice, ale zły rząd nie pozwolił.
J.B: Powtórka jesienią jest nieunikniona?
K.M: To zbyt odległy okres. Najważniejszy czynnik to Kukiz. On w tej kampanii miał kluczowe znaczenie. Kukiz uruchomił gniew i wtedy załamała się narracja Polski racjonalnej i radykalnej. Okazało się, że większość jest radykalna. Kukiz dodawał też dynamiki między I a II turą. Na ile jego anarchistyczny ruch oparty na jednej osobie będzie w stanie przekształcić się w sprawny ruch, który pójdzie do Sejmu? Trzeba mieć bardzo wielu kandydatów i dobrą kampanię. Kukiz chyba nie był nigdy menadżerem dużego projektu.
A.P: Korwin Mikke jednak już ma. Jakby panowie się porozumieli to mogą zrobić cuda.
K.M: O której partii pan mówi? Korwin jest w wielu partiach i żadna nie działa. Jesienią najważniejsze będzie to czy Kukiz będzie w stanie zbudować organizację i przekroczyć próg wyborczy. Jak przekroczy to jest szansa, że koalicja się zmieni. Jak nie to sprawa jest otwarta. PO i PSL mogą zachować rządy.
J.B: Po stronie koalicji rządzącej zostają jeszcze jakieś argumenty?
J.M: To argumenty, o których mówiłem. To obiektywne dane pokazujące polską sytuację. One się jednak nie przebijają. Wszystkie mankamenty są eksponowane bardziej niż sukcesy. Ta narracja się pewnie nie przebije. Czy ta fala narastającego gniewu i buntu doprowadzi do sformułowania ruchu politycznego? Wątpię.
J.B: Rebelia, bunt i niezadowolenie czy argumenty?
K.M: Fałszywa jest taka dychotomia. Te wybory pokazały, że negatywna selekcja w partiach nie sprawdza się. Jak ja bym był na naradzie PO to bym powiedział, żeby sięgnąć po osoby z 2 szeregu. One mają świeże spojrzenie. Na ile PO odczuje tę żółtą kartkę? Na ile będzie grała tymi samymi twarzami? Jak tak się stanie to mają małe szanse jesienią.