Zapis rozmowy Jacka Bańki i Adama Piśko z Piotrem Legutką, wiceprezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, publicystą m.in. Gościa Niedzielnego oraz Łukaszem Stachem, politologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego.

 

Jacek Bańka: Jakie są panów pierwsze uwagi po tym expose?

Piotr Legutko: To expose wyborcze. Cel był jeden. To expose na wybory. Za chwilę są pierwsze. Nie da się tego uniknąć.

 

J.B: Wszystko pod wybory?

Łukasz Stach: Dla każdego coś miłego. Konkretów jednak nie było za dużo.

 

J.B: Nie można rozwadniać polityki względem Ukrainy. Co to znaczy?

P.L: To próba innego sformułowania listu, który pani premier miała. To potwierdzenie stanowiska, że nie można rozwadniać, ale co to znaczy? Nie wiemy i sami rozwadniamy. Jakby się przysłuchać temu, co mówił premier Tusk o naszej roli w sprawie Ukrainy i w to co mówi premier Kopacz, to jest to rozwodnienie.

 

J.B: Czyli za słowami nic nie stoi?

Ł.S: Możliwości realnego działania Polski w tej kwestii nie są wielkie. Nasz potencjał nie pozwala na kreowanie polityki powstrzymania ekspansji Rosji. Jedyną szansą byłoby zaangażowanie zachodu. Oni są jednak niechętni a w USA urzęduje administracja, która szła na reset z Rosją.

P.L: Właśnie dlatego jest ważne jednoznaczne wypowiadanie się. Jak nie możemy niczego zrobić, to przynajmniej mówmy wyraziście.

 

J.B: Sporo się mówiło o sprawie euro. Miała paść data a słyszymy tylko, że to się stanie dopiero, jak nasza gospodarka będzie stabilna i mechanizmy zostaną wprowadzone.

Ł.S: Ja to traktuje jako realizm. Teraz wejście do strefy euro byłoby dla nas zabójcze. Dlatego premier mówiła o kryteriach i powiedziała, że do euro wejdziemy, jak sytuacja się ustabilizuje. To nic nowego.

 

J.B: Może rewolucją ma być nowa ordynacja podatkowa w ciągu 12 miesięcy?

P.L: Skoro powiedziałem, że to expose wyborcze, to może to będzie ważny element programu PO. Ta partia 7 lat temu pod takimi hasłami zdobywała władze. Wszyscy mieli nadzieję, że ta partia ułatwi życie przedsiębiorcom. Nic się nie stało. To próba odwojowania tego elektoratu, który jest zawiedziony. Rząd ordynacją się nie zajmie. Jak ona nawet powstanie, to będzie to najwcześniej w roku 2016. To ważna sprawa, ale nie na expose tego rządu.

Ł.S: To ukłon, ale szanse na spełnienie tego są bliskie zeru.

 

J.B: To surowe oceny. Jak pogodzić restrukturyzację górnictwa z podniesieniem konkurencyjności. To rzeczywiste?

Ł.S: Mamy do czynienia z zaniedbaniem w górnictwie. Ostatnie reformy miały miejsce za czasów AWS. Główne problemy to wysokie koszty wydobycia i nieudolne zarządzanie. O tym słowa nie było.

P.L: To takie traktowanie atmosferyczne. „Sorry, taki mamy klimat”. A to jest problem, na który pracowano. Oczywiście, że wszystkie rządy miały z tym kłopot, ale inne sobie z tym radziły.

 

J.B: Więcej konkretów jest odnośnie demografii. Nie 50 a 100 milionów na żłobki i przedszkola. Łukasz Stach się uśmiecha.

Ł.S: 100 milionów jest na ratowanie kopalni Kazimierz-Juliusz. To nie rzuca na kolana.

 

J.B: Panowie nauczacie. Słyszymy, że szefowa rządu mówi, że będziemy studentom finansowali studia zagraniczne jak potem będą co najmniej 5 lat pracowali w kraju. Może to jest konkret?

P.L: To próba odwrócenia sytuacji. My finansujemy studia a absolwenci pracują za granica. Teraz ma być inaczej. To ukłon w stronę młodych ludzi, którzy posmakowali, co to znaczy studiować za granicą. Coraz więcej studentów zagranicznych u nas też studiuje. To naturalne, że studiuje się wszędzie. Nie traktowałbym tego jako rewolucji.

 

J.B: Czyli od tego nie można uciec?

Ł.S: To element rzeczywistości. Pozytywem jest obietnica przeznaczenia 2% PKB na naukę. Tu jednak padł rok 2020, kiedy rząd pani Kopacz będzie przeszłością.

 

J.B: Dużo było obietnic. Jak premier mówiła o infrastrukturze i drogach, to coś ważnego dla Małopolski zostało powiedziane?

P.L: Szukaliśmy, ale nie znaleźliśmy. Jest nieśmiertelne S7 i nowe obowiązki jak monitoring w szkołach. Konkretów odnośnie regionów nie ma, ale expose dotyczy państwa i rządu.

 

Adam Piśko: Nie zabrakło panom jednej informacji: skąd na to pieniądze?

P.L: Tutaj będę bronił pani premier. To zostało sprytnie powiedziane. Wszystkie te wydatki dotyczą przyszłych budżetów a nie tego, który mamy. Zawsze można powiedzieć, że to nie nasz problem. Ten argument został obalony. Jeśli chodzi o budżet na 2015, to nie ma rzeczy, których by się nie dało zrobić.

 

J.B: Jak oceniacie te gesty: apel do Jarosława Kaczyńskiego, żeby zakończyć nienawistny uścisk i apel o 100 dni współpracy?

Ł.S: To element propagandy. Polacy nie ufają politykom. Każdy gest związany z pogodzeniem będzie pozytywnie odebrany. Osoba, która to pisała dobrze wyczuła nastrój społeczny.

 

J.B: Jak to odbierać? Nie po raz pierwszy padają takie słowa w sejmie.

P.L: Polityka miłości była na sztandarach PO od lat. Ale chodziło najpierw o kopnięcie a potem o upomnienie. Tu też tak jest. To ładnie, że pani premier mówi o końcu wojny polsko-polskiej, ale tu był ewidentny list do Kaczyńskiego, niech pan zakończy tę wojnę. Prowokacje są z obu stron. To był gołąbek pokoju, ale taki z dedykacją pod jednym adresem.