Gośćmi programu "Przed hejnałem" były: Agata Chochół, która latała w różnych liniach lotniczych od 2006 roku do września ubiegłego roku, Anna Rossa-Zalewska, która także od prawie 10 lat jest stewardessą, obecnie na urlopie macierzyńskim oraz Aleksandrą Budzyńską, która jako stewardessa pracowała przez rok.

 

Magda Wadowska: Marzy o tym zawodzie wiele osób, a dla pani Oli to wcale nie było marzenie.

 

Ola Budzyńska: To był przypadek. Szukałam pracy, znalazłam ogłoszenie, pojechałam na trzynastogodzinną rekrutację i dostałam się, ale ja od początku wiedziałam, że to krótki etap w moim życiu. Zawsze chciałam mieć własną działalność, więc wiedziałam, że to, owszem, cudowny i opłacalny finansowo, ale krótki etap mojego życia.

 

Magda Wadowska: I dla pani to było właśnie takie bycie kelnerką?

 

Ola Budzyńska: To zależy od linii lotniczych, ale ja w samym zawodzie stewardessy nie widziałam ambicji do zrealizowania.

 

Anna Rossa-Zalewski: Mnie natomiast pomaganie ludziom, przebywanie z nimi w samolocie sprawia mnóstwo satysfakcji.

 

Magda Wadowska: Ale pani też została stewardessą przez przypadek.

 

Anna Rossa-Zalewski: Dokładnie tak. Zobaczyłam ogłoszenie, wysłałam aplikację i poszłam na długą rekrutację. Początkowo to też był mój plan na rok, dwa, ale kiedy przesiąknęłam atmosferą lotnictwa, uzależniłam się od tego zawodu.

 

Magda Wadowska: A w przypadku kolejnej pani to było marzenie, a nawet tradycja rodzinna.

 

Agata Chochół: Ja nawet mieszkam blisko lotniska, a z tradycją to było tak, że mój tata pracował na lotnisku, mieliśmy też w rodzinie pilota, więc ja też chciałam latać, ale nie było łatwo zostać stewardessą. W końcu się udało. Podobnie jak dziewczyny wysłałam aplikację i przetrwałam kilkunastogodzinną rekrutację. To jest tak, że jeśli przetrwamy kilkunastogodzinną rekrutację z uśmiechem na twarzy, to nadajemy się do tej pracy.

 

Magda Wadowska: Większość ludzi jest przekonana o tym, że doskonale wie, na czym praca stewardessy polega. Pierwszy stereotyp to przekonanie o wspaniałej możliwości zwiedzania całego świata.

 

Ola Budzyńska: W moim przypadku ten stereotyp trochę się sprawdził. Mieszkałam w Bahrajnie i faktycznie latałam po całym świecie. My dolatywaliśmy do jakiegoś miejsca i tam miałyśmy całą dobę na zwiedzanie.

 

Magda Wadowska: Ale nie zawsze tak jest.

 

Agata Chochół: Tak, najczęściej są to loty point to point, czyli np. z Krakowa do Heraklionu i od razu z powrotem, nie ma czasu na zwiedzanie.

 

Anna Rossa-Zalewski: To przypomina bardzo pracę stacjonarną, która zaczyna się o 4:50, lecimy z Katowic do Bergamo i z Bergamo do Katowic, a po 12 godzinach kończy się zmianę, wracam do domu i od nowa.

 

Magda Wadowska: Pasażerowie często postrzegają panie jak podniebne kelnerki, uważają, że wasza rola ogranicza się do podawania napojów i kanapek, ale tak jest, dopóki nie zacznie iść coś nie tak.

 

Anna Rossa-Zalewski: Pasażerowie wiedzą na czym polega nasza praca wtedy, kiedy jest jakaś sytuacja awaryjna, medyczna i dopiero wtedy zaczynają nas słuchać. Widzą, że jeśli my jesteśmy spokojne, to znaczy, że wszystko jest w porządku.

 

Ola Budzyńska: Pasażerowie są opanowani, jeśli my jesteśmy opanowane. Oni nie mogą widzieć zdenerwowania na naszych twarzach.

 

Magda Wadowska: Panie muszą mieć taką zdolność rozpoznawania typów pasażerów już przy pierwszym kontakcie.

 

Anna Rossa-Zalewski: Tak, podczas pierwszego kontaktu, przy sprawdzaniu kart pokładowych wiele się dowiadujemy o pasażerach, zagadujemy ich i wyczuwamy. Dzięki takiemu podejściu udało mi się kiedyś wyłapać pasażera, który był schizofrenikiem. Zapytał mnie o to, czy leci z nami Jezus. Wezwałam obsługę naziemną, bo pan zaczął też dusić pilota i ten pasażer został usunięty z samolotu.

 

Magda Wadowska: Pani Olu, długość kucyka zawsze była taka jak powinna być?

 

Ola Budzyńska: Z kucykiem nigdy nie miałam problemów, miałam za to z zegarkiem. Kobiety-stewardessy nie powinny nosić zegarków sportowych, a ja taki nosiłam, dlatego zdarzało mi się dostać naganę.

 

Magda Wadowska: A paznokcie?

 

Anna Rossa-Zalewski: Każda linia ma inne wytyczne, kolory paznokci zależą od stroju, ale zawsze muszą być krótkie. Jest też określona kolorystyka rajstop, włosy zawsze muszą być spięte i nie mogą być dłuższe niż do ramion.

 

Magda Wadowska: Każdej z pań zdarzały się mało przyjemne epizody.

 

Ola Budzyńska: Mnie zdarzyły się bardzo poważne turbulencje, które jednak na arabskich pasażerach nie zrobiły dużego wrażenia, na nas, stewardessach, za to tak, ale zachowałyśmy kamienną twarz.

 

Magda Wadowska: A historia z piorunem?

 

Agata Chochół: Tak, w samolot uderzył piorun, wszystko zgasło, samolot spadał przez kilkaset metrów, ale udało się wylądować. Pasażerowie wychodzili ze łzami w oczach.

 

Magda Wadowska: Powiedziały mi panie coś bardzo zastanawiającego: to jest krótka kariera.

 

Ola Budzyńska: Ja to tak postrzegałam, bo to taka złota klatka. Ja pracowałam w obcym, arabskim kraju, zarobki były wysokie, ale to nie było normalne życie, po pracy wracałam do pustego mieszkania, nie było nic poza pracą. Ja chciałam wrócić do standardowego życia.

 

Agata Chochół: To jest też życie pod telefonem, nieważne, czy to dzień wolny, czy środek nocy.

 

Anna Rossa-Zalewski: Wiele osób związanych z lotnictwem to osoby bardzo samotne, często nie mające do czego i do kogo wracać. To też trochę kwestia naszej polskiej mentalności, dla nas, Polaków, dbanie o rodzinne gniazdo to priorytet.