Autorka książki "Kobiety Kossaków" była gościem audycji "Przed hejnałem". 

 

Sylwia Paszkowska: "Kobiety Kossaków". Kiedy sięgnęłam po tę książkę miałam takie dojmujące poczucie przemijania, że to nasze "tu i teraz" to tylko mgiełka. I ta książka wprowadza nas w taki nastrój. To świadomy zabieg?

Joanna Jurgała - Jureczka: Nie tyle świadomy, ile wynikający z mojego myślenia o świecie. O tym, co niesie życie i jak szybko ono przemija. Pracowałam w Muzeum Zofii Kossak, więc otaczały mnie te kobiety Kossaków na różny sposób. Poprzez listy, pamiętniki, zapiski, modlitewnik prababci Anieli, a także patrzyły na mnie z portretów, ze zdjęć. I kiedy zaczęłam poznawać je bliżej, uświadomiłam sobie, że bardzo szybko minęło ich życie. Najpierw patrzy na mnie z portretu dziewczynka, a potem widzę fotografię kobiety starej. Te wszystkie ich marzenia, myśli, przemijanie kierują moje kroki na cmentarze. Może stąd ten nastrój.

Sylwia Paszkowska: Pani jest też blisko rodziny, która pomaga przy pracy biografa, udostępniając pamiątki. To rodzi pewien rodzaj zobowiązania, żeby o rodzinie nie pisać za dużo, za szczerze. Pani pewne rzeczy pozostawia nieodkryte.

Joanna Jurgała - Jureczka: Zajmując się biografiami ludzi, którzy już nie żyją, staram się mieć w pamięci to, że nie mogą ze mną polemizować. Dużo schowałam z pamiętników Magdaleny Samozwaniec. Sądzę, że nie wszystkie rzeczy, które tam pisała, można udostępniać, dlatego że są to bardzo osobiste zapiski.

Sylwia Paszkowska: Ta relacja Magdaleny z matką była trudna.

Joanna Jurgała - Jureczka: Nie była łatwa, choć bardzo się kochały, Bardzo trudne też są relacje z jej córką, czego nie opublikowałam. Szokujące są jej wypowiedzi na temat jej przyszłego męża, z którym nie zamierzała się związać. Był tylko jej kochankiem. Twierdziła, że "nie podnosił kryształków jej dowcipu i inteligencji".

Sylwia Paszkowska: Dzięki tym kobietom, żonom, matkom wielcy artyści mogli tworzyć i przechodzić do historii. A te kobiety były gdzieś w cieniu, z tyłu. Wśród tych historii są niektóre bardzo smutne, przejmujące.

Joanna Jurgała - Jureczka: W muzeum nad biurkiem Zofii Kossak widziałam portret jej babci z córką. Potem zaczęłam się tą córeczką interesować bliżej. I nagle wpadła mi w ręce fotografia w albumie rodziny Kossaków, który przechowywany jest w Górkach Wielkich. Widziałam na niej bardzo smutną kobietę, z byle jaką fryzurą, która trzymała w rękach indyka. I to była ta dziewczynka, Zofia Romańska, córka Juliusza, która zapowiadała się na artystkę. Miała ku temu predyspozycje, bo jej ojciec inwestował w kursy dla niej. Potem wyszła za mąż za bogatego Romanowskiego. Darował jej majątek, przywoził suknie, ale ona te suknie chowała do szafy, a sama zajmowała się drobiem. Z czasem wszystko stracili. Romanowski zmarł na serce i jego żona również.

Sylwia Paszkowska: Którą z tych kobiet lubi Pani najbardziej?

Joanna Jurgała - Jureczka: Najbardziej lubię się z Anną Bugnon - Rosset, która zmarła niedawno. Była bardzo miła, sympatyczna, ale życie bardzo ciężko ją doświadczyło. Udzielała mi także wielu rad życiowych, bo miałam okazję znać ją ponad 20 lat. Pojechałam do Szwajcarii pożegnać ją i nad jej trumną podziękować.

Sylwia Paszkowska: Co się dzieje z Glorią?

Joanna Jurgała - Jureczka: Nie wszystkie kobiety Kossaków zostały poddane moim badaniom. Nie chciałam opisywać kobiet, o których niewiele wiem. Gloria, Simona, Joanna i inne kobiety, które żyją, to dla mnie jeszcze świeży temat, niezbadany. Nie opisywałam też biogramów dobrze już opracowanych, np. Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej.

Sylwia Paszkowska: Postać Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej uwielbiamy, a Panią rozczarowała.

Joanna Jurgała - Jureczka: Rozczarowała mnie jako osoba, nie poetka. Jako poetka była mi bardzo pomocna. Tomik jej wierszy leżał na moim biurku. Dobierałam fragmenty jej wierszy do opisywania kobiet. Z listów prywatnych wywnioskowałam, że miała trudne relacje z matką. Chciała, by matka sprzedała Kossakówkę i pieniądze rozdała córkom. Ta bardzo eteryczna kobieta wydawała mi się drapieżna. Dopiero po śmierci matki zrozumiała, że skoro matki nie ma, to domu już nie ma.

Sylwia Paszkowska: A co się dzieje z Kossakówką teraz?

Joanna Jurgała - Jureczka: Pisząc tę książkę musiałam odwiedzić Kossakówkę - tak bardzo umarłą obecnie. Nie znam sytuacji prawnej Kossakówki, ale mam nadzieję, że znów będzie tu pięknie. Dom dla Kossaka miał ogromne znaczenie. Walczył o nią, prosił o pieniądze, robił wszystko, by Kossakówka nie została sprzedana. Teraz Kossakówka to cmentarzysko.