W październiku 1894 roku władze Uniwersytetu Jagiellońskiego pozwoliły kobietom w końcu na kształcenie się. To jest ta data taka bardzo znacząca, ale temu kto by pomyślał, że od tego momentu już kobiety miały łatwo miło i przyjemnie na uczelni, to musimy powiedzieć, spokojnie aż tak wesoło nie było.
Tak to prawda 1894 rok to jest ten moment przełomowy kiedy pojawiają się trzy kobiety, rozpoczynają studia farmaceutyczne - Jadwiga Sikorska, Stanisława Dowgiałło i Janina Kosmowska. Natomiast też warto tutaj zaważyć ciekawą rzecz, że Uniwersytet Jagielloński ma długowiekową tradycję, historię do pewnej rzeczy dojrzewa i dorasta i właśnie tak było też w przypadku tych kobiet. Kobiety pojawiały się już wcześniej, chociażby kilkanaście lat przed tą datą, o której teraz mówiliśmy, bo 1880 roku Ludmiła Kummersbergowa pojawia się już wydziale lekarskim, ale jako hospitantka to oznacza, że nie jest pełnoprawną studentką, czyli nie może przystępować do egzaminów, ale już jest w ramach, jako słuchaczka tych wykładów się pojawia.
Ale te trzy panie, które wymieniliśmy, Stanisława Dowgiałło Janina Kosmowska i Jadwiga Sikorska, też chyba były hospitantkami?
Dokładnie tak, czyli nie mogły przystępować do egzaminu, natomiast mogły słuchać wykładów profesorskich. Takie pełnoprawne studentki pojawiły się dopiero w 1897 roku na wydziale filozoficznym i to otworzyło ten worek, ten proces otwierania się kolejnych wydziałów na studentki, ponieważ 1900 roku mamy wydział lekarski, który pozwala studentkom uczęszczać na zajęcia i przystępować do egzaminu natomiast aż do 1918 roku nie mamy żadnej studentki prawa. Te kobiety na Uniwersytecie Jagiellońskim czy wcześniej na tym Uniwersytecie Krakowskim pojawiały się już wieki i wieki wcześniej.
I co one tam robiły? Mogły studiować, uczyć się?
Nie mogły studiować, nie mogły się uczyć. Wiemy o jednej takiej kobiecie, którą chyba każdy z nas doskonale kojarzy – Nawojka. Tak miała się nazywać, ale tak naprawdę z tym imieniem jest duży problem, ponieważ taka hipoteza, że ona miała tak na imię, pojawia się dopiero pod koniec XIX wieku. Jeśli nie mamy jakich źródeł pojawia się jakaś hipoteza. Łatwo nas jest ją zaadoptować, wziąć i stwierdzić, że tak jest, ale nie mamy pewności co do imienia. Jest ogólnie taką postacią, którą bardzo często się mówi, że na dziedzińcu Collegium Maius ona gdzieś biegała między tymi korzonkami. Jest w tym prawda, to znaczy, że nie wiemy, jak się naprawdę nazywała czy to był Jan, czy Kuba, czy może jakieś inne imię męskie. Dlaczego męskie? Ponieważ ona miała uczyć się w Krakowie w męskim przebraniu. Historycy, badając dzieje tej postaci, zgadzają się co do tego, że jest to postać historyczna. Jest jedna relacja Marcina ze Spisza takiego wiedeńskiego benedyktyna, który w XV wieku na początku był w Krakowie, uczęszczał do szkoły parafialnej i miał tam usłyszeć, że była kobieta, która w przebraniu męskim studiowała na Uniwersytecie Krakowskim. Ta relacja wydaje się bardzo autentyczna, ponieważ pojawia się tam nazwisko takiego znanego mieszczanina Kaltenberga, który był też kupcem i takim znanym dobrodziejem Uniwersytetu, więc mamy dużo takich dowodów świadczących o tym, że naprawdę ta kobieta się pojawiła. Ta relacja właśnie Marcina ze Spisza przekazuje, że jeden z żołnierzy musiał wyczuć, że coś jest nie tak z jedną osobą, z jednym żakiem, że on jest chyba kobietą. Założył się z innymi strażnikami miejskimi o pieniądze, że jeśli przegra i okaże się, że to jest mężczyzna, to wtedy on płaci, a jak nie to oni mają zapłacić tam jakoś należność. No i pochwycił tego żaka, co okazało się, że jest to kobieta. Rozpoczął się proces prawdopodobnie przed sądem rektorskim. Na pytanie dlaczego się przebrała, dlaczego chciała studiować, ta odpowiedziała, że z miłości do nauki albo do uczenia się. Tutaj różnie można tłumaczyć to łacińskie wyrażenie, więc jest to bardzo ciekawa historia i Nawojka nazwijmy ją tak umownie, jest postacią historyczną, bardzo dużo na to wskazuje.
(cała rozmowa do posłuchania)