Z prof. Małgorzatą Michel, pedagożką, streetworkerką, z Instytutu Pedagogiki UJ, ale także współpracującą z Biurem Rzeczniczki Praw Dziecka rozmawia Marzena Florkowska.

Rodzi nam się dziecko i natychmiast udostępniamy w sieci zdjęcie noworodka. Czy to jest łamanie praw dziecka?

W moim przekonaniu jest to zarówno złamanie praw dziecka, jak i złamanie przepisów RODO. Dziecko, które się rodzi, dostaje numer PESEL, jest obywatelem i ma wszystkie prawa obywatelskie. One są oczywiście ograniczone z racji wieku.
Dziecko po urodzeniu nie jest w komfortowej sytuacji i skoro dbamy o etykę przyjścia na świat człowieka, to zadbajmy też o etykę udostępniania wizerunku.
Widzę bardzo dobry trend wśród rodziców, że na przykład udostępniają fragment rączki i pieluszki, albo nóżkę, albo jakieś ubranko dziecka. I to jest w porządku, bo też szanujemy to, że rodzic chce się pochwalić nowonarodzonym dzieckiem.

Wysłaliśmy dziecko na kolonie albo dziecko uczestniczy w zajęciach na basenie. Potem w internecie oglądamy nasze dziecko w stroju kąpielowym. Jeśli usłyszymy, że to jest łamaniem prawa dziecka, no to się zdziwimy.

Zdziwimy się, aczkolwiek jest to również łamanie prawa dziecka. Jeśli chodzi o przepisy udostępniania wizerunku, już o tym mówiłam, ale drugą kwestią jest prawo dziecka do intymności. My, jako dorośli, nie zawsze sobie życzymy, żeby nasze zdjęcia w strojach kąpielowych były udostępniane publicznie i mamy do tego prawo i to prawo jest szanowane. Dziecko również ma do tego prawo.

Idziemy z dzieckiem do lekarza. Czasem zdarza się tak, że drzwi do gabinetu są otwarte podczas badania, albo wchodzą inne osoby, pielęgniarki, inny lekarz, zupełnie nie zwracają uwagi na dziecko.

Badanie lekarskie jest badaniem intymnym. Osoby dorosłe prosimy o wejście za parawan, a dziecko przebieramy na widoku publicznym. Jeśli osoba dorosła przebierająca się w gabinecie lekarskim, zwróci uwagę personelowi, to personel z dużym prawdopodobieństwem zmieni zachowanie. Jeśli zrobi to dziecko, na przykład zaprotestuje poprzez płacz, uciszamy dziecko, że jest niegrzeczne. Nie, ono nie jest niegrzeczne, ono traci poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do dorosłych, bo w sytuacji intymnej jest rozbierane na oczach publicznych.

Dziecko opowiada nam o jakiejś swojej tajemnicy, a my potem przy stole rodzinnym z uśmiechem opowiadamy to babci, cioci, wujkowi czy nawet tacie, choć dziecko zastrzegało, że bardzo prosi, to jest wielka, wielka tajemnica.

Jest to również łamanie praw dziecka, a Konwencja Praw Dziecka mówi wyraźnie, że dziecko ma prawo do tajemnicy. Czasami to są sytuacje, które są dla dziecka trudne, kryzysowe, krępujące, wstydliwe, a osoby dorosłe są rozbawione tymi sytuacjami, bo my mamy też inny punkt widzenia. Są też takie sytuacje, które są dla dziecka trudne, bo na przykład dziecko nam opowiada o tajemnicy związanej z przemocą. Kiedy my to bagatelizujemy jako osoby dorosłe, to jest po prostu przemoc wobec dziecka.

Dziecko w sądzie, czy jest serio traktowane i czy ma zapewnione warunki bezpieczne podczas przesłuchań?

Teoretycznie tak, natomiast jak wiemy, praktyka bywa różna. Są pokoje do przesłuchań. Dziecko ma też zagwarantowane prawem przesłuchanie w obecności psychologa bądź innej osoby wykształconej w kierunku psychologiczno-pedagogicznym. Praktyka bywa różna i tutaj po pierwsze apel do sędziów rodzinnych, a po drugie też taka prośba o otwarcie na szkolenia, żeby jednak dziecko w sytuacji czasami bardzo trudnej, było przesłuchiwane w warunkach godnych, w warunkach intymnych, w warunkach zapewniających mu bezpieczeństwo przy udziale osoby profesjonalnej, ale też, żeby zdanie dziecka było wysłuchane.

Zaczął się rok szkolny. Wydawać by się mogło, że w Polsce dostęp do edukacji bezpłatnej dla dzieci jest jednym z tych praw, które naprawdę są przestrzegane w stu procentach. Tak czy nie?

Naprawdę nie są. Konstytucja RP gwarantuje każdemu obywatelowi dostęp do edukacji powszechnej, bezpłatnej, czy pewne udogodnienia, ułatwienia dzieciom w dostępie do edukacji, szczególnie z jakichś terenów defaworyzowanych, z grup społecznych, które mają mniejsze możliwości uczestnictwa w tej edukacji. Oczywiście, że jest łamany ten zapis.

Wiemy, że w Polsce edukacja jest płatna i są to te tak zwane koszta ukryte, ale konkretny przykład. Mam znajomą, która od kilku lat walczy o to, żeby dzieci w szkole miały bezpłatny dostęp do lektur szkolnych i jest to sytuacja nie tylko przez dzieci, tylko przez osoby dorosłe, które postanowiły przez kilka lat przerzucać się pismami i odpowiedzialnością, zamiast po prostu zakupić te 20 lektur, żeby każde dziecko w klasie miało bezpłatny dostęp do lektury szkolnej, która de facto jest w szkolnym programie.

Inny przykład, edukacja szpitalna. Spotykamy się z sytuacjami, kiedy na przykład szkoła szpitalna nie realizuje programu danej klasy i wówczas uczeń jest pozbawiony możliwości edukacji, a nauczyciele ze szkoły, do której normalnie dziecko chodzi, jako osoby obce nie mają prawa wstępu na oddział do dziecka, aby nawet czasami jako wolontariusze uzupełniać z dzieckiem zaległości szkolne.

I ostatnie zagadnienie, udział dzieci w badaniach w internecie.

Osoby studenckie, ale nie tylko udostępniają ankiety internetowe, bo robią badania do jakichś prac. Nie ma tam formułki o świadomej zgodzie rodzica i dziecka na udział w badaniu. Nie ma też informacji, co z tymi wynikami będzie robione dalej. Nie ma informacji, w jaki sposób będą przechowywane wyniki badań naukowych i do jakiego celu będą wykorzystywane, gdzie będą publikowane. Dlatego takim nadrzędnym zadaniem tego zespołu, któremu przewodniczę, będzie stworzenie standardów etycznych udziału dzieci, czyli osób do 18 roku życia w badaniach społecznych w Polsce. Zaznaczę jeszcze, że wiele krajów już ma takie kodeksy etyczne i one są po prostu realizowane i każdy naukowiec, badacz, który jest szanującym się akademikiem, przestrzega tych kodeksów.