O nowym tomiku poezji i o wtorkowym spotkaniu Sylwia Paszkowska rozmawiała w audycji "Przed hejnałem" z Ewą Lipską.
Sylwia Paszkowska: 2 czerwca wieczorem w krakowskiej PWST spotkanie z pani wielbicielami. Warto się tam wybrać, bo szykuje się nieprawdopodobne święto poezji. Nie tylko poezji, ale i muzyki.
Ewa Lipska: To jest dla mnie miła niespodzianka. Wydawnictwo Literackie razem ze Zbigniewem Preisnerem wpadło na pomysł, żeby zorganizować ten wieczór i rzeczywiście mniej więcej wiem, co będzie się dziać, ale nie do końca. Wiem, że będzie Anna Polony, Dorota Segda, Jerzy Trela - znakomici aktorzy, których przedstawiać nie trzeba, będzie Anna Szałapak, Edyta Krzemień, wokalistka, sopranistka, Konrad Mastyło, muzyk, kompozytor, pianista, pedagog, będzie Adam Klocek z Filharmonii Kaliskiej, Michał Półtorak, znakomity skrzypek. Nic więcej nie wiem, ale lekko stremowana, zapraszam.
Najnowszy tomik "Czytnik linii papilarnych" ukazuje się po pięciu latach. W tym czasie wydała pani prozę poetycką, jest pani bardzo aktywna, ale do poezji wróciła pani po pięciu latach. Według jakiego klucza dobierała pani wiersze do tego tomu?
Trudno powiedzieć. W zasadzie bez żadnego klucza pisałam te wiersze, a potem próbowałam je ułożyć w całość. Tytuł miałam już wcześniej, ten czytnik linii papilarnych jest dla mnie symbolem czasów, w których żyjemy, a jednocześnie linie papilarne to coś osobistego. Wiedziałam, że połączenie tych dwóch rzeczy będzie dobrze obejmować wszystkie wiersze z tego tomiku. Wielkie państwo świata pod tytułem Facebook z jednej strony mnie przeraża, a z drugiej fascynuje.
Jest pani obecna na Facebooku.
Sebastian Kudas prowadzi tę stronę, ja sama jestem zdystansowana, ja potrzebuję obok siebie człowieka.
"Lubi nas coca-cola, Ronaldo i papież. Całujemy się z miliardami ust."
Tak, jest w tym coś przerażającego. Są tacy, którzy zaczynają tam dzień i tam kończą. Te znajomości są niepokojące, trochę pozorne, odległe, ale są też wygodne, łatwo jest się skrzyknąć, coś powiedzieć, ludzie mają takie potrzeby. Nie wiem, na ile ich słychać.
Czytałam pani wiersze i moje pierwsze wrażenie to chłód na plecach. Pisze pani o samotności, o przemijaniu.
Są dwie kategorie samotności. Jest samotność, której nie chcielibyśmy, kiedy leżymy w domu i patrzymy w sufit, nie mamy bliskich. Ale jest też taka samotność bardzo dla nas ważna, potrzebna każdemu myślącemu człowiekowi. Tę samotność możemy zagospodarować na dowolny sposób.
To podobnie jak z rozróżnieniem: być samym a być samotnym.
Tak jest.
Który z wierszy jest taki sztandarowy dla całego tomu?
Sztandarowy to chyba żaden, ja mogę tylko powiedzieć, który jest mi bliski. To ten, który jest na okładce, nosi tytuł "Świat". To jak gdyby rozmowa ze światem, z kosmosem.
Dziś wieczorem pani wiersze czytać będą m. in. Anna Polony, Dorota Segda, Jerzy Trela. Lubi pani słuchać aktorskich interpretacji swoich wierszy?
Bardzo lubię, bo oni czytają swoimi emocjami. Jeden wiersz czytany przez różnych aktorów jest często różnie interpretowany.
Myśli sobie pani wtedy, że mogła coś zmienić?
Nie, absolutnie nie. Dla mnie najgorsze szkolne pytanie to: "co autor miał na myśli?". Powinno się pytać: "co czytelnik miał na myśli?". Jeśli nawet myśl czytelnika rozmija się z myślą autora, to bardzo dobrze. Wiersz jest tylko pretekstem do pobudzenia myśli.
Dwa miesiące temu zainaugurowała pani na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu projekt "Ściany poetów". Przepisała pani i podpisała jeden ze swoich wierszy. Wkrótce pewnie trafią tam też wiersze kolejnych poetów. Podoba się pani taka inicjatywa?
To było bardzo miłe spotkanie, ale muszę wspomnieć również o Oświęcimiu. Tam miejska biblioteka stworzyła aleję pisarzy i tam mamy swoje wmurowane cytaty. Ostatnio była Olga Tokarczuk. Coraz więcej jest tego typu imprez.
To dobrze świadczy o naszych czasach, chociaż wcześniej mówiłyśmy coś innego.
O każdych czasach można powiedzieć, że są niesprzyjające, każde czasy są na swój sposób trudne i nie należy się tym przejmować.
Dziś wieczorem spotkanie nie tylko z poezją, ale i z muzyką, o którą zadba Zbigniew Preisner.
Robiliśmy już razem jeden projekt, przymierzamy się do kolejnego. Rzeczywiście to dla mnie ciekawe spotkanie. Bardzo lubię muzykę Zbyszka. Podziwiam ludzi, którzy składają się cali z muzyki, a moim zdaniem, Zbigniew Preisner jest taką osobą. Gdyby go pani nacisnęła, to wydobyłby się z niego pewnie jakiś ton. To zwierzę muzyczne. Mam nadzieję, że jeszcze jakiś projekt przed nami.
A gdybym nacisnęła panią, to wydobyłyby się słowa?
Tego nie jestem pewna. Nie próbujmy lepiej.