Premier Tusk chce, by telewizje TVN i Polsat stały się firmami o znaczeniu strategicznym. Chodzi o to, żeby nie trafiły do właścicieli, za którymi stoi Rosja. Jak to ma działać? Kto to będzie sprawdzał?
- Decyzja o tym, jak to będzie realizowane, jeszcze jest przed naszym rządem. Kluczowe jest to, żeby polityka informacyjna miała charakter strategiczny. Wiemy, co dzieje się na świecie. Kilka dni temu Trybunał Konstytucyjny Rumunii unieważnił wybory, powołując się na zewnętrzne wpływy, które stały za dezinformowaniem Rumunów, o tym, co się dzieje w ich kraju. Myślę, że decyzja premiera Tuska była poprzedzona informacjami od służb specjalnych. Musimy w sposób szczególny chronić politykę informacyjną.
W jaki sposób formalnie może rząd zablokować sprzedaż prywatnej firmy, zwłaszcza w Unii Europejskiej?
- W tym przypadku nie mamy takich informacji. Zdecyduje rząd. Jest decyzja, żeby politykę informacyjną traktować jako strategiczną politykę rządu. Musimy zaczekać, jakie będą propozycje.
Nie myśli pani, że takie rozwiązanie psuje rynek? To w zasadzie psuje robienie interesów prywatnym podmiotom. Prywatny podmiot wie, że być może będą przeszkody w sprzedaży, to nic innego jak psucie rynku.
- Nie uważam, że to psucie rynku. To ochrona interesów państwa. Bezpieczeństwo powinno być dla nas kluczowe. Polityka bezpieczeństwa będzie też motywem przewodnim naszej prezydencji w UE.
Teraz o edukacji zdrowotnej porozmawiajmy. Jak niedawno mówiła w Radiu Kraków małopolska kurator oświaty - do kuratorium prawdopodobnie wpłynęło najwięcej protestów w sprawie edukacji zdrowotnej. Rzeczpospolita publikuje badanie, z którego wynika, że 60 procent badanych nie zgadza się, że jest to rodzaj seksualizacji dzieci. Skąd się bierze to 40 procent?
- To osoby, które nie mają rzetelnej wiedzy o tym, jak jest konstruowana podstawa programowa nowego przedmiotu. Kwestia zdrowia seksualnego to jeden z 10 elementów, które wchodzą w skład tych zajęć. Zdrowie człowieka jest pojmowane w sposób holistyczny - fizyczne, psychiczne, seksualne. Jest nacisk na ruch fizyczny, zdrowe odżywianie. To współgra ze sobą i jest ważne. Zwrócę uwagę, że tylko rzetelna wiedza obroni nasze dzieci przed seksualizacją, o której tak dużo się mówi. Badania z 2022 roku pokazują, że co piąty nastolatek ogląda strony pornograficzne codziennie. Nie wystarczy mówić, że coś jest złe. Trzeba tłumaczyć, dlaczego te rzeczy źle na nas wpływają. Dlatego ten przedmiot jest tak ważny. Ta wiedza będzie barierą ochronną dla dzieci. Rodzice nie są w stanie sami dzieci ochronić, szkoła musi pomóc.
Uczniowie klas od 4 do 6 nauczą się, między innymi, charakteryzować pojęcia: zdrowie seksualne, seksualność i omawiać pozytywny wymiar w życiu człowieka. To stąd się bierze to 40 procent?
- To ludzie, którzy nie wiedzą, o czym mówią. To działanie środowisk, które są przeciwne tym elementom nauczania. Gdyby zapytać ich czego dotyczy ta seksualizacja, czy wiedzą, jak będą wyglądały te lekcje, pewnie by nie wiedziały.
Edukacja seksualna nie stanie się także ofiarą kampanii wyborczej? Do części wyborców trafią hasła w rodzaju, tutaj cytat z byłego ministra edukacji Przemysława Czarnka, „reżim Donalda Tuska chce seksualizować nasze dzieci”.
- To na pewno będzie element wykorzystywany w kampanii wyborczej. Jesteśmy jednak od tego, żeby tłumaczyć społeczeństwu, jak ten nowy przedmiot będzie traktował zdrowie człowieka i jak będzie nauczany. Mówiliśmy o dezinformacji, polityce informacyjnej.
Przed wyborami prezydenckimi rząd nie będzie chciał zakończyć tej ideologicznej wojny na wszelki wypadek?
- Jesteśmy po konsultacjach założeń tego przedmiotu, ministerstwo odpowie na wszystkie uwagi. Ten element nie powinien być obecny w kampanii prezydenckiej. Są ważniejsze kwestie, o których powinniśmy rozmawiać. Bezpieczeństwo będzie motywem przewodnim prezydencji Polski w UE - informacyjne, zdrowotne, militarne. Musi być obrona wschodnich granic, wzmacnianie potencjału militarnego państw UE. Do tego bezpieczeństwo cybernetyczne, dobra transformacja energetyczna. To kluczowe rzeczy. Polska będzie miała głos wiodący w tej sprawie. Kilka dni temu był ranking Politico...
Rafał Trzaskowski tam jest między innymi.
- Tak. Czterech polityków z Polski na 28 polityków UE, którzy mają odgrywają ważne role. Rafał Trzaskowski, Donald Tusk, Radek Sikorski i komisarz UE ds. budżetu Piotr Serafin.
Co uzna pani za sukces naszej prezydencji?
- Realnym sukcesem będzie to, jak wiodącym problemem będzie obrona granic UE.
Wracając do wyborów prezydenckich i Rafała Trzaskowskiego, niepokoją panią te pierwsze sondaże, w których zmniejsza się dystans Karola Nawrockiego do kandydata Koalicji Obywatelskiej?
- Nie. Pierwsze sondaże pokazują, że Karol Nawrocki zbiera elektorat PiS. To ten elektorat, który deklaruje poparcie dla PiS. To poparcie nie wystarczy jednak, by wygrać. Jestem przekonana, że Rafał Trzaskowski wygra zawsze z Karolem Nawrockim. Jego kampania będzie merytoryczna, oparta na prawdziwych propozycjach programowych. Nie będzie polegała na tym, że Karol Nawrocki był godzinę w Lądku Zdroju, pokazał, że pomaga powodzianom i wyjechał. Zderzamy to z Rafałem Trzaskowskim, który jako prezydent Warszawy wysłał od razu pomoc powodzianom. Co realnie zrobił Rafał Trzaskowski…
Szef IPN nie miał takich możliwości.
- Ale mógł zaistnieć realnie i pomóc. On tam pojechał, żeby na krzywdzie ludzi budować kampanię.
Jak pani tłumaczy rozważania marszałka Hołowni, żeby pierwszą turę wyborów zrobić w długi majowy weekend? To by miało wpływ na frekwencję, czy nie?
- Będzie miało. Majowy weekend to moment, gdy Polacy wyjeżdżają.
Czyli PiS by skorzystało?
- Zobaczymy. Nie sądzę. To kwestia mobilizacji elektoratów. Ale jeżeli I tura odbędzie się w długi weekend, frekwencja może być niższa.