W pani ocenie z Rijadu, gdzie doszło najpierw do rozmów Stanów Zjednoczonych z Ukrainą, a wczoraj do dwunastogodzinnej rozmowy przedstawicieli Stanów Zjednoczonych i Rosji, płyną jakieś dobre informacje?
- Dobrą informacją jest to, że Amerykanie wracają do stolika rozmów z Ukrainą. Interesy Ukrainy i Rosji są rozbieżne. Oczekiwania Ukrainy ws. zawieszenia broni i negocjacji są jasne. Ukraina oczekuje jasnych deklaracji ze strony Rosji, ale też zabezpieczeń sieci energetycznych i tego, że Putin dotrzyma słowa. Rosja mocno naciska i sprzeciwia się temu, by zatrzymać Ukrainę w drodze do jej obecności w NATO. Tu widać, że zbieżność tych interesów i znalezienie wspólnego mianownika będzie trudne.
Strona ukraińska wprost mówi, że niektórzy przedstawiciele delegacji amerykańskiej są pod wpływem propagandy Putina. W pani ocenie to, co się dzieje między Stanami Zjednoczonymi a Rosją, można nazwać wprost resetem?
- Tak. Widzimy zmianę nastawienia. Odkąd prezydent Trump objął urząd, mamy do czynienia nie tylko ze zmianą narracji o roli Rosji, ale też z przestawieniem całej polityki zagranicznej USA, zmianę wobec UE, Ukrainy. Oni chcą zakończyć konflikt, nawet kosztem Ukrainy.
Przed wyborami prezydenckimi odbędzie się w ogóle w Sejmie głosowanie ustawy o obniżce składki zdrowotnej dla przedsiębiorców? Ta sprawa dzieli koalicjantów, w szczególności Lewicę i Polskę 2050.
- Do głosowania ws. składki zdrowotnej dojdzie, gdy koalicja ustali szczegóły tak, że będą one satysfakcjonujące dla wszystkich koalicjantów. Od 1 stycznia zmieniły się zasady ws. składki zdrowotnej. Od 1 stycznia 2025 roku, jak przedsiębiorca sprzedaje swoje środki trwałe, nie mają one wpływu na wysokość składki. To pierwszy krok. Kolejny to obniżenie tej składki. To nastąpi, ale wtedy, gdy wszyscy koalicjanci dojdą do porozumienia.
Mówimy o koalicjantach, czyli o Lewicy i o Polsce 2050, ale minister Leszczyna twierdzi, że też nie podpisałaby się pod tego typu ustawą. Według wyliczeń, dzięki tej obniżce do systemu związanego z ochroną zdrowia wpłynie od 4 do 6 miliardów mniej. To jest głos odosobniony? Czy jest więcej takich przedstawicieli Koalicji Obywatelskiej, którzy nie chcą sygnować tego typu rozwiązania?
- Mamy jasną deklarację ministra finansów. Ta różnica we wpływie środków do NFZ związana z obniżeniem składki zdrowotnej, zostanie pokryta z budżetu państwa. Stanowisko minister Leszczyny jest takie, bo który minister by chciał obniżenia wpływów do systemu, nad którym sprawuje opiekę?
Czyli pan minister mówi, żeby mówić tylko?
- Zwraca uwagę na fakt, że będzie mniejszy strumień środków do NFZ. Rok 2023 NFZ zamknął deficytem 15 miliardów złotych. To spadek po PiS. 22 miliardy to zadłużenie szpitali powiatowych. My musimy działać racjonalnie. Musimy wyrównywać te braki.
Czyli Koalicja Obywatelska chce obniżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Minister zdrowia Izabela Leszczyna mówi nie, bo nie wypada szefowi resortu zdrowia deklarować poparcia związanego z mniejszym strumieniem pieniędzy. Deklaracje dotyczące tego, że zostanie ta dziura zasypana, jednak są?
- Kluczowe jest stanowisko ministra finansów. Środki na zasypanie tej dziury będą w budżecie państwa.
Czyli pozostaje tylko przekonać Lewicę?
- Tak. Trzeba to dogadać. Wtedy ta sprawa wróci pod obrady Sejmu.
Jest najnowszy sondaż wyborczy. Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena dzielą już niecałe dwa punkty procentowe. Kto w drugiej turze bardziej zmobilizuje wyborców liberalno-lewicowych, którzy zagłosowaliby na Rafała Trzaskowskiego? Sławomir Mentzen czy Karol Nawrocki?
- Karol Nawrocki jest kandydatem, który nie jest do przyjęcia nawet przez swój własny elektorat.
Czyli lepiej byłoby, gdyby był w drugiej turze z Rafałem Trzaskowskim, Karol Nawrocki?
- Z naszego punktu widzenia tak. Ten kandydat cały czas się kompromituje. Widzimy jego kampanię, ale też wypływają sprawy, które go dyskredytują. To powiązania ze środowiskiem neonazistowskim, gangsterskim. Ciągle jest coś, co powoduje, że on źle wypada.
Dynamika wzrostu Sławomira Mentzena jest imponująca.
- Tak. Ona wynika z tego, że Mentzen kampanię oparł na tiktokowej zabawie. To jest kandydat, który ucieka przed pytaniami. Był pytany przez dziennikarkę o swoje poglądy, czyli o słynną piątkę Mentzena, która wybrzmiała w Krakowie w 2019 roku. Wtedy Sławomir Mentzen mówił, że Polska bez Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej. Dziś pytany, czy nadal ma takie poglądy, wdaje się w spór z dziennikarką. Nie wiem, czy Polacy chcą prezydenta, który prowadzi rozmowy międzynarodowe, a pytany przez dziennikarzy będzie uciekał na hulajnodze. Nie jest to wiarygodny kandydat.
Zobaczymy 18 maja, jak ta druga tura będzie się kształtować...
- Zobaczymy. Tu jest syndrom taki, że w deklaracjach on ma wielkie poparcie. Poprzednie wybory pokazały, że się to nie przekłada na głosowanie.
Pamiętamy wybory parlamentarne i te sondaże Konfederacji sprzed samych wyborów.
- Nie wiemy, czy teraz tak będzie. Może się to zmieni. Dynamika jest intensywna.
Około 13 tys. uwag związanych z deregulacją wpłynęło do zespołu kierowanego przez Rafała Brzoskę. To oznacza, że polska gospodarka jest przeregulowana?
- Polska gospodarka ma najwyższe tempo rozwoju w UE. To 4,3%.
Prognozy były lepsze chyba dla Chorwacji.
- Ale jesteśmy liderem. Rok 2025 będzie rokiem przełomu. Polska zainwestuje 650 miliardów na rozwój inwestycji. Tak wysokiej kwoty na inwestycje nie było jeszcze. Dlatego potrzebujemy rozwiązań, które wzmocnią działania rządu. Temu służy deregulacja i zmiana przepisów. To pozwoli ludziom na lepsze funkcjonowanie.
70% z tych zgłoszeń, które wpłynęły do zespołu Rafała Brzoski, to zgłoszenia obywateli, nie przedsiębiorców. Pani co by zgłosiła? Jaki wniosek deregulacyjny dotyczący panią jako obywatelki?
- To dobre pytanie. Nie zastanawiałam się nad tym nigdy. Przyznam szczerze, że to trudne pytanie. Podoba mi się pomysł, żeby zrównać wnioski papierowe i elektroniczne dzięki mObywatelowi. To mnie też dotyczy.
Zatem pani poseł nie zgłosiła?
- Nie zgłosiłam.
Mamy jeszcze dyskusję dotyczącą pieniędzy. Czy banki powinny zostać opodatkowane od tych nadmiarowych zysków?
- Tak. Polityka banków zmierzająca, żeby ciągle zwiększać swoje zyski, powinna być w jakimś stopniu ograniczona. Ta działalność powoduje, że mieszkańcy są stratni.