Dlaczego historia Kasandry wzbudza w Tobie tak wielkie emocje?
Z jednej strony to, że to się wydarzyło, zostało powiedziane, przekazane z pokolenia na pokolenie, więc ubarwione i dołożone. A skoro było ubarwiane i dokładane, to znaczy, że te sytuacje były normalizowane przez te kolejne lata, i że to nie było nic dziwnego, że to się mnożyło. Po sytuację, gdzie jakoś bardzo, może nie jestem w stanie wskazać w tej chwili konkretnego przykładu we współczesności, ale jakoś intuicyjnie czuję, że jedna zbrodnia krzywdzi kolejne osoby wokół niej.
Bo jeżeli mamy współczesną ofiarę gwałtu, to często razem z nią cierpią jej bliscy, jej rodzina, jej partner, jej dzieci, jej bliskie kobiety. Kiedy tak naprawdę tego typu, każdego typu zbrodnia, ale mówimy o tej, że tego typu przestępstwo dotyka szerszej grupy i dotyka też tak naprawdę na zawsze. I nie wiem, jakoś tak bardzo całym ciałem współodczuwam, i jakoś tak sama się może nakręcam przez to, że to jest dla mnie tak ważna kwestia, szczególnie teraz.
I tak się może trochę zapędzam w tych emocjach, jak o tym mówię, ale też nie bez powodu tym mitem się zajmuję któryś już raz. Nie skończyło się przecież na tekście napisanym do “Ziarna granatu”. Zrobiliśmy czytanie w NST, napisałam monodram na podstawie tego tekstu. Czytany trochę w kontekście ofiar wojny na Ukrainie, ofiar kobiet, ofiar wojennych. Aby opowiedzieć o większej przestrzeni.
I okazało się, że postać Kassandry jest niesamowicie aktualna, niezależnie od tego kiedy się jej przyglądamy. I też w trakcie prób, kiedy rozmawiałyśmy o tym, to i kwestie tej przemocy seksualnej, czy po prostu przemocy wojennej, przemocy fizycznej, bardzo działały w zespole, który wtedy ze mną pracował. I wydaje mi się, że to nie jest ostatnie słowo, stety, niestety, które wokół Kassandry może paść.
To przerażające podsumowanie. Co to o nas mówi?
Świetnym przykładem jest ta antologia, “Ziarno granatu”, gdzie rzeczywiście z jednej strony nasza praca jako pisarek polegała na znalezieniu źródeł zapomnianych, ale też na dopisaniu i też na zmianie perspektywy (...) Tak, więc wracając do Twojego pytania, co poszło nie tak? To z jednej strony bardzo budująca jest ta zmiana narracji, to o czym powiedziałam, ale z drugiej strony przerażające jest to, że te rzeczy ciągle się dzieją, one ciągle są. Wyciągane na światło dzienne i omawiane, i wskazywane, i potępiane, ale się dzieją, bo przemoc seksualna w miejscu pracy dalej jest obecna. Przemoc seksualna w domu, na ulicy dalej jest obecna, nie wyrugowaliśmy tego.
W ogóle przemoc jest obecna. Oczywiście, mamy wojnę za granicą, tuż pod nosem, tuż obok nas, gdzie dzieją się te wszystkie straszne rzeczy. Jakoś tak zawsze mi się wydawało, jak byłam jeszcze młoda i naiwna, że jeżeli dojdzie do jakiegoś wielkiego konfliktu zbrojnego za mojego życia, to że ten konflikt nawet nie będzie konfliktem zbrojnym, tylko rozwiąże się gdzieś poza nami, wirtualnie. (...)
A potem się dzieje, jest wojna tutaj, ja mieszkam niedaleko granicy i obrazy konwojów jadących obok mojej wsi, to jest coś, co z jednej strony jest jak z filmu science fiction, a z drugiej tak bardzo gruntuje w rzeczywistości i w tym, że nie można się czuć bezpiecznie. I też w tym tekście napisałam takie zdanie, że to co raz dane nie jest dane na zawsze.