Takich przypadków miało być więcej, według PiS-u w około 40 komisjach. "W jednej z komisji pełnomocnik Prawa i Sprawiedliwości wśród głosów oddanych na Platformę Obywatelską znalazł 10 głosów na PiS" - mówił poseł Szczerski.

"Po wynikach tych wyborów widzimy, że kolejne też będą wyrównane i decydować będzie niewiele głosów" - mówił poseł Szczerski w porannej rozmowie Radia Kraków. Przypomnijmy, PO wygrała wybory do europarlamentu różnicą ponad 24 tysięcy głosów.



Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z posłem PiS, Krzysztofem Szczerskim.

Wczoraj złożyli państwo protest do Sądu Najwyższego odnośnie tego, że wybory nie były przeprowadzone rzetelnie. Pan był szefem kampanii tutaj w Małopolsce. Jak to z pana perspektywy wygląda?

- Byłem tylko rzecznikiem. Szefem był poseł Adamczyk. Ja bezpośrednio nie wiem o przypadkach w Małopolsce, ale mamy ogólny problem. Na przykład pismo PKW, które zostało wysłane, że nie wolno filmować, rejestrować ani wydawać kopii protokołów.

Czytałam, że można było zrobić zdjęcia podpisanych już protokołów.

- Generalnie nie chodzi przecież o ponowne organizowanie wyborów.

To poważna sprawa. Jeśli jest protest, że wybory były nierzetelnie przeprowadzone to jest już krok do podważenia wyników.

- Mamy przypadki, które są już opisane, ale ich jest więcej. Na przykład ta komisja, gdzie wśród głosów liczonych na PO, nasz przedstawiciel znalazł głosy na PiS.

Jak do tego mogło dojść? Państwo mówili, że w każdej komisji będzie przedstawiciel PiS.

- Jest tak, że te przypadki, które mamy dzisiaj, pokazały, że tam gdzie byli pełnomocnicy to oni znajdowali nieprawidłowości. Chcemy zapytać o kolejne wybory. Widzimy teraz, że przypuszczalnie także przyszłe wybory będą wyrównane. Pamiętamy wybory w USA, gdzie była kwestia Florydy. Tam liczono głosy kilka razy.

A na końcu się okazało, że wygrał ktoś inny.

- Nie chce, żeby tak było w Polsce, ale w takich wyścigach jest potrzebna nadzwyczajna rzetelność.

Ale w Małopolsce takie rzeczy się nie działy?

- Nie słyszałem o takim przypadku.

Są rozmowy z Jarosławem Gowinem czy Zbigniewem Ziobro? Solidarna Polska w Małopolsce poradziła sobie bardzo dobrze i odebrała wam sporo głosów.

- Wszystkie te głosy w efekcie poszły do niszczarki.

Ale może warto się schylić po te głosy?

- Oczywiście. Otwieramy ramiona po wyborców SP.

A po polityków?

- Z politykami jest inaczej. Nam zależy na jedności wyborców prawicy.

Sądzi pan, że wyborcy są nielojalni i porzucą Solidarną Polskę?

- Liczę na to, że wyborcom zależy na zwycięstwie centroprawicy.

Może im zależy na zwycięstwie Solidarnej Polski?

- Liczę też, że są racjonalni. Dzisiaj tylko głosowanie na PiS może zmienić politykę w Polsce. Każde inne głosowanie może być stracone albo na osoby nielojalne wobec swoich deklaracji. SP jest ufundowana na nielojalności i egoizmie. Trudno racjonalnemu wyborcy zagłosować na kogoś takiego. Co do polityków to oni mają czas na ochłonięcie.

Mówi pan także do polityków PiS?

- Mówię do tych, którzy dzisiaj próbują odnosić się do nas. Wyniki wyborów są jasne. Ktoś na prawicy wygrał a ktoś przegrał. Jak mamy z kimś rozmawiać to w takich proporcjach, jakie były podczas wyborów.

Czyli oni na kolanach a państwo w postawie stojącej?

- Nie, rozsądnie. Nie może być tak, że warunkiem jest wystawienie pana Ziobro na prezydenta Polski.

A na prezydenta Krakowa?

- To inna sprawa. Potrzeba nowego programu dla Krakowa. Jak wybory mają coś zmienić w Krakowie to sprawa personaliów jest wtórna. Kraków potrzebuje nowego pomysłu. Po tych wysiłkach inwestycyjnych, potrzeba Krakowa małych marzeń. Żeby krakowianie czuli się komfortowo. Te wielkie inwestycje odbyły się i zmieniły potencjał Krakowa. Potrzeba tego, żeby krakowianie czuli się komfortowo. Chodniki powinny być równe, tramwaje powinny dobrze jeździć.

Mówi pan jak polityk PO o ciepłej wodzie w kranie.

- Nie. Jest duża różnica. Polska jest wielka i musi mieć wielką strategię. Polityka lokalna zawsze jest polityką codziennych potrzeb. Nie można mieszać. Donald Tusk pomieszał i patrzy na Polskę jakby to była polityka samorządowa. Polityka codziennych potrzeb to polityka samorządowa.

Czyli metro niekoniecznie?

- Nie wiem czy ktoś przedstawił realny plan metra z potokami komunikacyjnymi. Jest wiele wariantów. Nie ma nawet badań geologicznych. Studium można zrobić, ale do metra jeszcze droga daleka.

Jutro 4 czerwca. Pamięta pan jaka była wtedy pogoda?

- Ja mam słabą pamięć do pogody.

Miał pan 19 lat. Głosował pan?

- 16 lat miałem. Nie głosowałem, ale pamiętam kto kandydował. Z bratem chodziliśmy i skandowaliśmy: pan Kozłowski, Zdrada i Ciesielski. To byli nasi kandydaci.

Jest pan dumny z tego zwycięstwa?

- Jestem dumny, że 4 czerwca Polacy powiedzieli, że chcą nowej Polski. Przykro mi, że ta nadzieja została porzucona. Mimo że Polacy odrzucili listę krajową, ona poszła torem jakby wybory dały inny wynik. Było odrzucenie komunizmu i partyjnych bonzów, ale oni wrócili. To początek jednego z nurtów dzisiejszej polityki.