Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Józefą Szczurek-Żelazko.
Minister zdrowia informuje o tendencji, która się odwróciła. Rośnie liczba zakażeń koronawirusem. Jednak grypa jest większym problemem. Od września zachorowało milion 300 tysięcy osób. Jak realny wydaje się scenariusz twindemii, czyli jednoczesnego zakażenia wirusem grypy i koronawirusem w wielkiej skali?
- Faktycznie są mieszane zakażenia. Obok zakażenia wirusem Sars-CoV-2 jest wirus grypy. Poluzowane zostały nawyki z poprzednich lat. Ze względu na pandemię nosiliśmy maski, zachowywaliśmy dystans, często myliśmy ręce. Pandemia nieco odeszła, zmniejszyliśmy częstotliwość tych zachowań. To sprzyja przenoszeniu wirusów. Zachorowalność na grypę jest niepokojąca. Chorują dzieci. Ponad połowa przypadków to dzieci. W szpitalach 60% pacjentów to osoby nieletnie. Do szpitali jesienią trafiło ponad 4000 osób. Powikłania po grypie mogą być groźne. Ważna jest profilaktyka i szczepienia.
Przeciążone są oddziały pediatryczne. Jakich działań, poza zachęcaniem do szczepień, oczekiwałaby pani ze strony Ministerstwa Zdrowia?
- Mamy problem z zachowaniem proaktywnym, czyli przyjmowaniem szczepionek. W ostatnich latach ruchy antyszczepionkowe zrobiły wiele krzywdy. Polacy jednak podejmują się szczepień. Do kraju sprowadzono ponad 640 tysięcy szczepionek na grypę. Każdy, kto chce, może się zaszczepić. Jest możliwość szczepienia na koronawirusa dzieci od 4 miesiąca do 4 roku życia. Te szczepienia mogą być wykonywane w punktach szczepień. Tam można się zaszczepić od 12 grudnia. Będą wystawiane elektroniczne skierowania. Każdy w grupie uprawnionej będzie mógł przyjąć szczepionkę. Akcja zachęcająca, edukacja jest ważna. Niezwykle ważna jest też postawa pracowników ochrony zdrowia. Rodzice bywają u lekarzy. Oni muszą zwracać uwagę na konieczność profilaktyki pod postacią szczepień. Wierzę, że uchronimy się przed nieoczekiwaną sytuacją, gdy w szpitalach zacznie przybywać dzieci i dorosłych.
Wczoraj minister zdrowia nie krył rozczarowania liczbą osób szczepiących się na grypę. Do tej pory zaszczepiło się około 640 tysięcy osób. Dlaczego tak mało?
- Zdystansowaliśmy się od szczepień. Wiele zamieszania spowodowały działania ruchów antyszczepionkowych. Ich wypowiedzi głównie. Mówię o ważnej roli pracowników ochrony zdrowia. To są autorytety. Oni muszą przekonywać pacjentów i klientów o konieczności szczepienia i bezpieczeństwie. Wspólne działania spowodują, że uchronimy się przed kataklizmem. Jak się nie uodpornimy, w szpitalach w styczniu i w lutym może dojść do trudnych sytuacji. Nie chcemy takich sytuacji. Dotyczy to niestety małych dzieci. Pobyt w szpitalu jest zły dla zdrowia, ale to też przeżycie traumatyczne. Chrońmy dzieci i siebie. Szczepmy się na Covid i na grypę. To jedyna metoda, która może nas chronić przed zakażeniem lub ciężkim przebiegiem.
System jest przygotowany, by udźwignąć taką twindemię? Minister zdrowia mówi, że szczyt zakażeń koronawirusem przypadnie na koniec stycznia. Są przyrosty osób zakażonych wirusem grypy. System udźwignie taką kumulację pod koniec stycznia?
- Dlatego ważna jest profilaktyka i uświadamianie rodziców, żeby szczepili dzieci. Jak szybko się wirus rozprzestrzeni, może dojść do konieczności hospitalizowania większej ilości pacjentów. Nasz system został przemodelowany. Pamiętamy szpitale i oddziały przeznaczone dla pacjentów z Covid. Przećwiczyliśmy zmianę systemu ochrony zdrowia. W przypadku podwójnej pandemii te doświadczenia zadziałają i system przejdzie sprawnie na leczenie pandemiczne. Pamiętajmy jednak, że przez pandemię, gdy środki szły głównie na Covid, zaniedbaliśmy leczenia systematycznego. Teraz jest żniwo tego. Jest wiele nierozpoznanych problemów zdrowotnych. Teraz są komplikacje. Musimy mieć na względzie też to, czy sami nie wpłyniemy na taką dramatyczną sytuację, że pod koniec stycznia będzie ograniczony dostęp do szpitali, w których będziemy chcieli się leczyć z innych powodów.
Wrócę do akcji szczepień dla najmłodszych. Od przyszłego tygodnia będzie można szczepić dzieci na Covid. Z jednej strony to grupa populacyjna, dla której szczepienia to codzienność, jednak chyba zaczęliśmy zapominać, co to znaczy Covid-19. Może potrzeba specjalnych zachęt? Na wielki sukces akcji chyba nie ma co liczyć.
- To kolejna grupa włączona do systemu szczepień przeciwko Covid. Nakłada się to na schemat szczepień z kalendarza szczepień. Łatwiej będzie dotrzeć do rodziców. Rodzice małych dzieci częściej odwiedzają placówki ochrony zdrowia. Jest szansa do rozmowy i przekonania ich, że warto się zaszczepić. Wielu rodziców nie dyskutuje. Dla nich to zasada. Szczepimy na odrę, ospę, gruźlicę. To dowód naukowy, który chroni przed zakażeniem. Musimy tak potraktować, jak szczepienia z kalendarza. Są one nieobowiązkowe, ale wynikają z aktualnej sytuacji. Rozmowy pracowników ochrony zdrowia, faktyczna postawa może spowodować, że więcej osób się zaszczepi. Nie sądzę, że stosowanie zachęt finansowych będzie dobre. Nie o to chodzi. Jak sami nie będziemy przekonani, nikt z powodu takich zachęt też się nie zaszczepi.