Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką PiS, Józefą Szczurek-Żelazko.
Przełożenie posiedzenia Sejmu na przyszły tydzień i zatrzymanie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika zmieniają plany bloku Prawicy ws. manifestacji przed Sejmem?
- Mamy niestety smutny dzień. Po wczorajszych wydarzeniach trudno inaczej podchodzić do rzeczywistości. Nastąpił zamach na polską demokrację, praworządność. Nie są przestrzegane reguły prawa, nie są szanowane decyzje pana prezydenta, jeśli chodzi o uniewinnienie dwóch posłów. Wkracza policja do Pałacu Prezydenckiego. To niebywałe. To źle wróży Polsce i Polakom. Takie dramatyczne rzeczy dzieją się, gdy jest wojna na Ukrainie, fala emigracji w Niemczech, rozruchy. Media nie podają pełnych informacji, ale w Niemczech jest wieki kryzys. W Polsce wywołuje go Donald Tusk. PiS się nie poddaje. Protest Wolnych Polaków się odbędzie w czwartek. Zapraszamy wszystkich Wolnych Polaków do Warszawy. Chcemy manifestować, że nie zgadzamy się z łamaniem praworządności w Polsce.
Zostały zatrzymane dwie osoby skazane wyrokiem prawomocnym. Akt łaski był przed wyrokiem. Helsińska Fundacja Praw Człowieka mówi, że nie ma tutaj do czynienia z więźniami politycznymi. Co dwie skazane osoby przez kilka godzin robiły w Pałacu Prezydenckim, nawet podczas nieobecności prezydenta?
- Pan wpisuje się w narrację obecnej władzy.
Tylko pytam.
- Pan zadaje pytanie z tezą. Uświadomię, że to nie są skazane osoby. To posłowie RP objęci prawem łaski przez prezydenta. Prawo łaski to nieodłączna prerogatywa prezydenta. Nie jest w konstytucji zdefiniowane, kiedy może być zastosowana, czy przed uprawomocnieniem się wyroku, czy w trakcie. Przypomnę, że prezydent Aleksander Kwaśniewski w takim samym trybie uniewinnił Ryszarda Kalisza. Wtedy nikt nie miał wątpliwości, czy prawo łaski działa. Obecny rząd dyskredytuje wszystkie normy prawne. Teraz mówią, że prawo łaski nie ma tu zastosowania. Panowie są wolnymi ludźmi, posłami RP, mieli prawo być w Pałacu na zaproszenie pana prezydenta. Obecny rząd, szef MSWiA, który wydał służbom nakaz wkroczenia do Pałacu i uprowadzenia posłów... Oni łamią prawo. Posłowie są uniewinnieni.
Ponowny prezydencki akt łaski uważa pani za wykluczony?
- Nie chcę dywagować na ten temat. Zdecyduje prezydent. On wiele razy podkreślał, że prawo łaski zastosowane wobec tych dwóch posłów w jego ocenie jest ważne i aktualne. Nie można tych samych osób uniewinniać dwa razy za te same czyny. Prezydent zdecyduje, ale z jego zapowiedzi wynika, że nie ma zamiaru ulegać naciskom obecnie rządzącej koalicji 13 grudnia, która za nic ma prawo. Oni napadają na Pałac Prezydencki i wyprowadzają gości prezydenta.
Planem Prawicy jest dziś zablokowanie przyjęcia ustawy budżetowej i doprowadzenie do przedterminowych wyborów? Mówił o tym jeden z polityków Suwerennej Polski.
- Budżet powinien już być dawno uchwalony. Rząd Tuska, Kosiniaka-Kamysza, Hołowni i Czarzastego powinien się wziąć za pracę. Budżet powinien być uchwalony. Jestem w Warszawie, gotowa do pracy. Pan Hołownia ze strachu przed Polakami odwołał posiedzenie, przeniósł je. Budżet to najważniejsza ustawa. Piłka po stronie koalicji rządzącej. Jak tak będą procedowali budżet, do końca stycznia on nie trafi do podpisu prezydenta. Decyzję podejmie prezydent po przeanalizowaniu budżetu i terminów.
Była pani wiceministrem zdrowia. Polska Komisja Akredytacyjna ma rozpocząć weryfikację powołanych niedawno kierunków lekarskich. W Małopolsce to uczelnie w Nowym Targu i Nowym Sączu. Co to znaczy? Można sobie wyobrazić zamknięcie kierunku? Wygaszenie?
- Teraz wszystko sobie można wyobrazić pod rządami Tuska. Widzimy, jak w zawistny sposób z zemsty usuwa różnych pracowników merytorycznych. Wczoraj ze stanowiska szefa Instytutu Kardiologii w Aninie został odwołany pan profesor Łukasz Szumowski. Bez słowa zastrzeżenia. On był ministrem PiS, więc należało go odwołać, nie patrząc na jego osiągnięcia znane na całym świecie. Można się spodziewać wszystkiego. Obecna koalicja zamknie to, co powołał PiS. Uczelnie medyczne na przykład. Wiele razy mówiłam, że głównym problemem nie jest niedofinansowanie, ale brak kadr medycznych. Stąd były działania, żeby było więcej studentów. Potencjał w ludziach jest. Kształcenie lekarzy jest standaryzowane na poziomie UE. Uczelnie muszą to spełnić. To długi proces. Zostały powołane one, jako uczelnie kształcące na wydziałach medycznych. Nie wszystkie zaczęły kształcenie, na przykład uczelnia tarnowska.
Skoro w jednym roku akademickim kierunek lekarski rusza na 14 uczelniach, ale tylko 4 mają pozytywną opinię Komisji Akredytacyjnej, może coś jest nie do końca dobrze? Może powinna być refleksja? Może nie wszystko było dobrze przygotowane?
- Trzeba się przyjrzeć tym decyzjom i opinii. Kilka tych uczelni… One mają akredytację na rok. Do roku muszą spełnić wszystkie standardy. Głównie chodziło o to, że na przykład część uczelni nie miała w pełni wyposażonego prosektorium u siebie, w ramach struktur uczelni. Była decyzja, że dajemy im rok na wybudowanie i doposażenie prosektorium. Zajęcia były na innych uczelniach. Jeden z posłów podnosił sprawę na komisji zdrowia, że uczelnia, która chce kształcić lekarzy, nie może wcześniej wybudować prosektorium pełnym wyposażeniem, ale potem nie dostaną zgody na kształcenie. Rektor by był wtedy oskarżany o działanie na szkodę finansów publicznych. Okres dostosowawczy jest. Nie znam dokładnie decyzji ws. poszczególnych uczelni.
To uczelnie, które zaczęły kształcenie, tarnowska uczelnia jeszcze nie zaczęła, chciała się lepiej przygotować. Ofiarą może być tarnowska uczelnia? Łatwiej wstrzymać coś, co jeszcze nie ruszyło niż likwidować coś, co już działa.
- To prawdopodobne. Pierwsze pod młotek pójdą uczelnie, które nie zaczęły kształcenia. Inne też pewne być nie mogą. Mówimy, że uczelnia będzie, albo nie będzie kształcić. To jednak losy młodych ludzi, którzy studiują na przykład w Nowym Sączu, inwestują w zostanie lekarzem, realizują studia. Dziś młodzież dowiaduje się, że jutro uczelnia może być zlikwidowana, jak Telewizja Polska. Może to doprowadzić do trudnej sytuacji w Polsce.