Zapis rozmowy Mariusza Bartkowicza z posłem Kukiz’15, Józefem Brynkusem.
Jak pan będzie świętował 100-lecie niepodległości 11 listopada?
- Będę chciał przekonać rodzinę, żebyśmy pojechali na Marsz do Warszawy. Chcę pojechać, żeby zamanifestować tę wielką rocznicę, żeby pokazać, że to warte takiej demonstracji. Jest jeszcze jedna rzecz. Chciałbym podkreślić, że ta decyzja Parlamentu Europejskiego zaliczająca Marsz Niepodległości do organizacji faszystowskich i neofaszystowskich jest decyzją polityczną, niemającą uzasadnienia z punktu widzenia rzeczywistości.
Do udziału w Marszu zachęcał wcześniej prezydent Andrzej Duda. Wczoraj jego rzecznik powiedział jednak, że prezydent - z uwagi na napięty kalendarz – nie weźmie w nim udziału. Jak pan ocenia tę zmianę?
- Nie potrafię powiedzieć. Może faktycznie nie ma czasu? Byłaby to fajna manifestacja sprzeciwu wobec pomysłu Róży Thun.
To fajnie, że nie będzie ani jednego momentu 11 listopada, gdzie razem mogliby demonstrować wszyscy?
- Jest msza w Świątyni Opatrzności. Tam pewnie wszyscy się pojawią. Rok temu byłem na mszy i zdziwiła mnie obecność posła Marcina Święcickiego tuż obok mnie.
Dlaczego pana zdziwiła?
- Dwojako. To oznacza, że pan Święcicki jest wierzący. Jego zachowanie o tym świadczyło. Z drugiej strony pojawili się przedstawiciele opozycji na takiej uroczystości. To pokazuje rozsądek ze strony niektórych.
Jest wiele uroczystości w związku ze 100-leciem. Pana zdaniem nie jest porażką pomysłu na świętowanie, że głównym wydarzeniem w przestrzeni medialnej będzie marsz organizowany przez środowiska narodowe, nie inicjatywa pod patronatem głowy państwa?
- Nie tylko przez środowiska narodowe. Dobrze by było jakby prezydent włączył się w organizację Marszu. Byłaby to ciekawa formuła.
Pan wie, że prezydent obawiał się, żeby nie wystąpić na tle transparentów z treściami kłopotliwymi dla niego.
- Jakby się dogadał z organizatorami, udałoby się powstrzymać takie transparenty. Nie wiem, czy były próby dogadania się. Szkoda.
Pan podnosił rękę za projektem dnia wolnego 12 listopada?
- Nie. Byłem przeciwny. Jest kilka powodów. Najważniejsze było to, że w tej ustawie było rozdzielenie na osoby, które miały prawo do świętowania i nie. Nie mogą świętować osoby pracujące w handlu. Instytucje handlowe będą otwarte. Po drugie tam sugerowano miejsce handlowania. To profanacja. Jest też argumentacja projektodawców. Oni mówili, że gdy zaczęła działać Polska niepodległa i odbyły się obrady Sejmu Ustawodawczego, to Piłsudski ogłosił dzień wolny. To inne okoliczności. Nie stawiajmy się w sytuacji osób rannych, które świętowały. To inna sytuacja. Po trzecia ta ustawa była nagła. Kalendarz jest znany od zawsze. Wiadomo, że 11 listopada w tym roku przypadał w niedzielę. Można było wcześniej przedłużyć świętowanie i by nie było problemu.
Swoje poprawki dorzucili senatorowie. Ustawa wróci do Sejmu 7 listopada, chyba że będzie nadzwyczajne posiedzenie w tej sprawie. Po raz drugi pan także zagłosuje przeciw?
- Tu się zastanawiam, czy głosować przeciwko. Pewne straty ekonomiczne będą….
Mówi się o kilku miliardach złotych.
- Między 3-8 miliardów. Nie wiem, czy nie lepszą formułą byłoby obdarzenie Polaków jakąś proporcją kwoty, która zostanie stracona przez budżet. To byłby długi weekend. Wiele osób by mogło z tego skorzystać. Świętowanie może być w zaciszu. Można wyjechać, odpocząć. To dobry sposób. PiS znowu pokazuje, że legislację nie do końca dopracowuje.
Prezydentowi na podpisanie ustawy czasu zbyt wiele też nie pozostawiono.
- Prezydent podpisywał ustawy zaraz po przyjęciu przez Sejm i Senat.
Czyli tu nie widzi pan problemu?
- Żaden problem. Treść ustawy jest prosta. Nie ma potrzeby rozwodzenia się. Ustawa jest bardziej konstytucyjna niż pierwotnie.
Co się dzieje w klubie Kukiz’15? To rozłam, kłótnia w rodzinie? Mówię o wymianie komentarzy w mediach społecznościowych o kłopotliwej treści w wykonaniu Pawła Kukiza. Paweł Kukiz obrażał głównie Marka Jakubiaka i już za to przeprosił.
- Nie sądzę, że będzie rozłam. Bardzo mocne słowa i debata publiczna pokazuje inność prowadzenia przez nas polityki w stosunku do zaciszy gabinetów. Przewodniczący Schetyna ma ksywę „Grzesiu ja ciebie zniszczę”. On też dokonywał mordowania politycznego swoich przeciwników. Nikt nie czynił z tego zarzutu.
Fakty są takie, że z 42 parlamentarzystów na początku, klub Kukiz’15 stopniał do 28 osób.
- 41. Klub został założony jako 41-osobowy. Zostało nas 28 osób. Muszę policzyć to. Paweł Kukiz kiedyś powiedział, że potrzebuje żołnierzy i zwolenników, którzy w imię programu… My mówimy o strategii, nie o szczegółach. Nas określają te cele polityczne. Najważniejsza dla mnie jest kwestia kwoty wolnej od podatku. To ważne dla ludzi i gospodarki.
„Jako jedyny mówię, że partia jest organizmem prawnym do prowadzenia polityki ogólnopolskiej” - tak mówił wczoraj w RMF Marek Jakubiak. On zapowiada, że jest potrzeba utworzenia ugrupowania politycznego, które by nawet wspierało silnie ruch Kukiz’15. Co pan o takiej inicjatywie sądzi?
- Kukiz’15 ma oparcie w części społeczeństwa.
Spadające. Wynik wyborów samorządowych to pokazał.
- Wszyscy mówią, że wybory samorządowe mają swoją specyfikę. To plebiscyt co do tego, którą opcję wybrać. To nie jest walka na programy. W takiej walce Kukiz’15 miałby swoich wójtów, burmistrzów, prezydentów i lepszy wynik. Tu chodziło o spór polityczny. My się w tym nie mieścimy. Nasza dostępność do mediów była ograniczona. Pompowanie SLD i Lewicy pokazało, że jesteśmy wrogiem publicznym numer 1.
Wrócę do pomysłu Marka Jakubiaka. Może skończył się ten romantyczny etap w Kukiz’15, moment antysystemowego ruchu? Może trzeba przejść do formy bardziej zinstytucjonalizowanej?
- My jesteśmy ruchem antysystemowym. My się przeciwstawiamy partyjniactwu, gdzie wódz decyduje o wszystkim.
Macie wodza, który obraża wszystkich.
- Nie. Paweł przesadził, powinien być mniej impulsywny, ale to jego natura. Wiele osób poczuło się urażonych i zaskoczonych. Ja bym tak nie powiedział. Jestem człowiekiem ostrożnym.
Jest miejsce na scenie politycznej dla nowej partii na prawicy?
- Pewnie jest, ale to będzie poziom promila. Nie więcej. Nikt nie bierze pod uwagę tworzenia partii politycznej. Wszyscy mówią, że w polityce potrzebne są pieniądze. To pokazuje trafność naszego działania. My nie chcemy pieniędzy publicznych. Jakby partie nie miały subwencji, nikt by nie walczył o partię Kukiz’15.
Przed nami II tura wyborów samorządowych. Tak będzie także w Wadowicach. Zmierzy się burmistrz Mateusz Klinowski ze starostą Bartoszem Kalińskim. Pan do II tury nie przeszedł. Zdobył pan nieco ponad 7% głosów. Pan zdecydował komu pan przekaże swoje poparcie?
- Nie biorę pod uwagę przekazywania poparcia.
Deklaracja polityczna pana padnie w tej sprawie?
- Nie. Deklaracja jest jedna, stała. Ludzie sami decydują o swoich preferencjach. Niech się tym kierują. Po drugie nie odpowiadają mi programy obu kandydatów. To programy kosmiczno-euforyczne. Nie odpowiadają one na potrzeby gminy.