Niektórzy przedstawiciele partii, między innymi Wojciech Olejniczak, deklarują poparcie dla Bronisława Komorowskiego. SLD jednak oficjalnie nie poprze żadnego kandydata. Profesor Senyszyn nie chciała mówić, na kogo zagłosuje, jak stwierdziła, czeka, czy podczas jutrzejszej telewizyjnej debaty Bronisław Komorowski przekona ją do siebie.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z Joanną Senyszyn z SLD.

Będzie oficjalne poparcie SLD dla jednego z kandydatów?

- Nie. SLD już podjął decyzję, że nie będzie poparcia dla żadnego z kandydatów. Uważamy, że nasi wyborcy kierują się swoimi przekonaniami.

 

Przedstawiciele SLD, na przykład Wojciech Olejniczak, mówią, że poprą prezydenta Komorowskiego.

- Tak, niektórzy członkowie SLD mówią, że poprą Komorowskiego, ale kierują się swoimi interesami.

 

Pani powie kogo poprze?

- Nie. Ja czekam, czy prezydent Komorowski mnie przekona podczas czwartkowej debaty. W niedzielę lepiej wypadł. Oczekuję, że będzie deklaracja w stronę lewicowych wyborców. Rozumiem, że nie powie o zmianie wieku emerytalnego, ale mógłby prezydent powiedzieć, że 45 lat stażu pracy dla mężczyzn i 40 lat dla kobiet to będzie możliwość przejścia na emeryturę. Może się o to starać. To by był ukłon w stronę lewicy. Tym już była ratyfikacja konwencji antyprzemocowej. To było imponujące, on się sprzeciwił Kościołowi.

 

Leszek Miller mówi, że żaden kandydat go nie przekonał i punktuje Bronisława Komorowskiego i PO ws. wieku emerytalnego. Można sobie wyobrazić koalicję SLD – PiS?

- Nie. Koalicja SLD - PiS jest niemożliwa.

 

Współpraca już była przy okazji wyborów samorządowych, kiedy mówiono o sfałszowaniu wyborów.

- To nie była współpraca. To było jedno wystąpienie dowodzące zaniepokojenia trybem przeprowadzenia wyborów. Pamiętam próby wprowadzenia państwa policyjnego przez PiS. Nie chciałabym, żeby PiS wrócił do władzy. Mówi się, że PiS nie ma zdolności koalicyjnej, ale nie wiem, czy PSL by się nie zgodził na współpracę. SLD na to się nie zdecyduje.

 

O ile będą mandaty. Różne są sondaże. Niektóre pokazują, że SLD może być poza Sejmem.

- W 2005 roku też mieliśmy takie sondaże, że SLD nie wchodzi. Jednak jesienią mieliśmy prawie 70 mandatów. Teraz, po błędzie z wystawieniem Magdaleny Ogórek, Sojusz przeprosił swoich wyborców. Uważamy, że mamy moralny obowiązek dać naszym wyborcom wolną rękę. Jak kto będzie głosował, to będzie miało znaczenie. Od zachowania wyborców lewicowych będzie zależało zwycięstwo. Może prezydent Komorowski przekona lewicowych wyborców. Musi jednak przede wszystkim przekonać do frekwencji. Tam, gdzie są zachodnie województwa z przewagą PO, wyborcy nie poszli do urn. Oni mają dość tej formy rządów. To musi być ostrzeżenie dla PO, ale nie widać, żeby było. Coś się stało. PO zniechęciła własnych wyborców do siebie. To podobna sytuacja jak z SLD w 2005 roku.

 

Szef SLD mówi, że kandydaci go nie przekonali i nie wiadomo na kogo zagłosuje. SLD chyba nikogo już nie przekonuje. Może Leszek Miller powinien podać się do dymisji?

- Leszek Miller stanowczo powiedział, że do dymisji się nie poda. Trudno byłoby teraz przeprowadzić w partii wybory. One się odbędą po wyborach do Sejmu. Bez znaczenia jaki będzie wynik wyborów parlamentarnych. Uważamy, że wynik powinien być przyzwoity.

 

Przyzwoity to jaki? Siła bezwładu? Tak to wygląda.

- Myślę, że to będzie wynik dwucyfrowy. O Magdalenie Ogórek od początku mówiłam, że będzie miała 3%. Przeszacowałam ją nawet.

 

Na razie sondaże tego nie pokazują. Na lewicy doczekamy się nowych sił. Jest Napieralski, Rozenek, WiR z profesorami Środą i Hartmanem. Nie boi się pani, że SLD zginie w tym wirze?

- Nie. SLD nie zginie. Od tylu lat jesteśmy jedynym lewicowym ugrupowaniem, które ma reprezentację parlamentarną. Błędem nowych ugrupowań jest to, że one się tworzą przeciwko SLD. My chcemy iść z całą lewicą. Nie stawiamy żadnych warunków. Chcemy zrobić przed wyborami kongres lewicy. To jest droga. Wyborcy lewicowi, których jest dużo w Polsce, oczekują jednej listy lewicy.

 

Jak na razie wygląda, że tylko twardy elektorat SLD oddał głos na Magdalenę Ogórek.

- W 70% też nie zagłosował. Tylko w 30%. Pani Ogórek to prehistoria. Trzeba stworzyć jedną listę. Jak czytam, że powstaje nowe ugrupowanie lewicowe - „Razem”, to na początku się cieszę, ale oni mówią, że u nich nie ma złogów postkomunistycznych. To obraźliwe, także w stosunku do wyborców. Jak ktoś tworzy lewicowe ugrupowanie „Razem” i mówi, że będą osobno, to co to jest? Zapraszamy wszystkich do tworzenia wspólnych list na zasadzie równoprawnego partnerstwa.

 

Polska powinna przyjmować uchodźców z Afryki północnej?

- Jesteśmy w Unii i mamy taki obowiązek. Komisja Europejska zastanawia się, czy trzeba pomóc krajom obciążonym i rozdzielić obowiązek między wszystkie kraje unijne.

 

Czyli powinniśmy?

- Tak.

 

Co z nimi tu zrobić?

- To problem. My, jako naród, mamy świadomość, że należy pomagać. Nikt jednak nie chce, żeby to było obok jego domu. Musimy to wspólnie rozwiązać w UE. Tam jest zwyczaj wymiany dobrych praktyk. Musimy zobaczyć, jak to zrobiono w innych krajach. Nie możemy też się narażać. Nam zarzucano zły stosunek wobec uchodźców. Nie możemy sobie na to pozwolić. Musimy mieć świadomość, że 2 miliony miejsc pracy nie jest obstawione przez Europejczyków. Imigranci pomogą.