28 sierpnia startują kolejne igrzyska olimpijskie w Paryżu, a po startach pełnosprawnych sportowców rozpoczynają się zmagania paralimpijczyków. Wśród nich Joanna Mendak, pływaczka, która w igrzyskach startować będzie już po raz szósty.

Zapis rozmowy Marcina Ryszki z Joanną Mendak

Pamiętamy, jak po zdobyciu złota w Londynie, byłaś pełna wątpliwości co do startów w kolejnych zawodach. A potem, nie dość, że poleciałaś i do Rio, i do Tokio, to teraz przed Tobą Paryż. Coś się zmieniło?

Dobre podsumowanie. Na pewno zdobyłam trochę dystansu do mojej pozycji w sporcie. Presja wyników została przeniesiona jednak na innych zawodników. Moje wyniki trochę odbiegają od strefy medalowej. Prędzej pojawiam się na zawodach rangi międzynarodowej w tzw. finale, czyli wśród ośmiu najlepszych zawodniczek. Myślę, że to mi pozwoliło dotrwać do momentu, w którym jestem. Polskiej reprezentacji udało się zdobyć trzy sloty dla kobiet na igrzyska paralimpijskie w Paryżu. Mam szczęście, że wypełniłam minimum kwalifikacyjne. Mam nadzieję, że będę ten czas dobrze wspominała.

Mam wewnętrzny luz i to on pomógł mi dotrwać do igrzysk w Paryżu.

Twoje problemy ze wzrokiem związane są z tym, że przyszłaś na świat jako wcześniak.

Tak, trochę się pośpieszyłam, moje niedowidzenie wynika z wcześniactwa. Nie widzę na prawe oko, w lewym mam ograniczone pole widzenia. Żeby to zobrazować: w okularach lub szkłach widzę na około metr. Wyklucza mnie to z pewnych aktywności jak jazda na rowerze czy prowadzenie auta. Myślę, że dzisiaj łatwiej zorganizować sobie przestrzeń w codziennym funkcjonowaniu czy podróżach. Mamy coraz więcej udogodnień, dostęp do internetu i map, pomoc innych osób. Coraz mniej zwracam uwagę na to, że pewnych rzeczy nie mogę wykonywać.

Trzeba tu wspomnieć, że Asia zdobywała medale na mistrzostwach Polski w pływaniu, konkurując z osobami zdrowymi. Byłaś w pewnym momencie krajowym fenomenem. Kiedyś nawet zastanawiałaś się, czy udałoby się wyjechać na igrzyska olimpijskie osób pełnosprawnych.

Rzeczywiście tak. Na co dzień trenuję w grupie z zawodnikami pełnosprawnymi. To też otworzyło mi pewne możliwości połączenia kariery wśród osób z niepełnosprawnościami i osób pełnosprawnych. Od mistrzostw Polski 13-latków po tzw. „młodzieżowców” (do 23. roku życia) zdobywałam medale wśród zawodników pełnosprawnych. Może zbyt ambitnie byłoby powiedzieć o zdobywaniu minimum na igrzyska olimpijskie, czasem trzeba zejść na ziemię. Rzeczywiście, znajdowałam się w czołówce krajowych zawodników, trenowałam w grupie, zaczynając studia z najlepszymi pływakami, medalistami mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich – z Otylią Jędrzejczak, Pawłem Korzeniowskim, Sławkiem Kuczko. To znane osoby.

Czy to fenomen? Raczej ciężka praca, wsparcie trenera, rodziców, znajomych, osób, którzy z nami pracują, a których na co dzień nie widać, czyli psycholog, dietetyk.

Oni trochę zabierają z nas obciążenia, dają nam gotowe rozwiązania.

„Niepełnosprawność nie jest przepustką do udziału w igrzyskach. To sport w pełnym wymiarze”

Zdobywałaś medale na igrzyskach paralimpijskich w Atenach, Pekinie, Londynie. Mam wrażenie, że wtedy o sporcie paralimpijskim mówiło się niewiele. Pierwsze igrzyska, które były pokazywane w polskiej telewizji to te z 2016 roku w Rio de Janeiro. Czy masz czasem takie myśli, że pik zainteresowania sportem paralimpijskim przyszedł po Twoich największych sukcesach? Nie zawsze Twoi bliscy mogli Cię oglądać i kibicować.

Bardzo się cieszę, że sport paralimpijski wszedł w środowisko mediów i social mediów. Nie skupiałabym się aż tak mocno na tym, że w przypadku mojej osoby nie było tak dużego zainteresowania albo było mniejsze, niż bym oczekiwała. Cieszmy się, że jest lepiej, że coraz więcej zawodników z niepełnosprawnościami jest rozpoznawanych. Że możemy pokazywać, że to jest piękny sport i że pewne ograniczenia, które posiadamy pozwalają nam też osiągać wyniki sportowe, rywalizować, spełniać marzenia, podróżować. Może to kogoś zmobilizuje do zainteresowania sportem, może znajdzie się jakiś mecenas, który zechce wesprzeć zawodników z niepełnosprawnościami. Im więcej pozytywnego wizerunku, tym lepiej. Mają być transmisje z igrzysk w Paryżu, a strefa kibiców zbiera się także, by oglądać rywalizacje na trybunach. Cieszmy się, że będzie widać polskich zawodników, ale i kibiców.

„Czuję się spełnionym zawodnikiem”

Wspominałaś kiedyś, że receptą na długie pływanie i długa karierą jest to, że nie czułaś aż takiej presji. Pamiętamy jednak czasy, gdy wypisywało się kandydatów do złotych medali, to pierwsze dwa nazwiska to Natalia Partyka i Joanna Mendak. „Kiedyś było fajniej”?

Myślę, że jestem już na tyle dojrzałym sportowcem i mam doświadczenie czy wiedzę dotyczącą fizjologii, pewnego procesu treningowego, że umiem dość realnie oceniać swoje szanse możliwości. Robię, co mogę. Młodsza nie będę. Pewne procesy zachodzą wolniej, jak na przykład regeneracja czy wydolnościowe parametry. Moje rywalki to młode dziewczynki od 18. do 23. roku życia. Wiadomo, że ta rywalizacja jest już trochę inna. Chcąc mieć jakieś zaplecze po karierze sportowej, zaczęłam też pracę zawodową. Prowadzę prywatną praktykę fizjoterapeutyczną i zajęcia na pływalni z dziećmi z niepełnosprawnościami. Mam nadzieję, że kogoś zachęcę do sportu. Wymaga to dużego zaangażowania i skupienia. Czasem brakuje czasu na odpoczynek. Z drugiej strony, czuję się spełnionym zawodnikiem. Osiągnęłam wszystko, o czym może marzyć każdy zawodnik: od medalu mistrzostw Polski po medale starego kontynentu, mistrzostw świata. Ustanowiłam rekord świata w konkurencji paralimpijskiej w pływaniu na 100 m stylem motylkowym, który, nieskromnie mówiąc, do dziś jest wpisany w tabeli jako najlepszy wynik na świecie. Trzykrotnie wysłuchałam Mazurka Dąbrowskiego na igrzyskach paralimpijskich, na trzech imprezach, jedna po drugiej. Wydaje mi się, że nie mam powodu do rozpaczy. Raczej cieszę się każdym wynikiem czasowym, każdym miejscem na zawodach. Nawet jeżeli nie zdobywam już medali, to wciąż spotykam trenerów innych reprezentacji czy zawodników, którzy gratulują mi wyników.