Od poniedziałku w Nowohuckim Centrum Kultury na wystawie "Wertykalny kalejdoskop" można oglądać twoje zdjęcia. Kalejdoskop nie jest przypadkowy w tytule?
Każdy widz wystawy zobaczy, że przechodząc pomiędzy poszczególnymi ściankami, spotka nie tylko nieprawdopodobne urozmaicenie osób, osobistości świata gór, wspinaczki, ale także będą się zmieniać miejsca geograficznie, będą się zmieniały zdjęcia. Pod względem środków wyrazu używanych przez fotografa także ten kalejdoskop przyznam, bo pracując nad wystawą ze wspaniałą ekipą z działu marketingu z NCK-u musieliśmy podjąć pewne kompromisy. Materiału był ogrom i w końcu zdecydowaliśmy się, żeby właśnie ją tak bardzo urozmaicić, to znaczy nie próbować, żeby cała wystawa była w jednym stylu. Zaczynamy od blogerów, którzy podróżują po świecie, później przechodzimy przez fantastycznego znawcę jedzenia, poprzez nieprawdopodobnego himalaistę, znawcę przyrody. Wystawa, obracając się w kręgu ludzi gór i kręgu ludzi wspinaczki nawiązuje do urozmaicenia samego festiwalu.
W której przestrzeni wiszą twoje fotografie?
Jest to Szara Galeria. Wystawa zaczyna się czarno-białą galerią, w której skupiam się głównie na emocjach zawodników i później przechodzi ona przez różne dziedziny sportów outdoorowych od skialpinizmu przez wspaniałe Tatrzańskie Turnie, strzeliste Tatry, gdzie koncentrowaliśmy się na najbardziej niedostępnych wierzchołkach Tatr poprzez wszelakie dyscypliny jak wspinaczka nad wodą bez asekuracji.
Kiedy zainteresowałeś się fotografowaniem gór?
Od dziecka parałem się fotografią. Fotografię analogową zacząłem od fotografii przyrody, ale później gdy wsiąkłem w ten świat górski, to tak naprawdę zacząłem najpierw redagować "Góry" i byłem dziennikarzem. Od ponad 20 lat jestem redaktorem naczelnym magazynu "Góry" i zawsze fotografowałem, miałem ten background. Podchodziłem do tego tak, że są lepsi. Przez lata publikowałem zdjęcia innych. Oczywiście czasami jak byłem na jakiejś imprezie i miałem tylko swoje zdjęcia to je publikowałem. Jeżeli chce się szkolić z fotografii, to tak naprawdę na początku należy studiować zdjęcia innych, jest to najlepsza szkoła fotografii. Publikowaliśmy w "Górach" przez lata takie foto edycje naszego magazynu. Najlepsi fotografowie z całego świata wysłali do nas swoje fotografie. Czasami miałem 300 zdjęć do wyboru z jednej sesji i była to fantastyczna szkoła, ponieważ mogłem studiować, jak dany fotograf dochodził do tego zdjęcia, które mi się najbardziej podoba. Wybieranie zdjęć przez lata i równocześnie robienie swoich zdjęć okazało się najlepszą szkołą.
(cała rozmowa do posłuchania)