Zapis rozmowy Jacka Bańki z wojewodą Jerzym Millerem.

Wczoraj list intencyjny ws. organizacji ŚDM podpisali prezydent Krakowa, marszałek i kardynał Dziwisz. Prezydent podkreślał, że bez pomocy państwa się nie obejdzie. Pomoże pan jako przedstawiciel rządu?

- Już nieraz przygotowywaliśmy wspólnie wizyty papieskie w Krakowie. Zawsze były zadania, które wykonywał rząd. Rząd się angażuje w bezpieczeństwo. Policja, straż pożarna czy pogotowie to nie jest zmartwienie miasta, ale administracji rządowej.

 

Prezydent Majchrowski wyliczał, że 2 miliony pielgrzymów trzeba przewieźć do Brzegów. Autobus może pomieścić 50 osób. Trudno to sobie logistycznie wyobrazić.

- Tak. Spotkaliśmy się z prezydentem w ostatni poniedziałek i pytałem którędy przejedzie te 40 000 autobusów. Na szczęście młodzi ludzie nie przychodzą na ostatnią godzinę. Tłok będzie mniejszy, ale sprawy logistyczne nie są drugorzędne. Z doświadczenia innych gospodarzy wiemy, że nie wszyscy zgłaszają chęć uczestniczenia, ale podejmują decyzję w ostatniej chwili. Mam nadzieję, że nas nie zaskoczą liczebnością.

 

Czyli nie jest straszna ta liczba?

- Na pewno to duże wyzwanie, ale nie bądźmy skromni. Nie mówmy, że nas to przeraża.

 

Wczoraj oglądał pan teren, gdzie ma się odbyć to najważniejsze spotkanie ŚDM. Był pan w Brzegach po deszczu. Co pan tam zastał? Woodstock?

- Przyjmując, że może być różna liczba pielgrzymów, trzeba przygotować kilka miejsc. Wczoraj odwiedziliśmy jedno z planowanych wariantowo miejsc i mogę powiedzieć, że zachowanie gospodarza i przygotowanie tego terenu na dzisiaj gwarantuje, że to jest możliwe miejsce do wykorzystania.

 

Miałem na myśli błoto. To może być po deszczu.

- Tam jest dużo trawy, nie ma błota. Ten teren w przyszłości będzie zagospodarowany przemysłowo. W związku z tym inwestycje dotyczące infrastruktury drogowej i mediów nie byłyby inwestycjami na dwa dni.

 

Czyli to dobre miejsce?

- Na pewno nadające się do goszczenia kilku milionów osób.

 

Zaangażował się pan w tworzenie nowej części miasta Nowa Huta2 i w pomoc hutnikom z huty ArcelorMittal. Chodzi o włączenie do miasta 300 hektarów. Przez to koszty własne huty byłyby mniejsze i można by produkować taniej. Z drugiej strony tereny można wykorzystać. Związkowcy mówią, że to miało być od początku tego roku.

- Rzeczywiście w 2013 roku dowiedziałem się, że ArcelorMittal rozważa ograniczenie produkcji w hucie. Podjąłem rozmowy czy są jakieś warunki, które mogą zmienić ich decyzję. Doszliśmy do przekonania, że decyzja może być zmieniona, pod warunkiem obniżenia kosztów. Na koszt produkcji stali nie składają się tylko surowce czy energia, ale także podatki od gruntu. Huta nie wykorzystuje całego gruntu. Zatem obie strony postanowiły spróbować zamienić teren zbędny hucie na teren, który będzie wykorzystany w innych celach. Dla skarbu państwa to ryzykowne. ArcelorMittal zapłaci mniejsze podatki. Chodzi o to, żeby na tym gruncie coś postawić. Co jest walorem Krakowa? Potencjał ludzki. Są uniwersytety, studenci. W rankingach poziomu nauczania jesteśmy w górnej strefie. Nie na dydaktyce kończy się rola uczelni. Słabszą stroną polskiej nauki jest współpraca z biznesem.

 

To ma być zrealizowane na tych terenach?

- Tak. To jest pomysł na ten teren.

 

W piątek profesor Hausner mówił, że ten pomysł nie wzbudza entuzjazmu wśród krakowskich uczelni.

- Pamięta pan jak UJ mówił o nowym kampusie? Entuzjazm wzbudziła perspektywa przeniesienia się? Wręcz odwrotnie. Dzisiaj to się zmieniło. Ja się nie dziwie, że jak ktoś jest przyzwyczajony do pracy w centrum a teraz musi wyjechać do Nowej Huty, to będzie niezadowolony.

 

Związkowcy i hutnicy czekają na decyzję o remoncie wielkiego pieca. Jeśli jej nie będzie to pracę może stracić w sumie około 6000 osób. To też kontrahenci. Dla miasta to poważny problem.

- Dlatego podjęliśmy trud, żeby ten scenariusz wsadzić do zeszytu. Dlaczego nie udało się wszystkiego zrobić na koniec 2014? Żeby przygotować ten teren, huta musi przygotować całą dokumentację. To nie jest proste. To był teren zamknięty. Niektóre dokumenty wymagają aktualizacji. Zmiana czasu wynika z normalnych procedur.

 

Kiedy konkrety?

- Jak mnie pan zaprosi przed Wielkanocą to powiem.

 

Będą decyzje co do nowych terenów?

- Obiecuję.