Premier Donald Tusk deklaruje, że nie wyśle sił rozjemczych na Ukrainę, jak chcą to zrobić Brytyjczycy, Francuzi czy Szwedzi. To jest decyzja wynikająca wprost z kalendarza wyborczego?

- Nie tylko. Faktycznie wysyłanie wojska z kraju, który graniczy z Ukrainą, ma inny wymiar niż oddziały wojska z innych krajów. Wiele razy takie wojska rozjemcze były wysyłane, ale były to oddziały z innych krajów. Zaangażowanie Polski w ten konflikt jest tak duże, że wysłanie wojska mogłoby być przekroczeniem pewnej granicy. Być może to było brane pod uwagę. Deklaracje Brytyjczyków, Szwedów i Francuzów sugerują, że być może będzie taka potrzeba. Zobaczymy, co będzie po ostatnich spotkaniach.

Nie zaprzecza pan jednak, że taka decyzja w kampanii wyborczej mogłaby wpłynąć na notowania Rafała Trzaskowskiego?

- Na pewno tak. Wszyscy by się odnosili do tej decyzji. Dobrze by było, żeby kampania dotyczyła spraw związanych ze sprawami Polski. Kwestia konfliktu nie powinna zdominować tej debaty. Stanowisko prawej strony, lewej i centrum, czyli KO, pokazuje, że w tej kwestii nie powinniśmy szukać różnic, ale mówić jednym głosem.

Wszystkie najważniejsze siły: KO, PiS i środowisko Sławomira Mentzena mówią podobnym głosem – nie dla misji rozjemczej z Polski. To jednak misja pokojowa.

- Tak. Ona miałaby za zadanie rozgraniczyć oddziały rosyjskie i ukraińskie, żeby nie było tam naruszeń ewentualnego rozejmu.

Jaka jest zatem dziś rola Polski, jako kraju sprawującego prezydencję w UE? Drugorzędna?

- Absolutnie nie. Polityka, którą prowadzi premier Tusk, jako szef kraju, który sprawuje prezydencję w UE, jest bardzo istotna. Sygnały płynące z konferencji w Paryżu, pokazują, jak mocną pozycję ma teraz Polska. Zgoda wielu przywódców na propozycje Donalda Tuska pokazuje, że odgrywamy znaczącą rolę w polityce europejskiej i szerszej. Relacje z USA wykraczają poza sprawy europejskie.

Jakby ta pozycja była tak mocna, szczyt powinien się odbyć w Warszawie, nie w Paryżu.

- Pomysł na tę konferencję powstał podczas konferencji w Monachium. To był pomysł prezydenta Macrona, który to konsultował z Donaldem Tuskiem. Zachęta była, żeby prezydent Macron się podjął takiej inicjatywy. Bez znaczenia, gdzie to się odbyło, było to konsultowane z Polską.

Jakiej inicjatywy by pan oczekiwał po polskim rządzie?

- Konferencja w Monachium źle się kojarzy niestety. Przypominamy sobie konferencję w Monachium, kiedy premier Chamberlain ogłosił, że przywozi Europie pokój, a sprzedał Czechosłowację. Reakcje przywódców europejskich na Monachium i komentarz do słów wiceprezydenta Vance’a pokazują, że działania Polski są bardzo istotne. My od razu mówiliśmy, że jak chcemy zapewnić pokój w Ukrainie, sami musimy być bezpieczni. Mimo różnic po objęciu prezydentury przez Trumpa, nie możemy sobie pozwolić na izolowanie Europy, na podzielenie i rozdźwięk w NATO między USA i krajami Europy. Powinniśmy postawić na zbrojenie i bezpieczeństwo europejskie.

Mówi pan o roli tego szczytu nieformalnego w Paryżu. Tam też jednomyślności nie było. Za wysłaniem wojsk rozjemczych są Szwedzi, Francuzi, Brytyjczycy. Polska i Niemcy nie. Nawet nie wszyscy deklarują chęć zwiększenia wydatków na zbrojenie do 5%, jak na przykład Hiszpania. Jaki jest efekt tego szczytu?

- Powiedzmy tak. My faktycznie wydajemy 5% PKB na zbrojenia. Nie wszystkie kraje sobie mogą na to pozwolić. Niektóre kraje jednak nie wypełniały nawet zobowiązań NATO-wskich, czyli 2% PKB. My musimy być pewni, że Europa jest bezpieczna. Wszystko wskazuje na to, że ostatnie działania idą w tym kierunku. Polska musi być bezpieczna, Europa także. Nie możemy się oglądać ciągle na USA.

Jeśli dojdzie rzeczywiście do porozumienia o zawieszeniu broni między Rosją a Stanami Zjednoczonymi, a Europie będzie powierzone zapewnienie stabilizacji, to co wtedy zrobimy?

- Trzeba się będzie zastanowić, które kraje się na to zdecydują. 27 krajów nie musi wysyłać swoich wojsk na Ukrainę. Teraz wszyscy czekają na reakcje na konferencję w Rijadzie. Rubio i Ławrow będą rozmawiać. Jedno jest pewne. Nie ma możliwości podpisania porozumienia pokojowego bez Ukrainy i Europy. Bezpieczeństwo Europy będzie zależało w dużej mierze od tego, jak skończy się wojna w Ukrainie. Ani Europa, ani Ukraina nie może być pozbawiona możliwości uczestnictwa w negocjacjach.

Wyobraźmy sobie takie taką sytuację. Jest porozumienie w Rijadzie między Stanami Zjednoczonymi a Rosją, ale nie akceptowane przez Ukrainę. Ukraina dalej prowadzi działania militarne. Polska wspiera wtedy Ukrainę?

- Ukraina jasno powiedziała. Jak dojdzie do ustaleń między USA i Rosją bez Ukrainy, oni nie zaakceptują tego. Z informacji wynika, że to spotkanie ma przygotować szczyt Putin-Trump. Dlatego nie przywiązujmy wielkiej wagi, że tam zapadną decyzje ws. zawieszenia broni. To przygotowanie przed ewentualnym spotkaniem na szczycie. Musimy przekazywać informację do USA. Ma to okazję dziś zrobić prezydent Duda na spotkaniu z wysłannikiem Trumpa ds. Ukrainy i Rosji, generałem Kelloggiem. Przekażmy nasze stanowisko. Liczę, że będzie to także stanowisko polskiego rządu. Myślę, że ta informacja i jasne stanowisko krajów Europy i Ukrainy, że nie ma możliwości porozumienia pokojowego nad głowami Ukrainy, jest ważne. Oby prezydent Duda przekazał generałowi tę informację. Zależy nam, żeby pokój był trwały, nie był tylko zawieszeniem broni.

Generał Kellogg jest tą osobą, która powiedziała, że nie widzi Europy przy stole negocjacyjnym.

- Tak, ale z jednej strony słyszymy, co przekazuje generał Kellogg, który jest pełnomocnikiem, ale wiemy też, co przekazał wiceprezydent Vance. To ważniejsze stanowisko. Zszokował mnie niektórymi wypowiedziami pan wiceprezydent. On zarzucił, że zagrożeniem dla Europy nie są Chiny i Rosja, ale nasze podejście do demokracji. To przesadzone.

Dużo groźniejsze wydają się jednak spekulacje o możliwym wycofaniu ze wschodniej flanki żołnierzy Stanów Zjednoczonych. To się wydaje wyjątkowo groźne.

- To bardzo groźne. To był jeden z warunków, które przedstawił kiedyś Putin. Ma nie być możliwości wstąpienia Ukrainy do NATO. Dodatkowo wojska na granicy wschodniej Polski mają być wycofane, żeby nie było tam amerykańskich żołnierzy.

Duże prawdopodobieństwo jest, że podniesie to Putin ponownie podczas negocjacji.

- Myślę, że tak. Stanowisko Polski powinno być jednoznaczne. Amerykanie mają tu dobre warunki. To wschodnia granica UE. Wszyscy powinni być zainteresowani, żeby wschodnia tarcza była mocna.

Kogo by pan wybrał w drugiej turze jako przeciwnika Rafała Trzaskowskiego? Sławomira Mentzena, który rośnie w siłę czy Karola Nawrockiego?

- Mam nadzieję, że pozycja Trzaskowskiego jest taka, że wygra z oboma. Ze względu na różnice między KO a PiS, lepszym kandydatem do bezpośredniej walki jest oczywiście Karol Nawrocki.