Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PO, Jerzym Fedorowiczem.
Trochę trwało zanim zdecydował się pan na start w kolejnych wyborach. Słyszeliśmy, że chciał pan zrezygnować. Podczas jednego ze spotkań żartował pan ze swojego wieku. Co zdecydowało?
- Determinacja Donalda Tuska. Złapaliśmy wiatr w żagle. Te wszystkie spotkania w Polsce i rozmowy z ludźmi. Do tego wystąpienie Donalda w Krakowie. Wtedy w hali Wisły podjąłem decyzję. Mówiłem, że chcę zmienić to, co mi się nie podoba, co się nie podoba opozycji. Świetnie się czuję. Zależy mi na tym. Jak ogłosiłem start, dostałem takie wsparcie mieszkańców, że się cieszę.
W Krakowie bez zmian? Bogdan Klich i Jerzy Fedorowicz kandydatami do Senatu? Krucha jest większość senacka. Słychać, że pakt zaczyna pękać w Chełmie i Zamościu. Co zrobią z tym sygnatariusze? Utrata jednego, dwóch mandatów może skutkować zmianą układu sił.
- Wytrzymaliśmy w 51 osób. W poprzedniej kadencji mówiłem, że nikt nie odejdzie. Senat się utrzymał. Teraz sondaże pokazują nam przeszło 60 mandatów. Tamte nieporozumienia, jeśli chodzi o przedstawiciela opozycji, rozwiążą się. Tam wchodzą w grę osobiste chęci zaistnienia. Szczegółów nie znam, ale to drobiazgi.
Nic nie wskazuje też na podpisanie paktu sejmowego. O tym mówi lider Lewicy. Nie jest potrzebny taki pakt?
- Nie wiem, na czym miałby on polegać. Pewnie na tym, że umawiamy się, iż po wygranych wyborach działamy razem, dzielimy się odpowiedzialnością za Polskę. Pakt przy wyborach? Jak nie ma wspólnej listy, każdy idzie sam. Najważniejsze jest wyraziste zwycięstwo dla Polski.
Czytaliśmy niedawno w Rzeczpospolitej, że wyborcy raczej źle oceniają mariaż z AgroUnią Michała Kołodziejczaka.
- To głosy podzielone. Rozmawiałem z tym wspaniałym gościem, który walczy o rolników. Jak jeździliśmy z Donaldem Tuskiem, byłem na wsiach. Ludzie nie mogą znieść tego, że produkują coś, w skupie sprzedają za 5-7 zł, w sklepie kosztuje to 270 złotych. To straty. Ten protest Kołodziejczaka to protest całej wsi. Mają bardzo wyrazistego lidera, którego nieładnie traktuje rząd. To spotkanie z policjantami to jakaś hańba.
Z drugiej strony szef AgroUnii też się zachowuje, jak się zachowuje. Niedawno Michał Kołodziejczak wywołał burzę mówiąc, że Kornel Morawiecki przestrzegał go przed synem. Nie przedstawił dowodów i dotknął relacji ojciec-syn. Pan akceptuje takie zachowanie?
- Ma pan taką tezę. Ja czytałem to i on twierdzi, że ma zdjęcie i rozmawiał. Słowo przeciwko słowu. Znałem pana Kornela Morawieckiego. Morawiecki był posłem, oni się spotykali. Tamten przedstawiciel wsi miał z nim spotkania. Będą różne słowa w kampanii, będzie ostrzej. Ja nie będę nikogo atakował personalnie. Ja mam sprawy do załatwienia. Będę protestował przeciwko temu co się dzieje w edukacji, kulturze i w setkach innych spraw.
Wyobraża pan sobie lidera AgroUnii jako nowego ministra rolnictwa?
- Nie sądzę, żeby on chciał być ministrem. To trybun ludowy, oddany człowiek, misyjny, młody. Można robić błędy, ale nie można go tak straszliwie szkalować. Wyraziłem swoje burzenie na Facebooku. Walczyłem o zaufanie do policji. Teraz to spadło do wymiarów z początku lat 90. To będzie moje zadanie w polityce, żeby to zaufanie odbudować.
KO obiecywała Kołodziejczakowi stanowisko ministra lub wiceministra rolnictwa?
- Nie wiem. Nie interesowało mnie to. Takie rozmowy się odbywają. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać. Najpierw trzeba wygrać wybory i ułożyć rząd. Druga strona ma prezydenta. Jak się okaże sprawiedliwy, może szybko powoła rząd, ale mogą być obstrukcje. Będzie trudny i ciekawy czas. Polacy chcą jednak zmian.
Krakowscy wyborcy PO zaakceptowali już Bartłomieja Sienkiewicza? Widzieliśmy słynne zdjęcia z barki, kiedy nawoływano do prawyborów. Inni chcieli, żeby listę reprezentował ktoś z Krakowa, a nie kolejna osoba z zewnątrz po Rafale Trzaskowskim i Pawle Kowalu.
- Jest zaakceptowany. Wszystkie ręce na pokład. Bartek kończył UJ, jest osobą, która pełniła ważne funkcje. Będzie liderem. Zobaczymy. Mamy wspaniałych innych kandydatów. Nasz naturalny lider Aleksander Miszalski ma 3 miejsce. Zobaczymy. Mieszkańcy wybiorą. Zostawmy to wyborcom. W PO nie ma sporu o miejsca. Może to być w osobistych rozmowach, na zewnątrz tego nie ujawniamy. To słowa Donalda Tuska. Na spotkaniu byli ludzie z miejsc 25, 30. Każdy liczy na mandat. Lista jest najważniejsza. Bartek Sienkiewicz jest liderem.
Senat w wakacje przyjął ustawę metropolitalną dla Krakowa. Dokument pewnie nie będzie procedowany w tej kadencji Sejmu. Nie jest to za duża ingerencja w ustrój samorządu terytorialnego? Mówi o tym Związek Powiatów Polskich.
- Związek Powiatów Polskich wyraził swoją opinię. Jest taki wzór, czyli Metropolia Śląska. Jak Kraków ma w aglomeracji 14 gmin, które można zintegrować… Jest stowarzyszenie. Jak to się przekształci w związek, jest wiele plusów.
Przede wszystkim politycy mówią o pieniądzach.
- Nie tylko. Też współpraca. W Senacie była delegacja z prezydentem Muzykiem, radnymi. Była dobra dyskusja. Wcześniej wspierali to senator Tyszkiewicz, Frankiewicz. To przyszłość. Należy do tego dążyć. Pewnie w tej kadencji się nie uda. Wszystko i tak ląduje w zamrażarce przy tym stanie Sejmu. Nie chcę, żeby senatorowie, którzy pojęcia o Krakowie nie mają, wyrażali opinie. Przeszło to, poszło do Sejmu, zdecyduje pani Witek. Ona chowa nasze projekty do zamrażarki. To głupie.
Wątpliwości zostają, jak tworzenie nowego zastępu urzędników i obawy samorządów różnego szczebla ws. kompetencji związanych z wydawaniem aktów prawa miejscowego przez nowy twór, czyli Metropolię.
- Tak, ale to należy opakować w rozporządzenia, ustawy i zarządzenia. Nie jest aż tak, jak pan mówi. Szefem zarządu Związku Metropolitalnego będzie jeden człowiek. My twierdzimy – na pewno będzie debata – że to ma głęboki sens. Mówimy o zrównoważonym rozwoju. Będzie to miało wpływ. To jak sprawy transportu, autobusów. Coraz bardziej się zbliżamy. Poradzimy sobie.