Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PO, Jerzym Fedorowiczem.
Wróćmy do telewizyjnej debaty z udziałem Donalda Tuska. W zgodnej opinii komentatorów szef PO wypadł poniżej oczekiwań. Co się stało?
- Śmiać mi się chce z tego pytania. Jest tendencyjne.
Oceny są takie, sięgam po nie.
- Nie była to żadna debata. TVP przygotowała pytania, w których zwracała się do PO sprzed 8 lat. Były dłuższe pytania niż odpowiedzi. To było coś bezsensownego w rządowej telewizji, która nie ma nic wspólnego z telewizją publiczną. Nie stawił się najważniejszy człowiek, który tym steruje. Pewnie był pod pomnikiem, żeby przesuwać wieńce. Na temat debaty nie rozmawiam.
Jak wypadł Donald Tusk?
- Chcę, żeby krakowianie i krakowianki wiedzieli. Donald Tusk był 7 lat premierem w trudnym okresie, gdy była katastrofa smoleńska, powódź. Został szefem Europy. Był najważniejszym polskim politykiem od wieków. Sterował Europą, spotykał się z Blaire’m, Trumpem, prezydentem Chin. Porównywanie Tuska do bankstera, który chowa majątek to nonsens. Donald Tusk wygra te wybory, my też. Koniec rozmowy o Donaldzie Tusku. Wystarczy, że pan Morawiecki świechta sobie nim gębę i zamiast odpowiadać na pytania, mówił tylko „Tusk, Tusk”. Chcę rozmawiać o wczorajszej katastrofie. Jestem dzieckiem żołnierzy. Moi rodzice walczyli o Polskę w stopniu oficerskim, byli prześladowani. Teraz jest najtrudniejsza sytuacja, jaką można sobie wyobrazić.
Mówi pan o dymisji generałów?
- Tak, w tym jeden najważniejszy, Andrzejczuk odchodzi. To NATO-wski generał. Wszystkie służby NATO są zaniepokojone, USA są zaniepokojone. Nagle jakiś minister, który nigdy nie powinien zajmować się wojskiem, zajmuje się duperelami i mianują na poważne stanowisko szefa obrony terytorialnej. Polska jest w niebezpieczeństwie, kraj jest zagrożony. To jest temat na dzisiejszą rozmowę.
Zatrzymam się przy debacie. Profesor Jarosław Flis powiedział ciekawą rzecz, że debata pokazuje, iż nie ma większej różnicy między liderem KO i liderami innych ugrupowań. W zasadzie jest to ta sama liga.
- Szanuję profesora Flisa, znam go świetnie. Przychylam się do tego zdania. Świetnie wypadł Szymon Hołownia, szef Trzeciej Drogi. Świetnie wypadła szefowa SLD. Jeśli tak będzie dalej, mamy spokój z wyborami. Te dwa ugrupowania wejdą powyżej 10%. Wtedy spokojnie odsuniemy ten PiS od władzy. Tego się słuchać i oglądać nie da.
Pan jest kibicem sportowym, czyli awans będzie zależał od wyniku innego meczu, czyli od wyniku Konfederacji, Trzeciej Drogi i Lewicy?
- Ja wracam z ulicy. Od 15 sierpnia jestem na ulicach. Nie słuchałem wczorajszej rzeczowej debaty, choć nie wierzę, że przedstawiciel PiS może odeprzeć argumenty, które widać. My mamy w Krakowie wielkie problemy, a PiS nie chce przyjąć KPO. Pan sobie wyobraża, że jakiś Ziobro usztywnia? Problem Polski jest poważny. Zwracam się do mieszkańców naszego miasta. Chcą nas wyprowadzić z Europy. Te wybory są najważniejsze w historii od 1989 roku. Jak mamy wyjść z Europy, nie ma na to zgody Polaków.
Plan KO na ostatnie dni kampanii to wahające się okręgi wyborcze i apele do kobiet?
- Było spotkanie z kobietami. PiS gardzi nimi. Kościół się wtrąca w sprawy kobiet. Oni wtrącają się w sprawy matek, wnuczek. To koszmar. Przypominam czarny marsz. Panie, idźcie do wyborów, żeby żaden mężczyzna wam nie mówił, jak się macie zachowywać, gdy czujecie dziecko pod swoim sercem. Będzie specjalna opieka dla kobiet, badania, program in vitro. W programie naszym i naszych koalicjantów są najpoważniejsze sprawy i rozwiązania w stosunku do pań.
Jest pan człowiekiem kultury. Nie było paktu sejmowego na kształt paktu senackiego. Chodzi o umowę o współrządzeniu. Mówił o tym jeden z szefów Lewicy. Jaki jest pomysł KO na politykę kulturalną? Niedawno podczas debaty w Willi Decjusza słychać było, że w programach partyjnych kultury się nie uświadczy.
- Tak. Powiem szczerze, że mamy program. On jest w konkretach. Konkret 98 dotyczy ochrony zawodowej artystów wszystkich dziedzin. To moje zadanie w Senacie, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i naszej formacji. Będzie nam po drodze z Trzecią Drogą i Lewicą. Od lat się spotykamy z panem. Przepraszam za zmianę tematu naszej rozmowy, ale chcę, żeby pan wiedział, że ja wszedłem do polityki, żeby politycy się odczepili od artystów. Artyści mają prowokować, tworzyć nowe rzeczy. Politycy wtrącający się w ich pracę to nonsens. To będzie zadanie naszej formacji po wygranych wyborach.
Mówił pan o wsparciu socjalnym, podobnie jak Lewica. Nie ma zwykle niczego w programie, ale po wyborach idzie zwykle walec zmian przez sektor kultury.
- Ja jestem w tym od początku. Byłem dyrektorem wydziału kultury w 1991 roku. Był podział za zgodą wszystkich klubów parlamentarnych. Ja uważałem - wtedy i teraz - że samorządy powinny ponosić odpowiedzialność i utrzymywać swoje instytucje. W pewnym momencie samorządy szukały oszczędności w bibliotekach, teatrach. Weszło ministerstwo do współdziałania. Był moment, że mogłem być ministrem. Mówiłem, że to nonsens, żeby minister miał wpływ na 20-30 instytucji w całej Polsce. Ministrowi podlegały instytucje narodowe, jak Wawel, Kopalnia Soli Wieliczka, Opera Narodowa, Filharmonia, Teatr Stary, Teatr Narodowy. Reszta powinna działać na takiej zasadzie, jak dobrze działa w Krakowie. Mamy teatry miejskie i marszałkowskie. Widzi pan, co się dzieje z teatrem marszałkowskim. Czepiają się o „Dziady” czy inne przedstawienia.
Jeśli dojdzie do zmiany władzy, jednym z priorytetów będzie odmrożenie ustawy metropolitalnej dla Krakowa?
- Tak. To bardzo chcemy. To zostało poważnie przeprowadzone przez radnych i Senat. Senator Klich się w to włączył. Zależy nam na tym. To będzie rozwój miasta. Muszą się jednak pojawić pieniądze z KPO, które blokuje pan Ziobro.