Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PO, Jerzym Fedorowiczem.
Ustawa medialna, 7-latki, podatek bankowy i inne. To wszystko w kilkadziesiąt godzin. Nie robi na panu wrażenia pracowitość i determinacja?
- Wrażenie? To matrix. Tego się nie spodziewałem. Siedziałem tam do 2 w nocy. Obserwowałem to. O 8.00 po 2, 3 godzinach snu, posłowie spotykają się na posiedzeniu komisji kultury i dalej debatują. To paradoks. Napisałem wczoraj, że myśmy 1,5 roku temu spotkali się z deklaracją parlamentarzystów z Ukrainy, którzy nas prosili, żebyśmy pokazali im jak zrobić radio publiczne i obywatelskie z radia państwowego. Na spotkaniu, które trwało kilka godzin były posłanki, które dzisiaj w nocy zaproponowały, że media mają być narodowe a nie obywatelskie. Ja to śledziłem. Wyłączyłem telefon, bo wchodzą te ustawy o policji, że mogą nas inwigilować. Panu też to radzę.
Pan się śmieje, ale koalicja PO-PSL potrzebowałaby na to pół kadencji. Dlatego pytam o determinację. Skoro mówimy o ustawie medialnej to mieliście 8 lat.
- Dlatego, że daliśmy to w konsultacje społeczne. Była przygotowana ustawa medialna, ale nastąpiła zmiana na stanowisku w SLD i pan prezydent świętej pamięci Kaczyński wezwał pana Napieralskiego i to zlikwidowali. Następna nie mogła się udać, bo przyszedł kryzys i nie można było zaznaczyć pieniędzy w budżecie, bo to by spowodowało reperkusje społeczne. Dlatego to tak trwało. Nie udało się tej ustawy przeprowadzić.
Dzisiaj PiS wprowadza tę małą ustawę, nazwijmy ją personalną. Tę dużą zapowiada na marzec - kwiecień. Ta druga część co powinna zawierać?
- Druga to nie wiem. Pewnie będzie dotyczyć rozgłośni regionalnych. Słuchałem wczoraj, że ktoś ma żal, że radio jest tubą propagandową koalicji. Teraz proszę sprawdzić wejścia pana posła i senatora Fedorowicza do pana i porównać to z ilością spotkań z panem Adamczykiem czy panią Bubulą. Wy jesteście bezpieczni. Jesteście prawdziwą i pluralistyczną rozgłośnią.
Mamy pół na pół. Tego się trzymamy.
- Ile razy pan mnie atakował? Musiałem się bronić. To mi się podobało.
Jeszcze raz powtórzę pytanie. Mówi pan z pozycji opozycji, ale żadnych szans pan nie dostrzega w tej drugiej części ustawy medialnej? Wszystko powinno zostać jak do tej pory? Nie wierzę.
- Będziemy debatować nad ustawą medialną, ale ta karteczka, którą dostaliśmy znosi konkursy, jawność. Protestuje UE, stowarzyszenia z całej Europy. Przepraszam. Widziałem młodych posłów od nas, PSL i Nowoczesnej. Oni mówili, że media mają być publiczne i obywatelskie. Narodowe to coś najgorszego. Nikt tego nie będzie wtedy słuchał. Będzie tylko rozmowa o tym jakie sukcesy ma władza. Za długo żyję i to widziałem. Będę widział gorsze rzeczy, ale dlatego mnie krakowianie wybrali, żebym protestował.
Niczego nie należy zmieniać w mediach publicznych?
- Jest do roboty ustawa medialna, którą muszą wszystkie siły w parlamencie i obywatele doprowadzić. Jeśli na początku się okazuje, że pan Sasin mówi, że są 2 tygodnie waszego działania przeciwko rządowi to wystarczy. Jak to się robi po nocy to jest to koszmar. To niehigieniczne. Te twarze ludzi szydzących z młodych... Mam prawo mówić o tym. Żyję długo.
Ja mam prawo powtórzyć, że trzeba było reformować.
- Zgadzam się. Będziemy reformować przy pomocy PiS i ministra skarbu. Zobaczymy. Za naszych czasów w radach nadzorczych spółek byli ludzie ze wszystkich stron.
Chciałem zapytać o list filmowców do premier Szydło ws. wypowiedzi o „Idzie”. Pan popiera ten list?
- Pokazujemy film, który zdobywa Oskara. To film o cierpieniu Polaków. Jest stalinowska pani prokurator i zakonnica. Pokazujemy, że Polska jest krajem otwartym, żeby oczyszczać swoje rany. Równocześnie świat nie patrzy, że my plugawimy swoją historię, ale pokazujemy otwarty kraj i świat nagradza to Oskarem. Film może się komuś nie podobać. To język, którym człowiek przeżywa. Pani premier się nie podobało, ale mówienie, że to nie jest promocja polskiej myśli, jest nieuzasadnione.
Tam są dwie części. Jedna część to pani premier mówi, że jej się nie podoba. Jednak z drugiej strony jest tak, że kwestionuje sprawę promowania kraju poza granicami. Mamy dyskusję o produkcjach hollywoodzkich, które by sięgały po najwspanialsze karty naszej historii. O kim i o czym pan by opowiedział?
- Jest wspaniały rotmistrz Pilecki i inni bohaterowie, którzy przyczynili się do wolności świata. Jest Karski. Te filmy powinny być zrobione. To kwestia scenariusza, środków i twórców. Nie ma sporu. Jest ta część historyczna. Pokazywaliśmy filmy Hoffmana. One były trudne w sytuacji z Ukrainą. Mówię o „Ogniem i Mieczem” czy „Bitwie Warszawskiej”, gdzie pokazujemy wojnę polsko-rosyjską. Był film o Nilu. Jest masa filmów.
Chociaż paradoks polega na tym, że te dzieła najczęściej się nie sprawdzają. „Bitwa Warszawska” jest pokazywana jako ten film, który powstał w dobrej wierze, ale artystycznie nie jest do końca udany.
- Nie powiem, bo grałem u Hoffmana. Była też „Bitwa pod Wiedniem”. Te dzieła nie są specjalnie oglądane. Ludzie wolą oglądać dwa odcinki „Kleopatry”, ale to musi być w filmotece narodowej. Jak będą dobre scenariusze, filmy i aktorzy... Uwaga jednak. To nie jest tak z tym Hollywoodem. Takie prawdziwe filmy, jak Spielberga, wymagają ogromnych kosztów. Zobaczymy. To kino będzie interesujące.