Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS i kandydatem tej partii na burmistrza Myślenic, Jarosławem Szlachetką.
Ustawą o Sądzie Najwyższym zajmie się Unijny Trybunał Sprawiedliwości. Wczoraj premier Morawiecki mówił, że decyzja Komisji Europejskiej o skierowaniu wniosku do Trybunału zrywa dialog ws. zmian w sądownictwie. Co w tym dialogu mógł zaproponować jeszcze polski rząd?
- Rząd zaproponował wcześniej wszystkie możliwe warianty. Komisji i Parlamentowi Europejskiemu przedstawił słuszność reform i potwierdził, że te reformy mają odzwierciedlenie w konstytucji. Tutaj cierpliwie czekamy na posunięcia Trybunału Europejskiego. Będziemy dochodzić swoich praw i argumentować to, dlaczego reforma została przeprowadzona. Na nią czekali Polacy.
Na orzeczenie poczekamy około roku. Jeśli będzie niekorzystne dla rządu, to jaka powinna być reakcja?
- Ta zawierucha przeciwko Polsce to zadyma polityczna, która ma osłabić obóz prawicy i PiS przed wyborami samorządowymi.
Czy aby spór z Brukselą nie wpisuje się w logikę wyborczą? Nie jest on podgrzewany specjalnie, żeby mobilizować elektorat? Przed nami też wybory do Parlamentu Europejskiego.
- Oceniam to na zimno. Patrzę, co wyprawia nasza totalna opozycja. PO i Nowoczesna nie mają nic do zaoferowania Polakom. Oni mają problem z zebraniem kandydatów na listy do wyborów samorządowych. Oni próbują donosić na Polskę, jątrzyć i siać zamęt w kraju i poza granicami.
Kto politycznie na tym sporze skorzysta tutaj? PiS?
- Na pewno nie korzysta na tym Polska i nasi obywatele. Te reformy, które zostały wdrożone, są odpowiedzią na oczekiwanie większości Polaków. Oni w czasie kampanii prezydenckiej i parlamentarnej wskazywali to jako jeden z priorytetów dla nowej władzy.
Co będzie jeśli wyrok będzie niekorzystny? On będzie respektowany?
- Przypomnę, że w 2014 roku PO nie wykonywała wyroku Trybunału. Nic się nie stało. Poczekajmy na wyrok. Te wszystkie fake newsy mówiące, że PiS zmierza do Polexitu, to bzdura i nieprawda.
Przedwczoraj w Krakowie wicepremier Szydło prezentowała kandydatów i mówiła, że rząd potrzebuje w samorządzie partnera. Nie miał go do tej pory, patrząc na Kraków czy Myślenice?
- Mogę mówić o Myślenicach. Patrzę, jak układała się współpraca na linii gmina-burmistrz-rząd PiS. Tego nie było. Gmina, gdy otrzymywała środki na drogę popowodziową, oddała je. W tej miejscowości jest radny z PiS. O ten remont prosili mieszkańcy. Gmina pieniądze zwróciła do MSWiA twierdząc, że remont został wykonany. Jego nie było od 15 lat. Odpowiadając radnemu burmistrz odpisał, że pomylono drogi. To brak współpracy. Gmina nie chciała korzystać ze środków rządowych na rozbudowę przedszkoli czy żłobka.
Pan wie, dlaczego pytam. Wiele osób pyta, czy to nie jest rodzaj szantażu – nie wygra nasz kandydat, nie będziemy się spieszyć z realizacją inwestycji rządowych?
- Programy rządowe są dla wszystkich. W trzy lata udowodniliśmy, że środki są rozdzielane solidarnie. Myślenice są przykładem. Środki były przydzielane do gmin bez burmistrzów z PiS. Powiat myślenicki, gdzie rządzi obóz, któremu jest bliżej do PO i PSL, miał środki na remonty infrastruktury drogowej. Nie ma to znaczenia.
Weźmy taki Nowy Sącz. Jest tam siedmioro kandydatów. Jeśli wybory wygra Ludomir Handzel lub Leszek Zegzda, to co będzie z Sądeczanką?
- Jestem przekonany, że wybory w Sączu wygra pani Iwona Mularczyk. Prace przy Sądeczance się rozpoczęły, żeby to doprowadzić do podpisania umowy. W nowej kadencji samorządu mieszkańcy Sądecczyzny doczekają się tej inwestycji.
Z innym prezydentem też się doczekają?
- Inwestycja jest dla miasta i regionu. Wyznacznikiem jest potrzeba, nie włodarz. Nam by było miło, jakby to była Iwona Mularczyk.
Mamy szaleństwo. Szkoły, w których pracuje scenarzysta filmu „Kler” apelują, by nie utożsamiać filmu z ich środowiskiem. Co się dzieje? Przecież to tylko film.
- To film, który niesprawiedliwie traktuje Kościół. Jest kontrowersyjny. Zostawiam to do oceny widzom. Są kontrowersje. Niektóre gminy nie chcą tego filmu pokazywać. Nie dziwi mnie to. Zostawiam to do oceny każdemu w swoim sumieniu.
Jak pan wygra w Myślenicach, to kino „Muza”, które działa w miejskim domu kultury, będzie pokazywać ten film?
- Mamy jeszcze kilka tygodni. Być może projekcja odbędzie się w tym czasie. Ja nie powiem, czy bym zakazał. Zobaczymy, jak będzie, gdy zostanę burmistrzem.
Już wszyscy zobaczą i zejdzie z ekranu?
- Poproszę o następne pytanie.
Chce pan być ambasadorem lokalnych przedsiębiorców w Myślenicach. Jakie będą konkretne propozycje dla nich?
- W trakcie nowej kadencji nie będę podwyższał lokalnych podatków, także dla przedsiębiorców. Wszystkich chcę traktować sprawiedliwie, chcę umożliwić im uczestnictwo w przetargach i zamówieniach. Dzisiaj pewne roboty są obstawione kilkoma zainteresowanymi przedsiębiorcami, którzy działają z burmistrzem. Chciałbym, żeby każdy mógł zarabiać z budżetu gminy. Szerzej chcę docierać z ich działalnością poza teren Myślenic.
Jak pan będzie chciał zaangażować przedsiębiorców w działania prospołeczne, niezwiązane z tworzeniem nowych miejsc pracy, ale działalnością na rzecz poprawy jakości życia, ze sprawami kultury?
- To rozszerzenie wachlarza oferty karty dużej rodziny w Myślenicach, czy karty dla seniora. To pierwsza rzecz. Druga to włączenie ich w partycypowanie i wspieranie wydarzeń kulturalnych czy charytatywnych. Z tym w Myślenicach nie ma problemu. Przedsiębiorcy się w to włączają.
Co powinno być marką Myślenic?
- Turystyka i rekreacja. Nie jest wykorzystywany potencjał bliskości i warunków naturalnych wokół góry Chełm, góry Uklejna. Jest dobra komunikacja z Krakowem i południem. Chciałbym to poprawić. Myślenice stać na więcej.