Zapis rozmowy Jacka Bańki z ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, Jarosławem Gowinem.

 

Niedawno 25 lat świętowała Wyższa Szkoła Biznesu w Nowym Sączu. Ta szkoła w latach 90. miała za sobą szereg sukcesów. Teraz z kryzysu wychodzi poobijana. Co się stało?

- Nie chcę odnosić się do tego przypadku. Każdy jest złożony i inny. Niż demograficzny jednak jest zagrożeniem w pierwszej kolejności dla uczelni niepublicznych, czyli płatnych. Dzisiaj praktycznie wszyscy kandydaci na studia znajdą miejsce na uczelniach bezpłatnych. Stąd uczelnie niepubliczne weszły w fazę walki o przetrwanie.

 

Jest to kwestia tylko niżu czy błędu systemowego? Nie jest to ta sama przyczyna, która sprawia, że dwa najlepsze polskie uniwersytety lądują na coraz niższych miejscach w rankingach międzynarodowych?

- Problem sektora uczelni niepublicznych jest inny. Chodzi o drastyczną nierówność szans. Jakby w połowie lat 90. i 2000, jak władzę przejmowała PO, wprowadzono współfinansowanie studiów dziennych na uczelniach niepublicznych, to mogłyby być one konkurencją dla uczelni publicznych. Sytuacja ekonomiczna uczelni publicznych jest dobra. Nakłady na szkolnictwo wyższe są na poziomie średniej unijnej, ale polskie uczelnie nastawione są na kształcenie masowe. Stąd spadek w rankingach światowych. Najlepsze uczelnie muszą kształcić w sposób elitarny mniejszą liczbę studentów. Kadra uniwersytecka musi mieć też lepsze warunki do badań. Musi być odciążona z nadmiaru dydaktyki.

 

Zatrzymam się przy przykładzie WSB. Tu obowiązuje taki prymitywny darwinizm? Tylko najsilniejsi przetrwają?

- Mam nadzieję, że najlepsi. Jest grupa uczelni niepublicznych, które mogą nawet doktoryzować. Jest pierwszy prywatny uniwersytet w Polsce. Najlepsze uczelnie prywatne przetrwają. Bardzo dobrze. Uczelnie państwowe muszą mieć konkurentów.

 

Wrócę do UJ i UW. Rozumiem, że skok o kilkadziesiąt oczek w tym rankingu to nie jest kwestia roku czy 5 lat?

- Od kilku lat nasze najlepsze uczelnie spadają coraz niżej. To smutne. W danych za rok 2015 w rankingu szanghajskim najlepsze polskie uczelnie są w 5. setce. Potencjał polskiej nauki jest większy. Chcę się podzielić pewną informacją. Otóż jak brać pod uwagę rankingi uczelni, to jesteśmy z tyłu. Jak brać pod uwagę osiągnięcia naukowców, na przykład cytowalność, sytuacja jest odwrotna. W roku 2016 awansowaliśmy na 19. miejsce. Niedawno po raz pierwszy aż trójka polskich uczonych zdobyła prestiżowe granty Horyzont 2020. Problemem są uczelnie, nauka ma się dobrze.

 

Gdzie jest błąd systemowy?

- Głównym problemem uczelni jest źle pojęte urynkowienie. Ja jestem liberałem gospodarczym, ale jak pieniądz idzie w ślad za studentem, to pojawia się zjawisko pogoni za studentami. Temu towarzyszy obniżanie poziomu wymagań i jakości studiów. W połowie września przedstawię nowe zasady finansowania uczelni publicznych. Nacisk będzie na rozwiązania wspierające wysoką jakość kształcenia.

 

Można reformować szkolnictwo wyższe, nie pamiętając o reformie na poziomie średnim czy gimnazjalnym? MEN sobie, szkolnictwo wyższe sobie?

- Nie. Proces edukacji jest ciągły. Od przedszkola po studia doktoranckie. Na początku lat 90. robiłem wywiad z amerykańskim noblistą. Pytałem, co zrobić, żeby Polska zdobyła nagrodę Nobla w naukach ścisłych. On mówił o kształceniu dzieci. Ostatnio uruchomiłem program wspierający uniwersytety dla dzieci. Pierwszy powstał w roku 2007 na UJ. Te uniwersytety rocznie kształcą kilka tysięcy dzieci. Zajęcia prowadzą naukowcy. Dzieci zadają najbardziej zaskakujące i trudne pytania. Do tej pory te uniwersytety nie miały wsparcia od państwa. One były tworzone przez pasjonatów. Teraz ministerstwo będzie to wspierać. Co do reformy oświaty to jesteśmy tuż przed reformami minister Zalewskiej.

 

Nie widać, żeby reformy nachodziły na siebie.

- Z punktu widzenia szkolnictwa wyższego ważne jest 4-letnie liceum. Od początku byłem przeciwnikiem gimnazjów. To skróciło cykl licealny do 3 lat. Jak mamy mieć dobre szkolnictwo wyższe, to musimy mieć dobrych maturzystów. Licea  3-letnie nie przygotują do studiów.

 

Kiedy UJ stanie się średniakiem, czyli w tej stawce będzie w 2. setce?

- To będzie proces wieloletni. Światowe rankingi nie oceniają stanu uczelni w danym roku. Ranking szanghajski bierze pod uwagę okres 100 lat. Zmiany wprowadzane przeze mnie w tej chwili dadzą skutek w rankingach za kilka lat. W ciągu 10 lat jesteśmy w stanie wprowadzić polskie uczelnie do 2. setki. To realne.

 

Chociaż kadencyjnością parlamentu trudno to mierzyć.

- Niestety. Wiele reform pali na panewce, bo nowa ekipa wyrzuca pomysły poprzedników. Dlatego buduję tę reformę nie tylko ze środowiskiem akademickim, ale także z opozycją. Zależy mi na tym, żeby opozycja się z tym identyfikowała.