Zapis rozmowy Jacka Bańki z wicepremierem, ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, szefem Porozumienia, Jarosławem Gowinem.
Politycy Porozumienia, konkretnie minister Bortniczuk zapewnia, że jeśli będzie powszechna zgoda na przeprowadzenie wyborów w trybie korespondencyjnym, Porozumienie poprze taki rozwiązanie. Co tutaj oznacza powszechna zgoda?
- To rozwiązanie musiałoby zostać zaakceptowane przez wszystkie kluby parlamentarne. Dla mnie sprawa terminu wyborów jest trzeciorzędna. Pierwszy rząd to zdrowie, życie Polaków, drugi to uratowanie miejsc pracy, żeby polskie rodziny miały za co robić zakupy. Tym celom powinny być podporządkowane wszystkie inne decyzje.
Podtrzymuje pan opinię, że wybory prezydenckie powinny się odbyć w przyszłym roku? To rozwiązanie zyskuje zwolenników w obozie Zjednoczonej Prawicy?
- Uważam, że to rozwiązanie optymalne. Na razie to propozycja Porozumienia przyjęta z akceptacją Władysława Kosiniaka-Kamysza. Pozytywnie o tym mówił też marszałek Grodzki. Chcemy zbudować szersze porozumienie wokół tej inicjatywy.
Jak pan odbiera bunt części samorządowców, który w tych warunkach nie chcą organizować wyborów? Jak pan ocenia możliwość odebrania samorządom obsługi wyborów w wypadku podtrzymywania tego stanowiska?
- Jest oczywiste, że wybory mogą być sprawnie zrobione tylko we współpracy z samorządem. Silne państwo to silny samorząd. Nie ma w Polsce polityka, który by stawiał na szali życie jednego Polaka, żeby przeprowadzić wybory 10 maja. Jeśli tempo wzrostu liczby zachorowań nie spadnie, wybory będzie trzeba przełożyć.
Mówi pan, że ostateczna decyzja powinna zapaść po świętach. To wtedy się dowiemy co z wyborami?
- To najpóźniejszy termin. Teraz pyta mnie pan o sprawy, które mnie nie zaprzątają. Każdy minister zajmuje się swoimi obowiązkami. Mamy historyczny kataklizm. Dla mnie ważniejsze jest pytanie, kiedy polscy naukowcy wynajdą szybkie testy, które pozwolą uchronić zdrowie wielu Polaków. Jesteśmy już bliscy. Pozwoli to przejść do drugiej fazy walki z epidemią. To nie będzie tylko powszechna izolacja. Tam wyodrębnimy grupy zagrożone i otoczymy opieką. Reszta społeczeństwa będzie dźwigać polską gospodarkę z głębokiej zapaści.
Co oznacza, że naukowcy są bliscy wynalezienia szybkich testów? Pytam o dotychczasowe wyniki pracy, w szczególności o Małopolskie Centrum Biotechnologii.
- Małopolskie Centrum Biotechnologii to jeden z najlepszych w Polsce i na świecie ośrodek skupiony wokół profesora Pyrcia, który prowadzi badania nad koronawirusami od lat. Testy, które wydają się teraz najbliższe powstają w PAN. Uzbrójmy się w cierpliwość. Mam nadzieję, że to kwestia dni, kiedy zakomunikujemy wyniki badań naukowców.
Jeśli epidemia nie wyhamuje i matury się nie odbędą w normalnym terminie, jak będzie wyglądała rekrutacja na uczelnie?
- Jeśli matury się nie odbędą w przewidzianym terminie, rekrutacja będzie przesunięta. Dzisiaj nikt nie nakreśli terminów i dat, kiedy wrócimy do szkół i na uczelnie. Trzeba to zrobić jak najszybciej, ale jak nie będzie to groziło rozprzestrzenieniem się epidemii.
Co wydaje się bardziej realne, jeśli epidemia nie wyhamuje? Rozpoczęcie nowego roku akademickiego w trybie zdalnym, czy przesunięcie początku nowego roku akademickiego?
- Trzeba brać pod uwagę każdy scenariusz. Epidemiolodzy podkreślają, że miesiące letnie powinny przynieść osłabienie aktywności wirusa. Jak pan jednak wie, każdego dnia sprawdzamy liczbę zachorowań. Ona jest wysoka. To są setki osób dziennie. To wymaga jeszcze większych wyrzeczeń i dyscypliny. Stąd nowe obostrzenia.
Jak długo można kontynuować naukę na uczelniach w trybie zdalnym?
- Część zajęć można tak zakończyć. Jednak jest wiele zajęć praktycznych, gdzie potrzebna jest obecność studentów w salach. Weźmy studentów medycyny, kierunków artystycznych, zajęcia laboratoryjne. To będzie trzeba w najbliższych miesiącach nadrobić.
Prezydent podpisał ustawę o Tarczy Antykryzysowej. Sejm odrzucił poprawki Senatu, między innymi o zniesieniu ZUS dla małych i średnich przedsiębiorców. Porozumienie zawsze podkreślało pracę na rzecz przedsiębiorców.
- Podkreślam, że dla wszystkich firm mamy szeroki pakiet instrumentów pozwalających w miarę obronną ręką wyjść z pierwszej fazy epidemii. Ta Tarcza to pierwszy krok. Musimy zachować się odpowiedzialnie. Jakbyśmy przyjęli wszystkie rozwiązania senackie, państwo byłoby bankrutem. Nie byłby środków na emerytury, służbę zdrowia. Wiem, że wilczym prawem opozycji jest wysuwanie rozwiązań nierealnych, ale odpowiedzialny minister musi brać na siebie ciężar rozplanowania działań. Polska gospodarka nie może ponieść wielkich strat.
Podkreślił pan, że Tarcza to pierwszy krok. Wiele osób pyta, jakie powinny być priorytety polskiej gospodarki na czas po koronawirusie?
- Trzeba pamiętać o tym, że czas recesji nie ustąpi z epidemią. Świat się zuboży. Polacy są też ubożsi. Spadnie poziom konsumpcji, zamówienia. Trzeba wyciągnąć wnioski, że poszczególne państwa i regiony muszą być samowystarczalne. Epidemia dotkliwie obnażyła to, że maseczki produkowane są w Chinach dla całego świata. Widzimy skutki izolacji Europy od Azji. Cząsteczki aktywne dla leków są produkowane w Chinach i Indiach. Europejczycy muszą wyciągnąć wnioski. Polska gospodarka we współpracy z UE musi stać się samowystarczalna. Jesteśmy potentatem w produkcji żywności. Tu jesteśmy samowystarczalni. To samo musimy budować w innych obszarach.
Czyli lokalne łańcuchy dostaw w sensie europejskim?
- Wszyscy pytamy o przyszłość UE. W pierwszej fazie Unia zawiodła. Byłbym jednak daleki od stawiania na UE krzyżyka. Jak fale epidemii zaczną opadać, kluczowe dla krajów europejskich będzie to, czy harmonijnie będzie koordynować działania, żeby Europa była lepiej przygotowana na podobne kryzysy w przyszłości. One mogą nadejść.