Zapis rozmowy Jacka Bańki z wicepremierem, ministrem nauki i szkolnictwa wyższego, Jarosławem Gowinem.
Co zmieni w polskiej polityce energetycznej pakiet katowicki?
- Pakiet katowicki to dobrze przemyślana próba połączenia wymogów ekologicznych z rozwojem gospodarczym. Wszyscy w Krakowie wiemy jak jest to ważne. Sztuka polega na wyważeniu obu racji, żeby było czyste środowisko i rozwijająca się gospodarka.
Co z węglem w miksie energetycznym?
- Miks to kluczowe słowo. Miks być musi. Podczas sobotniej konwencji Zjednoczonej Prawicy mówiłem o programie Energia Plus. Węgiel ma w polskiej energetyce ważną pozycję. Trzeba też kłaść większy nacisk na odnawialne źródła energii. Tu mamy skok ekologiczny.
Pan pamięta słowa minister Emilewicz o energetyce prosumenckiej, kupowaniu energii od sąsiadów wypowiedziane w Katowicach. Widzieliśmy reakcję branży węglowej na te słowa. Zdaje sobie pan sprawę, że trudno będzie tu dojść do porozumienia.
- W obu sprawach racja jest po stronie minister Emilewicz. Oponentów pytam o ich propozycję na utrzymanie obecnych cen energii. To będzie wyzwanie - energia indywidualna, ocieplająca domy jednorodzinne. Plan minister Emilewicz przewiduje działania obejmujące 5 milionów domów. To na przykład energia solarna. To pomysł na utrzymanie cen energii w ryzach.
Mówi pan, że program Energia Plus ma objąć około 5 milionów gospodarstw. O tej samej liczbie mówi minister Woźny w odniesieniu do programu Czyste Powietrze. Czyste Powietrze ma kosztować 103 miliardy złotych. Ile mają w sumie kosztować oba programy?
- W znacznej mierze będzie to jedno i to samo. Nie jest tak, że oprócz tych 100 miliardów… Za te 100 miliardów możemy tak przebudować polską energetykę, żeby konieczny wkład węglowy był poszerzany. Chodzi o odnawialne źródła energii, energię solarną. Możemy spełnić trudne wymogi pakietu katowickiego i zachować racjonalne ceny energii.
Rozumiem, że ma to być także innowacyjny impuls, który pójdzie ze środowisk naukowych w stronę gospodarki?
- Między innymi temu służy konstytucja dla nauki i szereg poprzednich reform. Przygotowywałem ustawy o innowacyjności z ówczesnym wicepremierem Mateuszem Morawieckim i ówczesną wiceminister Emilewicz. Niezbędnym elementem programu Energia Plus jest zaangażowanie Banku Gospodarstwa Krajowego i całego sektora bankowego, żeby Polacy mieli finansowanie na budowę instalacji produkujących zieloną energię.
Jednocześnie rząd będzie planował budowę kolejnych elektrowni węglowych?
- Moim zdaniem elektrownia w Ostrołęce jest ostatnią elektrownią węglową w Polsce.
Słyszymy ze strony przedstawicieli rządu, że podwyżek cen energii nie będzie. Nie zapłacą więcej gospodarstwa domowe. Spółki komunalne też nie?
- Taki jest cel ministra Tchórzewskiego. Jestem przekonany, że będzie rozwiązanie. Liczę, że zostanie to przedstawione przed świętami.
W Krakowie dyskutujemy o nowych opłatach za usługi MPK. Możemy odłożyć tę dyskusję, bo MPK nie zapłaci więcej za energię?
- To rozważania przedwczesne. Liczę, że władze samorządowe nie przerzucą na rząd odpowiedzialności za własne decyzje. Ten straszak podnoszenia cen energii nie może być alibi do drenowania kieszeni ludzi. Większość Polaków otrzymuje energię za pośrednictwem spółek z udziałem skarbu państwa. Oczekujemy, że te spółki przeanalizują swoją rentowność, koszty, poszukają racjonalnych oszczędności. Można je znaleźć. Oczekujemy od spółek rewizji nazbyt śmiałych planów podnoszenia cen. Mówię to z sarkazmem. Niezależnie od działań ministra Tchórzewskiego, ważne są działania z Planu Emilewicz.
Zapytam o wypowiedź premiera związaną z tym, że jeśli gospodarstwa domowe nie zapłacą więcej za energię, ale zapłacą więcej odbiorcy instytucjonalni to zwykły obywatel nie odczuje tej podwyżki.
- Dążymy do tego, żeby odbiorcy instytucjonalni - ważne są dla mnie uczelnie, szpitale – nie odczuli podwyżek.
Za Klubem Jagiellońskim mówi pan o potrzebie deglomeracji. Które z instytucji centralnych można przenieść do Małopolski?
- Dzisiaj uczestniczyć będę w otwarciu siedziby Narodowego Centrum Nauki w Krakowie. To stabilizuje obecność tej ważnej instytucji tutaj. Mamy pewną niespodziankę w zanadrzu. Do Krakowa w tej kadencji trafi kolejna ważna instytucja. Nieodwracalna decyzja zapadnie. Ważne jest, żeby takie instytucje trafiały też do Nowego Sącza, Tarnowa i Oświęcimia. Trzeba zahamować drenaż młodych, wykształconych ludzi.
Klub Jagielloński mówi, żeby zatrzymać budowę nowej siedziby urzędu marszałkowskiego przy rondzie Grzegórzeckim i przenieść inwestycję do Tarnowa. Ich zdaniem będzie taniej, zwiększy to lokalny rynek pracy i podniesie prestiż Tarnowa. Co pan na to?
- Nie wiem na jakim etapie jest ta budowa. To był bardzo dobry pomysł kilka lat temu. Wtedy władze Małopolski podjęły inną decyzję. Wróble ćwierkają, że nowy budynek nie zaspokoi potrzeb urzędu. Jakby się dało wycofać z tej inwestycji, warto to rozważyć. Odpowiedź należy do nowego marszałka Małopolski.
Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego?
- Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego to ważna instytucja. Gdzie będzie ulokowana? To sprawa do dyskusji. Nie chcę wchodzić w buty marszałka.
Rozumiem, że deglomeracja to jeden z pomysłów, który ma przyciągnąć klasę średnią do Zjednoczonej Prawicy? Jaka jest propozycja Prawicy dla klasy średniej, żeby to jej głosy przeważyły w kolejnych wyborach?
- Propozycją prawicy wobec wszystkich obywateli jest koniec polityki konfliktów, awantur. To męczy Polaków. Polacy nie oczekują rewolucji. Oni chcą stabilnego, praworządnego państwa, koncentrowania się na tworzeniu warunków do korzystania przez Polaków z owoców rozwoju gospodarczego. Takie rządy chcemy przedstawić na ostatni rok kadencji. Tak samo będziemy rządzić w kolejnej kadencji. Część moich kolegów uważa, że można rządzić bez dużych i średnich miast. Tak można wygrywać wybory, ale rozwój wymaga sprzężenia naszych działań z tym wielkim kapitałem ludzkim wielkich miast.
Czyli bez tego kapitału intelektualnego, ludzkiego i gospodarczego trudno mówić o przyszłości Polski?
- Trudno mówić o dynamicznym rozwoju. Tego wszyscy chcemy. Chcemy wzrostu bezpieczeństwa, zamożności Polaków. Musimy mieć silną armię, policję. To wymaga nakładów. Bez rozwoju gospodarczego o tym trudno mówić.