Zapis rozmowy Jacka Bańki z Jarosławem Gowinem
Kto na stanowisku prezesa TVP zastąpi Jacka Kurskiego? Czy to rzeczywiście będzie przedstawiciel Porozumienia?
Kto zastąpi, tego nie wiem, o tym będzie decydować w konkursie Rada Mediów Narodowych. Spodziewam się, że na razie zostanie wskazany p.o. prezesa, ktoś z obecnego zarządu. Porozumienie nie zamierza wystawiać swojego kandydata na prezesa TVP, aczkolwiek nie wykluczam, że wysuniemy kandydata na członka tego zarządu.
Czyli po tej zmianie najbliższy jest Mateusz Matyszkowicz, szef TVP Kultury?
Jeszcze raz podkreślę, że to będzie decyzja rady Mediów Narodowych, natomiast Mateusz Matyszkowicz jest człowiekiem bardzo kompetentnym. Prowadzona przez niego TVP Kultura cieszy się powszechnym uznaniem, nawet w środowiskach opozycyjnych. Z pewnością jest w stanie sprostać obowiązkom prezesa TVP.
A czy rzeczywiście w kontekście prezydenckiego weta była rozważana zmiana kandydata w wyborach prezydenckich przez Zjednoczoną Prawicę?
Na pewno nie przez Porozumienie. Konsekwentnie udzielamy i będziemy udzielać poparcia panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Jestem przekonany, że podobne stanowisko zajmują dwaj pozostali koalicjanci, przede wszystkim PiS.
A czy po udanej reelekcji w pana ocenie prezydent Andrzej Duda będzie zabiegał o stworzenie własnego środowiska politycznego?
Jestem przekonany, że nie. Po pierwsze, z ustrojowego usytuowania prezydentury w Polsce powinien być ponadpartyjną głową państwa, trochę nasz ustrój sytuuje go w roli monarchy konstytucyjnego. Po drugie, Andrzej Duda jest politykiem wywodzącym się z PiS, to nie jest żadną tajemnicą i myślę, że wobec swojego ugrupowania dochowa wierności na tyle, na ile w ogóle prezydent RP może być wiązany z jakimkolwiek obozem politycznym. W tym przypadku myślę raczej o bliskości poglądów niż o współpracy instytucjonalnej, która nie jest w przypadku prezydentów wskazana.
W jaki sposób ta sytuacja związana z bardzo długo rozważanym wetem prezydenckim wpłynie na ewentualne poszukiwanie nowego kandydata PiS w wyborach prezydenckich? W ogóle wpłynie na tę kampanię?
Jestem przekonany, że to nie ma żadnego znaczenia. Różne sensacje medialne trzeba odłożyć na bok, w tej chwili uwaga w mniejszym stopniu skupia się na kampanii wyborczej, w ogromnym stopniu skupia się na walce z zagrożeniem epidemią.
Prawie 3 mln proponuje prezydent na fundusz medyczny, m.in. na onkologię, choroby rzadkie. Skąd pieniądze?
Wkrótce ich źródło wskaże premier Morawiecki. Tutaj możliwości są różne. Jest taka możliwość, żeby zdecydować się na niewielki deficyt budżetowy. To jest uzasadnione szczególną sytuacją związaną z koronawirusem. Ale są też inne możliwości, np. emisja obligacji Skarbu Państwa.
To ma być reset kampanii prezydenckiej, ten fundusz medyczny i to, co się stało w wyniku dyskusji wokół prezydenckiego weta?
Nie nazwałbym tego resetem. Ta kampania jest systematycznie prowadzona z ogromną aktywnością pana prezydenta. Jestem przekonany, że pierwsza tura doprowadzi do jego zdecydowanego zwycięstwa. Chociaż spodziewam się także drugiej tury, w której już rywalizacja będzie bardzo wyrównana.
Obowiązuje już ustawa o zwalczaniu koronawirusa, a kilka dni temu szef Ludowców zapowiedział, że będzie próbował znowelizować tę specustawę, żeby tam wpisać pomoc dla tych, którzy na koronawirusie tracą. Traci branża turystyczna. Poparłby pan takie rozwiązanie?
Po pierwsze, w toku prac nad ustawą dowiedliśmy, że jesteśmy otwarci na wszelkie postulaty opozycji i cieszę się, że opozycja zarówno w Sejmie, jak i w Senacie zagłosowała za ustawą. Po drugie, nie ma potrzeby nowelizacji tej ustawy, żeby świadczyć pomoc tym branżom gospodarczym, które są najbardziej zagrożone. Tak się składa, że akurat dzisiaj przed południem w Ministerstwie Rozwoju minister Emilewicz spotka się z przedstawicielami kilkuset organizacji turystycznych. Przypomnę też, że wiceministrem odpowiedzialnym za turystykę jest przedstawiciel Małopolski poseł Porozumienia Andrzej Gut-Mostowy. Jestem przekonany, że jego ogromne kompetencje w połączeniu z tą niezwykłą energią pani minister Emilewicz doprowadzą do wypracowania rozwiązań, które przynajmniej w jakimś stopniu zrekompensują branży turystycznej nieuchronne straty.
Co może zaproponować ministerstwo rozwoju branży turystycznej, ale też firmom autokarowym np., które straciły w zasadzie klientów?
Jest za wcześnie, żeby mówić o konkretnych rozwiązaniach. To mogą być różnego rodzaju subwencje, jak i ulgi podatkowe. Na razie musimy przyglądać się skali zjawiska. Najważniejszy jest wymiar medyczny. Oczywiście rząd nie straci z oczu także zagrożeń gospodarczych. Wydaje się, że one w dłuższej perspektywie mogą być nawet poważniejsze niż zdrowotne.
A jaką pan dostrzega rolę Małopolskiego Centrum Biotechnologii w walce z koronawirusem? Mamy tutaj specjalistów wybitnych.
Dzisiaj w samo południe wraz z rektorem UJ oraz najwybitniejszym polskim specjalistą od koronawirusa, panem profesorem Pyrciem przedstawimy na konferencji prasowej pewne plany. Mogę zdradzić, że zdecydowałem przeznaczyć 25 mln na badania prowadzone właśnie na UJ.
To może być szansa, w tym całym nieszczęściu, dla polskiej nauki?
To szansa na wypracowanie polskiej szczepionki, chociaż zdajemy sobie sprawę z tego, że w wielu krajach, które wcześniej zostały dotknięte tą epidemią, prace trwają. Przede wszystkim to jest szansa ma długofalowe polskie badania nad wirusami. Przecież to nie jest pierwsze pojawienie się koronawirusa. Należy liczyć się z tym, że w przyszłości ta epidemia może w rożnych zmutowanych postaciach powracać.
Jakie są realne potrzeby dla tej branży naukowej, którą jest biotechnologia?
Wiemy doskonale, że wszystko to, co ma związek z badaniami nad lekami, badaniami medycznymi, biotechnologicznymi to jest studnia bez dna. Potrzeby są ogromne. Już wkrótce ogłosimy pierwszy konkurs w ramach tzw. Wirtualnego Instytutu Badawczego. To będzie konkurs polegający na tym, że najlepsze zespoły badacze w Polsce będą mogły konkurować o kwotę niebagatelną, bo na początek to jest pół miliarda złotych.
Bierze pan dzisiaj pod uwagę zamykanie uczelni, jeśli wzrośnie liczba zrażonych koronawirusem?
Każdą ewentualność trzeba brać pod uwagę. Od przeszło tygodnia funkcjonuje specjalny zespół, w skład którego wchodzą zarówno przedstawiciele ministerstwa, na czele z wybitnym lekarzem panem Wojciechem Maksymwiczem, jak i przedstawiciele środowiska akademickiego. Wypracowujemy rekomendacje dla uczelni, na pewno będę zalecał uczelniom, aby zawiesiły wymianę w ramach programu Erazmus. Szczegółowe rozwiązania zaproponuje jeszcze w tym tygodniu.
Jaka musiałaby być liczba zaszachrowań, żeby pan minister podjął decyzję, że na razie uczelnie zostają zamknięte?
Nie chodzi o liczbę, chodzi o to, jakie grupy społeczne są zagrożone, czy powstają jakieś zwarte skupiska. Na razie mamy do czynienia z pojedynczymi przypadkami rozsianymi po różnych województwach. Dzisiaj mówienie o zawieszaniu zajęć jest przedwczesne, natomiast jest ważne, żeby uczelnie przygotowały się na taką ewentualność, przede wszystkim zastępując zajęcia stacjonarne zajęciami w przestrzeni wirtualnej. Niektóre uczelnie są do tego dobrze przygotowane.
UJ mógłby podjąć tego typu działania edukacyjne?
Po pierwsze chciałbym przypomnieć, że władze uczelni mają autonomię i mogą samodzielnie podejmować takie decyzje. Natomiast ustawa była potrzebna m.in. dlatego, żebym jako minister mógł podjąć taką decyzję w skali całego kraju. E-learning to jest metoda, która oczywiście nie zastąpi bezpośredniego kontaktu, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że mamy do czynienia z nadzwyczajną sytuacją.
Być może należałoby coś jeszcze dopisać do specustawy?
Na razie nie widać potrzeby, żeby modyfikować przepisy, które dopiero weszły w życie. Pan prezydent podpisał tę ustawę w sobotę. Zarówno instytucje państwowe, jak i polskie społeczeństwo wykazuje się bardzo dużą odpowiedzialnością, solidarnością, nie ma w Polsce takich sytuacji, jak w niektórych krajach Europy Zachodniej, gdzie doszło do ataków paniki.
Kończą się prace nad programem ochrony powietrza dla Małopolski, który przygotowywał wicemarszałek Urynowicz z Porozumienia. Jaki dokument dostaniemy?
To jest dokument bardzo dobrze przemyślany, bardzo dobrze wydyskutowany przez pana marszałka Urynowicza. Chciałbym wyrazić ogromne słowa uznania dla niego, bo już dzisiaj ten dokument traktowany jest w całej Polsce jako wzorcowy. Pierwotna forma dokumentu zakładająca bardziej rygorystyczne rozwiązania spotkała się z wątpliwościami ze strony części samorządowców. Sam uczestniczyłem w spotkaniu, podczas którego marszałek Urynowicz przedstawił rozwiązania kompromisowe i one zostały powszechnie zaakceptowane przez małopolskich samorządowców.
W samym zarządzie województwa podobno doszło do zimnej wojny pomiędzy wicemarszałkiem Urynowiczem i marszałkiem Kozłowskim. Kto ustąpił?
Zdecydowanie zaprzeczam, żeby dochodziło do jakiejkolwiek wojny, a różnice zdań są rzeczą naturalną w polityce i w życiu. Ostateczna wersja programu jest zaakceptowana wspólnie i przez marszałka Kozłowskiego i przez marszałka Urynowicza. Tak powinna wyglądać współpraca w ramach koalicji.
A czy rzeczywiście przyczyni się do poprawy powietrza w Małopolsce?
Zdecydowanie tak. To jest proces, który trochę potrwa. W ramach tego programu przewidzianych jest 70 mln złotych ze środków unijnych, natomiast rząd wyasygnował na walkę o czyste powietrze kwotę 100 miliardów złotych. To jest kwota do dyspozycji Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Statystycznie rzecz biorąc, zważywszy na wielkość i liczebność naszego województwa, na Małopolskie powinno przypaść co najmniej 10 miliardów zł. Chcę też powiedzieć, że prezes Piotr Woźny pod wpływem także mojej argumentacji zdecydował się uczynić Małopolskę obszarem pilotażowym.