"Jeśli ustawa zostanie odrzucona, nic sie nie zmieni. Procedura będzie stosowana, ale bez regulacji, bez ograniczeń" - mówił senator Sepioł w porannej rozmowie Radia Kraków. I przypomniał, że Polska, obok Andiory, Cypru i Rumunii, to jedyny kraj w Europie, który nie uregulował tego problemu. Jego zdaniem szanse na przyjęcie ustawy są duże.
Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z senatorem PO, Januszem Sepiołem.
Senat obraduje nad ustawą o in vitro. Czytając sprawozdania i oglądając debatę można pomyśleć, że to debata o całkowitym zakazie in vitro a nie regulująca ją. Jak pan na to patrzy? Mam po tym wszystkim przypuszczenie, że na końcu zakażemy in vitro.
- Nie jest tak. Dylemat polega na tym, że są dwa wnioski. O przyjęciu ustawy bez poprawek i o odrzuceniu ustawy w całości. Nie ma pola do kompromisu, jest tylko tak albo nie. Co się stanie jak ustawa zostanie odrzucona? Będzie po staremu. Procedura in vitro będzie dalej stosowana, ale bez regulacji, informacji i standardów. Jak dzisiaj ktoś się zapyta ile jest zarodków nadprogramowych, co się z nimi dzieje, czy jest nimi handel to nie wiemy. Polska obok Andory czy Cypru nie ma uregulowanej tej kwestii. Reszta państw sobie z tym poradziła.
Ci senatorowie, którzy podnoszą wątpliwości, pytają o to czy dzieci urodzone metodą in vitro mają syndrom sieroctwa po tych zamrożonych zarodkach, pytają czy bezpłodność jest dziedziczna. Mnie się wydaje, że ci senatorowie dążą do zakazania metody in vitro. Nieuchwalenie tej ustawy to będzie pierwszy krok. Potem będzie projekt o zakazie tej metody?
- Zgoda. Też mam podobne wrażenie, że nie chodzi o znalezienie kompromisu, ale żeby tę ustawę odrzucić i przystąpić do całkowitego zakazania in vitro. Dyskusja koncentrowała się nie na poprawkach, ale na wykazywaniu jak straszliwym złem jest ta procedura. Różnych wypowiedzi można się było spodziewać. Otrzymujemy wiele maili i ulotek...
Były też apele episkopatu i biskupów, którzy uważają, że uchwalenie tej ustawy jest sprzeczne z nauką Kościoła.
- Zaraz do tego dojdę. Chodzi mi o nastrój tej debaty. Uderzył mnie zaskakujący brak empatii dla tych, którzy starają się i zabiegają o potomstwo przy tych procedurach. Każdy z nas wie, kto przeżywał ojcostwo czy macierzyństwo, ile w tym jest lęku i troski. Straszenie tych kobiet i ojców, że to dzieci z bruzdą, że to dzieci upośledzone, tylko może te nieszczęścia wzmocnić. Trzeba nie mieć serca, żeby do tego tak podchodzić. Dzieci z in vitro to dzieci poczęte w bólu, nie w rozkoszy. W świetle dzisiejszej medycyny, gdzie na świecie żyje ponad 20 milionów dzieci z in vitro, wiemy, że te strachy nie potwierdzają się w badaniach. Straszenie tych ludzi, którzy chcą mieć dzieci jest działaniem bez serca.
PO o uporządkowaniu in vitro mówiła 8 lat temu i 4 lata temu. Tymczasem debata znowu się toczy 3 miesiące przed następnymi wyborami. Myśli pan, że gdyby ona nie toczyła się przed wyborami to mniej by to było uwikłane w politykę?
- Jakiś czas tak myślałem, że to nasze zaniedbanie, że byliśmy zbyt wolni. Te 14 godzin debaty przekonało mnie, że to nie ma znaczenia. Są twarde założenia ideologiczne, jest nacisk episkopatu. To pokazuje, że okoliczności nie mają znaczenia. To spór ideowy. Czy 3 lata temu czy rok temu to wyglądałoby to tak samo.
Jakie są szanse na uchwalenie tej ustawy w Senacie? Dzisiaj będzie głosowanie?
- Tak po południu. Szanse są bliskie 100%. W naszym klubie będzie jednak grupa senatorów, którzy się wstrzymają lub będą głosować przeciw.
Pytam, bo dwa razy na senackiej komisji zdrowia była rekomendacja o nieprzyjmowaniu tej ustawy. Rozumiem, że ta dyskusja senatorów przekonuje, żeby zagłosować na nie?
- Nie podzielam tego poglądu. Jest specyficzny skład komisji zdrowia. Zawsze głosuje się najpierw wniosek o odrzucenie ustawy. Jak on przechodzi to nie ma pola do poprawki. Żebyśmy mieli jasność, ta ustawa będzie wprowadzona, bo ona reguluje zakazy pobierania komórek rozrodczych ze zwłok, zabrania produkowania zarodków dla przemysłu, zabrania handlu zarodkami, zabrania korzyści materialnych. Ustawia wysokie standardy prowadzenia banków i rejestrów. To jest wielki krok cywilizacyjny, który chroni życie. Dzisiaj tych zarodków tworzy się bardzo dużo, nie wiemy nawet ile i co się z nimi dzieje. Każdy kto to zważy, nie ma wątpliwości.
Wielu uważa, że ta ustawa otwiera drogę cywilizacji śmierci a nie życia. Nie obawia się pan, że pójdzie pan do kościoła i ktoś pana wyprosi?
- Kto jest jakim katolikiem to się dowiemy na sądzie ostatecznym. Ekskomunikowani byli nawet powstańcy listopadowi. Ja mam w rodzinie przypadek dziecka z in vitro. Dziecko się urodziło dopiero za 10 razem. Jakbyśmy tę regulację 6 embrionów stosowali to dziecko nie miałoby szansy. To dziecko było wymodlone. Tak mi powiedziała ta matka. Każde życie jest darem bożym, technika nie ma znaczenia. Nasi oponenci mówią, że to jest oszustwo, bo to nie jest leczenie niepłodności. Jak komuś damy okulary to wyleczymy mu wzrok? Wiele słów padło w tej debacie. Wierzę, że zważenie tych racji i ludzi, którzy pragną macierzyństwa pomoże. Te dzieci są bardzo kochane. Jak się popatrzy na całe zło, które się dzieje bez tej ustawy to nie będzie wątpliwości jak zagłosować.