"Krytyka to prawo opozycji" - mówił senator Sepioł w porannej rozmowie Radia Kraków. Jego zdaniem, jeśli kandydat PiS na prezydenta, krakowski europoseł Andrzej Duda, uzyska w wyborach około 25 procent głosów to będzie to kompromitacja.

 

Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PO, Januszem Sepiołem.

10 maja odbędą się wybory prezydenckie. Opozycja grzmi, że to fatalna data, bo 1,2,3 i 8 maja wszędzie będzie brylował prezydent Komorowski. Marszałek Sikorski przeszarżował z tym 10 maja?

- Pole wyboru nie jest wielkie. Czy to będzie tydzień wcześniej czy później? Nie przesadzajmy. Krytyka to prawo opozycji.

 

Gdyby to było 17 maja, to nikt by takich głosów nie podnosił.

- Wtedy by było, że to za późno, że to ostatni termin. To kompletnie nieistotny wątek.

 

Ale przyzna pan, że tuż przed wyborami wszędzie będzie prezydent Komorowski.

- Wszędzie będzie polska flaga. 2 maja to dzień flagi, trzeciego jest święto. Chciałbym, żeby flag było jak najwięcej.

 

Wiele na to wskazuje, że kampania wyborcza będzie się odbywać z protestami w tle. Skorzysta na tym tylko Andrzej Duda?

- Zobaczymy, jaki będzie wynik pana Dudy. Wiadomo, że PiS chciałby jesienią zdobyć przynajmniej 40%, więc zakładam, że 30% pan Duda musi uzyskać. Jak będzie 25%, to będzie kompromitacja. Jak będzie podgrzewana sytuacja, to już inna kwestia.

 

Czego się pan podziewa ze strony rządu? Kolejnego ukłonu w stronę protestujących? Protesty się zaostrzają.

- Często jak powstaje nowy rząd, to się próbuje jego siłę, czy coś da się z państwowej kasy wyrwać. Protesty rolników dotyczące odszkodowań za straty powodowane przez dziki to nie jest poważne. Eksport polskiego rolnictwa w ostatnich latach wzrósł kilkukrotnie. Na wieś płyną miliardy euro, sytuacja rolników się poprawia. Blokowanie dróg brzmi niepoważnie. To szerszy problem. Zaczynamy tracić powagę. Jak pan pyta o wybory prezydenckie, to jest to ważne. Data i protesty to drugorzędne kwestie. Wybory prezydenckie to czas na debatę o stanie państwa. Prezydent to osoba, która odpowiada i współtworzy politykę zagraniczną. Jest szefem sił zbrojnych. Jesteśmy blisko wojny. W momencie jak mogłaby się toczyć taka poważna debata, mamy wysyp niepoważnych kandydatów. To wskazuje na niedojrzałość elit. To mnie martwi.

 

Sejm przyjął nowelizację prawa budowlanego. Ustawa trafiła do Senatu. Budowanie bez pozwolenia na budowę to najważniejszy zapis tego dokumentu?

- Tak. Pewna kategoria obiektów, czyli domy jednorodzinne, jeśli ich oddziaływanie nie sięga poza działkę, nie będą wymagały pozwolenia na budowę. Będzie się to tylko zgłaszało. To uproszczenie procedury a to dotyczy 30-kilku tysięcy postępowań rocznie. To zmniejszenie biurokratycznej mitręgi. Nie chcę, żeby powstało wrażenie, że nie będzie problemów biurokratycznych, ale będzie to zmniejszone. W porównaniach wypadamy kiepsko. To obniża pozycję Polski w porównaniu warunków prowadzenia działalności gospodarczej. Przynajmniej w tym aspekcie będzie prościej.

 

Przy okazji na najbliższym posiedzeniu Senat przyjmie uchwałę upamiętniająca Witkiewiczów – ojca i syna. Upamiętniając ojca doceniamy styl zakopiański. Co on by powiedział patrząc na architekturę dzisiejszego Zakopanego?

- Trochę by pewnie zapłakał, ale może by się trochę ucieszył. To paradoks. Witkiewicz nie był architektem, był malarzem i krytykiem sztuki. Był osobowością i animatorem życia. Przeszedł do historii jako architekt, bo od niego zaczyna się architektura regionalna i styl zakopiański. To była taka atmosfera w Europie. Witkiewicz walczył o architekturę polską. Narody pozbawione swojego państwa szukały narodowego stylu. Witkiewicz wykonał taką pracę jak Matejko czy Sienkiewicz. To ma następstwa. Okazało się, że jest wielu architektów, którzy z tego czerpią do dziś. Ta osobowość się odcisnęła na Podhalu.

 

Uchwała dotyczy też syna. Nie było wątpliwości co do syna? Witkacy aniołkiem nie był.

- Rozdzielmy osobę i dzieło.

 

Z politykami różnie bywa.

- Zasługi Stanisława Ignacego Witkiewicza dla kultury polskiej są niepodważalne. Jak mówimy o polityce, to powiedzmy, że Witkacy był w tym sensie postacią tragiczna, że on wiedział, co to jest armia bolszewicka. On był oficerem w armii carskiej i on z Rosji szybko się zmył. Jak się dowiedział 17 września, że Armia Czerwona atakuje, to wiedział, co się wydarzy. Popełnił samobójstwo. On był prorokiem, czuł te mechanizmy. Bardziej niż inni zdawał sobie sprawę, co czeka tę część Europy. Był katastrofistą. Miał intuicję polityczną.