Zapis rozmowy Jacka Bańki z prof. Januszem Majcherkiem, socjologiem z Uniwersytetu Pedagogicznego.
Jak na falę protestów przeciwko wykładowi ambasadora Rosji powinny zareagować władze UJ? Trwać przy swoim czy poddać się naciskom?
- Jestem w rozterce. Mamy wiele aspektów i sytuacji. Inna jest sytuacja z Grzegorzem Braunem, gdzie uniwersytet wynajmuje salę. Może ją wynająć każdemu. Jednak czy faktycznie każdemu? Pod szyldem uniwersytetu będą wtedy wariaci. Inna sprawa, jak to się odbywa na zaproszenie ludzi związanych z uniwersytetem. Trzecia rzecz to jak jest to w ramach działalności uniwersytetu. Tu mamy do czynienia z drugą sytuacją. Organizacja studencka zaprasza gościa. Mam rozterki. Jak chcemy selekcjonować tych, którzy by mogli przemawiać w aulach to pytanie na jakiej podstawie? Czy to możliwe? Pewnie tak. Uniwersytet pełni pewne funkcje. Mimo wszystko budzi to wątpliwości.
UJ staje wobec dylematu: niezależność badań naukowych czy polska racja stanu? Czy to za dużo powiedziane?
- Za dużo. Tu nie mówimy o badaniach naukowych. To dysputa polityczna. Ambasador nie występuje jako uczony. Inną rzeczą jest jak występuje osoba z tytułem naukowym. Tu przychodzi polityk. To nie taki pierwszy przypadek. Często są zadymy. Jedno mówią, że to lewactwo a inni, że to nacjonalistyczna prawica. Tak wprowadzono w mury uczelni podziały. To nęka Polskę.
Dziekan studiów międzynarodowych mówi, że wykład jest otwarty i każdy może przyjść i pytać, nawet niewygodnie.
- To złudne. Na pewne chwyty nie ma remedium. UE się boryka z tym co robić z nawałem putinowskiej propagandy. Pewnym mechanizmom propagandy nie da się przeciwstawić. Nie da się zadać niewygodnego pytania. Taka osoba potrafi odwrócić kota ogonem. Nie ma czasu na skomplikowane wywody. Proste hasła propagandowe trafiają celniej.
W opinii naszych polityków, ambasador Rosji to liga światowa w propagandzie.
- Rosja pod tym względem się oczywiście wyróżnia.
Może być tak, że po wykładzie na rosyjskich stronach zobaczymy jak ambasador rozmawia z polskimi studentami i znajduje zrozumienie?
- Manipulacjom nie zapobiegniemy. Jak go nie wpuścimy to on porozmawia ze studentami i w Rosji pójdzie informacja jak zabroniono mu rozmowy, ale mu się udało to zrobić na Plantach. My wiemy, że nie da się temu przeciwstawić. Gdybym był rektorem UJ to miałbym wielki orzech do zgryzienia.
Czyli jest dylemat. Z drugiej strony jest przypadek z Uniwersytetu Rolniczego i wystąpienie Grzegorza Brauna. On mówił, że nasi urzędnicy to volksdojcze. To chyba ośmiesza uczelnię.
- To się mieści w pierwszej kategorii. Oni wynajęli sale. Rektor umywa ręce. To nie jest przedsięwzięcie uniwersyteckie. Ja jednak widziałem zdjęcia. On występuje z katedry. To robi wrażenie. To podszywanie się. Jeśli uniwersytet zdaje sobie z tego sprawę to powinien temu zapobiegać. W tym przypadku jest najłatwiej. Jak to jest wynajem sali to wynajmujący może selekcjonować. Najtrudniejsza jest sytuacja jak to są pracownicy akademiccy. Jak profesor chce wygłosić wykład to jak mu to uniemożliwić?
Na naszych uniwersytetach można powiedzieć każdą głupotę?
- Może nie aż tak, ale się mówi głupoty. To słyszymy. To co się mówi na salach wykładowych to inna sprawa. Co jednak mówią profesorowie to można posłuchać na co dzień. Niektórzy są posłami i czasami wieje grozą. To mogą być wybitni uczeni. Dlatego ciężko jest to poskromić. Jak ktoś robi karierę akademicką i ma oszołomskie poglądy polityczne to trudno się przyczepić. Kiedyś publikowałem tekst o tym. Trzeba na przykład żądać od uczonych, żeby się trzymali tematu wykładu. Jak ktoś mówi o chemii to nie może wygłaszać komentarzy politycznych. Usłyszałem, że chcę tłumić wolność przekonań. Uczony akademicki może właściwie głosić co zechce.
Nie miejmy złudzeń, uniwersytety nie są wolne od polityki. Jak może być obecna polityka na uniwersytecie a jak nie powinna być?
- Polityka wkroczyła na uniwersytet i nie da się tego powstrzymać. Jak w Polsce się idzie do kina to się pyta na jaki film. „Tylko świnie siedzą w kinie” - to wróciło. Jak ktoś idzie na taki czy inny film to jest niepatriotyczny. Jak ktoś idzie do teatru na „Golgota picnic” to jest antypolak. Jeśli wszystko jest zideologizowane to trudno się dziwić, że tak jest też na uniwersytetach. Są tacy profesorowie i dają temu wyraz. Jak to się dzieje w murach uczelni to jest to przykre. To naraża uniwersytet na szwank.
Trzymanie się tematu wykładu to jeden ze sposobów, żeby uniwersytety nie szkodziły?
- Jak on się nie będzie trzymał wykładu i czynił aluzje polityczne to co? Chemię wykładał Brunon K. On okraszał wykłady ocenami politycznymi. Co ma piernik do wiatraka? Jak ktoś tak robi to co? Jakbyśmy chcieli szykanować to będzie protest, że się zamyka uczonym usta. Uniwersytet jest miejscem wymiany myśli. Czasem są one durne. Gorzej jak są fanatyczne. Grzegorz Braun kiedyś wzywał do strzelania i mordowania ludzi. Taki facet zostaje wpuszczony do auli akademickiej. Ręce opadają.
Jakoś musimy z tym żyć?
- Tak. Liczę na rozsądek słuchaczy, którzy nie dadzą się indoktrynować przez gości korzystających z sal akademickich.