Zapis rozmowy Sławomira Wrony z burmistrzem Muszyny, Janem Golbą.

Zmiana władzy w Polsce to dla samorządów bardziej nadzieja czy obawa?

- Nadziei jest dużo. Programy poszczególnych ugrupowań i bloków politycznych… W nich jest wiele obietnic dla samorządów: decentralizacja, przywrócenie tożsamości, zabezpieczenie środków finansowych na szkoły, wpływy z PIT dla samorządów, samorządy mają mieć udział w VAT, nie dotacje, ale dochody własne... Zapowiedzi jest bardzo dużo.

Co przede wszystkim, z punktu widzenia polskich samorządów, powinno się zmienić, pojawić nowego? Jakie jest główne oczekiwanie wobec nowej władzy?

- Główne oczekiwania to uregulowanie spraw funkcjonowania i finansowania szkół. W małych gminach to wielki problem. Szkoły mamy rozproszone, dofinansowane z budżetu gminy to 40-60%. Jest problem z demografią. Do tego kwestia finansowa. Teraz samorządy samodzielnej zdolności inwestycyjnej nie mają. To jest tworzone przez rząd, rząd daje pieniądze na inwestycje, rząd decyduje. To musi być uregulowane.

Jedną z zapowiedzi, która wywołuję wiele komentarzy, jest jeden z konkretów KO ws. ulgi podatkowej. Osoby zarabiające do 6000 zł brutto, także na działalności gospodarczej, a także osoby pobierające emeryturę do 5000 zł brutto, nie będą płaciły podatku dochodowego. To by oznaczało, że w kasach samorządów pojawi się znowu mniej pieniędzy. Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych oszacował, że propozycja ta będzie obciążeniem dla budżetu na poziomie 35 miliardów złotych. 17,5 miliarda stracą samorządy. Niepokoi zapowiedź takiej ulgi?

- To jest niepokojące. My z PIT straciliśmy wiele w poprzednich latach. Nie możemy tego nadgonić. Są tworzone rekompensaty, ale to nie wyrównuje dochodów. Nie ma dynamiki dochodów w samorządach. Kiedyś mogliśmy kilka lat do przodu przewidzieć, jak możemy tworzyć budżet. Teraz taka zapowiedź to dziura budżetowa. Jakie będą jednak inne rozwiązania?

Pojawia się propozycja, że złagodzić skutek tego zwolnienia z podatku PIT, ma być udział samorządów w podziale podatku VAT. Dostrzegł pan jednak konkrety?

- Tych konkretów nie ma. Są zapowiedzi tematyczne. Nam nie chodzi w gminach o złagodzenie. To jest, ale nie ma efektu finalnego. Chodzi o zrekompensowanie utraconych odchodów. Jak tak będzie to w porządku. Nie w porządku jest konstrukcja dochodów z PIT. Ruch Samorządowy Tak dla Polski widział kwestię ustabilizowania finansów gmin. Ja na to liczę.

Czyli konkretna decyzja, która na nowo ten model jasno określi, ale przy udziale samorządowców? Może czekacie, co zostanie zaproponowane, jak uformuje się nowy rząd?

- Tak. Dziś jest tych zapowiedzi wiele. Można je wyliczać. Udział w PIT, udział w VAT. Jest tego wiele. Jest zapowiedź o zwolnieniu. Osoby do 5000 złotych, które tworzą budżet w małych gminach... To musi być powiązane. Muszą być jasne reguły. Inaczej będzie problem. Mam nadzieję, że samorządowcy, którzy weszli do Sejmu, będą tego pilnowali.

Jest też zapowiedź podwyżki pensji nauczycieli o 30%. Ostatnio jak były takie ruchy płacowe w oświacie, kończyło się to niepokojem i apelem samorządów, żeby zwiększyć subwencję.

- Nie wyobrażamy sobie, żeby 30% na podwyżki, które są oczywiste i powinny być przyznane, szły z budżetu gmin. Nie da się. Może duże miasta i gminy specyficzne, które mają wielkie dochody, mają szansę, ale większość nie. 30% tak, ale środki na to muszą być zabezpieczone dla gmin.

Jest zapowiedź rozwiązania problemu mieszkaniowego nie przez tani kredyt, ale przez program budownictwa komunalnego. To pomysł Lewicy. Finansowałoby to państwo, ale budową miałyby się zajmować samorządy. To dobre rozwiązanie? Muszyna by była gotowa wziąć w tym udział?

- To wszystko zależy od szczegółów. Kiedyś mieliśmy mieszkania komunalne. To był niewypał, katastrofa. Była wyprzedaż tego, tworzone były wspólnoty. Trzeba jasno określić zasady, na jakich zasadach to będzie budowane, jak utrzymywane. Nie ma szczegółów finansowania i programu komunalnego, jak to ma być przydzielane ludziom. Nie uchylamy się. Chętnie przyjmiemy środki na wybudowanie takich obiektów. To duża ulga dla mieszkańców.

Dużą uwagę przyciąga po wyborach wielka frekwencja. Ten nowy podział sceny politycznej i chętny udział Polaków w głosowaniu to zapowiedź tego, co się będzie działo podczas wyborów samorządowych? Szyldy polityczne będą mocniej obecne?

- Będzie próba partii, żeby się pojawiać od poziomu samorządu powiatowego. To jasne. Będzie nacisk, żeby była klarowna sytuacja jeśli chodzi o partie startujące. Będzie jednak duży ruch bezpartyjny. To się zwiększy. Będzie to szersze niż do tej pory. Przełoży się to na frekwencję? Trudno powiedzieć. Nie wiem, jak długo będzie podtrzymana ta kwestia polityczna, czyli potrzeba uregulowania wielu rzeczy w samorządach. Będziemy w stanie przenieść to zainteresowanie na mieszkańców?

Rok temu o tej porze samorządy martwiły się, czy wystarczy węgla dla mieszkańców, czy w gminach budżety poradzą sobie z rosnącymi rachunkami za prąd i gaz. To już historia?

- Tak. My nie uczestniczymy w tym. Na składach węgiel znikł. Mieszkańcy się zaopatrują sami. Ten problem został rozwiązany.

Mamy opinię ekspertów o fatalnej kondycji budżetu państwa, drenującej kieszenie Polaków inflacji, ale dane po sezonie wakacyjnym pokazują, że Polacy chętnie wypoczywają i uprawiają sporty. Dajemy sobie radę ze wszystkim? Zima potwierdzi polski fenomen?

- Myślę, że trend się utrzyma. Lato było bardzo dobre w Muszynie i uzdrowiskach. Znam sytuację w innych gminach. Było nieźle. Trend się utrzyma. Wciąż mamy jednak za małą infrastrukturę zimową. To może decydować, że ten sezon będzie nieco słabszy. Jakby ta infrastruktura była rozbudowana, będziemy myśleć o dobrym sezonie. Musimy zacząć traktować turystykę jako przemysł, który przynosi określone efekty finansowe.