Zapis rozmowy Sławomira Wrony z burmistrzem Muszyny, Janem Golbą.
Trwają wakacje. Jeśli spojrzeć na doniesienia o cenach, Zakopane i Trójmiasto wydają się być miejscami dla turystów jednodniowych z własnym termosem i kanapkami, lub dla najbogatszych. Dla kogo jest Muszyna? Turyści dopisali?
- Dopisali. Muszyna jest dla rodzin z dziećmi. Muszyna oferuje atrakcje dla tej grupy. Widzimy trendy. Wydłuża się okres wypoczynku u nas. Muszyna to przykład, że przyjeżdżający zostają na dłużej. To inny trend niż wcześniej. Wtedy Muszyna była na weekend. Teraz z danych GUS wynika, że Muszyna ma najdłuższe okresy pobytu w wakacje.
Jakie to okresy?
- Powyżej 7 dni. Muszyna tu przoduje.
Czyli może to być kwestia cen wypoczynku, a nie preferencji? W ostatnich latach mówiono, że polscy turyści chętniej korzystają z wielu krótkich wypoczynków, a nie z turnusów 7 i 14-dniowych.
- Wyciąganie takich wniosków na podstawie jednego roku nie jest uprawnione. Jednak wcześniej była tendencja krótkiego wypoczynku. Czuliśmy tu. Teraz trend jest inny. Cieszy nas to. To decyduje o przyszłości i rozwoju Muszyny. Ważne są atrakcje. Jak one mogą zatrzymać turystów, oni się tu pojawiają. Często traktują mniejsze miejscowości, jako miejsca, z którego jest baza wypadowa. Tu zatrzymują się, śpią, jedzą i korzystają z atrakcji. To nas też cieszy.
W sezonie zimowym mówiono, że różnica cen rok do roku to było 15-20%. Myślę głównie o stacjach narciarskich i miejscach wypoczynku. O ile droższy jest sezon letni w porównaniu z ubiegłym rokiem?
- To rząd 10-12%. Tak to oceniamy w stosunku do ubiegłego roku. Nie jest to jednak reguła.
Rząd 10 lipca przyjął nowelizację ustawy o Ochronie Odbiorców Energii Elektrycznej, dzięki której zostaną wprowadzone wyższe limity zużycia energii elektrycznej przy zamrożonej cenie. Dotyczy to też samorządów. Maksymalna stawka to 693 zł za 1000 kWh. Tyle obecnie płacą gospodarstwa domowe. To jest znaczące wsparcie? Odczują to budżety samorządów?
- W naszym przypadku to około 260 tysięcy oszczędności rocznie. Mniej zapłacimy.
260 tysięcy złotych czy kilowatogodzin?
- Złotych. Poprzednia stawka to 785 złotych. 13% - to taka skala zmniejszenia ceny. To oszczędność. To pozwala na pewne uregulowania w gospodarce komunalnej. W terenach górskich jest wiele przepompowni wody. Są wielkie zużycia energii elektrycznej. Energia w takich miejscowościach tworzy ceny. W grę wchodziły nowe regulacje cenowe. Jak to nastąpi, udałoby się zachować ceny obowiązujące. Trudno jest z podwyżkami cen. Wody Polskie negatywnie rozpatrują wnioski.
Ulga ma dotyczyć też małych i średnich przedsiębiorstw. To ważne także dla Muszyny, gdzie wiele podmiotów turystycznych to małe i średnie przedsiębiorstwa.
- Tak. To skala 13%. To dobry kierunek. Ceny, które będą potem oferowane, mogą być zmniejszone. Energia jest bardzo cenotwórcza. Dotyczy to wszystkiego. W gastronomii, turystyce, usługach ma to wielkie znaczenie.
Przyjęta przez Sejm została ustawa, która ma zakończyć bałagan prawny na drogach w częściowym władaniu gmin. Ideą autorów jest to, żeby samorząd mógł przejmować drogę, co do której nie ma pełnej jasności, kto jest właścicielem poszczególnych działek, a potem inwestować, naprawiać nawierzchnię. Jak ujawnią się właściciele, będą mogli dochodzić odszkodowań przed sądem. Autorzy ustawy mówią, że gigantyczny jest problem z tymi kwestiami na drogach dojazdowych do różnych terenów inwestycyjnych i działek. Z punktu widzenia Muszyny jest to problem, który w końcu uda się rozwiązać?
- To problem Podkarpacia, Małopolski, Śląska. To tereny górskie. Trudno jest budować drogę o pełnych parametrach. Chodzi o szerokość, spadek, przebieg. To trudne. Drogi u nas są wąskie, o dużym nachyleniu. Nie da się czasem uregulować spraw własnościowych. Próbujemy to regulować przez zasiedzenie, ale to długo trwa. Jest decyzja ZRiD, która pozwala na uzyskanie pozwolenia na budowę. Nie jest to możliwe, bo droga nie ma parametrów. Dlatego wprowadzenie tego prezydenckiego projektu ustawy ma kapitalne znaczenie dla nas, żeby wiele takich spraw uregulować. Są niuanse, które powinny być inne. Nie ma znaczenia, że droga prowadzi do jednego czy dwóch domów. Jeśli właściciele nie wystąpią w liczbie 10… A ich nie ma 10 w tym przypadku i wtedy nie można przeprowadzić procesu obywatelskiego. Będziemy pewnie wtedy to robili z urzędu. Cieszę się jednak, że taka ustawa jest. Pozwoli to wiele spraw uregulować. Jest kwestia odszkodowań. To stanowi problem. Ustawa z 1999 roku miała wszystko uregulować do 2005 roku. Nie udało się. Dobrze, że będzie ta ustawa. To dobre rozwiązanie.
To szansa na uporządkowanie sytuacji na drogach, czy początek serii awantur z właścicielami, którzy będą się domagali odszkodowań?
- Z tym się trzeba liczyć. Rusza proces i można to uregulować. Decyzja będzie, właściciel będzie się mógł odwołać. Nie będzie nic zabierane na siłę. Ustawa to reguluje. Będzie można to uregulować inaczej niż tylko w sposób cywilno-sądowy. Sprawy o zasiedzenie toczą się bardzo długo. Trudno jest ustalić krąg podmiotów takiego postępowania, bo ktoś nie żyje od 100 lat i nie ma spadkobierców. To skomplikowane.
Muszyna i Krynica to były miejscowości na Sądecczyźnie, gdzie trafiło najwięcej uchodźców z Ukrainy. Szacowano, że około 750 na dłużej zostało w ośrodkach w Muszynie. Przyglądacie się, co się z nimi dzieje? Oni zostają w takiej liczbie? Weszli w środowisko Muszyny? Może wyjechali do większych ośrodków lub wrócili na Ukrainę?
- Na teraz mamy 109 Ukraińców, którzy są w naszych ośrodkach. Część z nich zostanie w Polsce.
Jaka to część? Połowa? Większość?
- Z tej grupy ponad 700 osób… Na początku było 1500. Teraz jest śladowa ilość w stosunku do pierwotnej sytuacji. Te 107 osób... Część z nich wyjedzie. Odnotowujemy to, także po okresie zakończenia roku szkolnego. Te osoby chciały dokończyć rok szkolny i wyjechać. Tak się stało. Wiele osób tak wyjechało. Duża część z nich już pracuje, asymiluje się. Są sytuacje życiowe. Wiele z tych osób pracuje i nie wróci na Ukrainę.